Biskupia Kopa (890 m.n.p.m.)
Biskupia Kopa (890 m.n.p.m.) to najwyższy szczyt Gór Opawskich, po polskiej stronie i zarazem najwyższy w Województwie Opolskim. Zapraszam.
Trasa:
Pokrzywna – Szyndzielowa Kopa – Zamkowa Góra – Srebrna Kopa – Biskupia Kopa – Schronisko – Gwarkowa Perć – Skocznia – Pokrzywna
Długość: ok. 13 km.
Punkty GOT: 19 pkt.
Mapa:
Relacja:
W dzisiejszej relacji zapraszam na opis wycieczki na Biskupią Kopę (890 m.n.p.m.), czyli najwyższy szczyt Gór Opawskich, jaką odbyłem w pierwszą niedzielę marca (07.03.2021 r.) razem z Jerzym Strzelczykiem i Tomkiem Drozdowskim.
Na początek dodam jeszcze, że jest to mój powrót po kilku latach nieobecności na jedną z moich ulubionych tras w Górach Opawskich. Przez ten okres bardzo dużo się zmieniło, na blogu wisiała relacja, która nijak się odnosi do obecnej sytuacji na szlakach. W końcu trzeba było odświeżyć ten wpis, a do tego potrzebny był spacer z Pokrzywnej na Biskupią Kopę, który przedstawiam poniżej.
W pierwszą niedzielę marca wczesnym rankiem wyruszamy z Nysy w kierunku Głuchołaz, a dalej bezpośrednio kierujemy się do miejscowości Pokrzywna. Na miejscu meldujemy się o godzinie 8:45. Nasz samochód pozostawiamy na parkingu przy Interaktywnym Parku Edukacji i Rozrywki ROSENAU „Zaginione Miasto”. Jest to miejsce wypoczynku, zabawy i edukacji dla całych rodzin, z ofertą ukierunkowaną na osoby w każdym wieku. Na miejscu znajduje się ponad 20 różnych atrakcji.
Nazwa Park Rosenau nawiązuje do legendy o osadzie, która podobno w średniowieczu istniała w Górach Opawskich. W parku postawiono na walor edukacji poprzez zabawę. Ma to zapewnić m.in. „Park Żywiołów”, w którym zgrupowano eksponaty pozwalające odwiedzającym samodzielnie poznawać prawa fizyki i charakter 4 żywiołów: ziemi, wody, powietrza i ognia.
Jedną z najciekawszych atrakcji może okazać się interaktywny „Ogród Wody”. To pierwsza tego typu w Polsce instalacja, skupiająca prawie 20 urządzeń wodnych – m.in. ręczne pompy, zapory, fontanny czy koła młyńskie.
Dla osób zainteresowanych głównie rekreacją dostępne są: basen o wymiarach olimpijskich, zjeżdżalnie, czy sztuczne lodowisko, na którym można ślizgać się nawet w największym upale, a także istniejący już od pewnego czasu park linowy. Dodatkowo po jeziorze można popływać rowerem wodnym.
Zabieramy nasze plecaki i ruszamy na szlak za znakami żółtego i czerwonego szlaku turystycznego. Początkowo trasa prowadzi nas leśną ścieżką i prowadzi nas systematycznie coraz wyżej w kierunku rozdroża pod Szyndzielową Kopą (435 m.n.p.m.).

Gdy docieramy na miejsce, postanawiamy zrobić sobie tutaj chwilę przerwy. Tutaj mamy dwie opcje do wyboru. Możemy skręcić w prawo i iść żółtym szlakiem, lub też iść dalej na wprost za znakami czerwonego Głównego szlaku Sudeckiego na Szyndzielową Kopę (533 m.n.p.m.) i Zamkową Górę (571 m.n.p.m.). Wybieramy tą drugą opcję i rozpoczynamy podejście na pierwszy wspomniany szczyt.
Początkowo trasa prowadzi w miarę łagodnie, jednak tuż przed samym szczytem wyłania się naszym oczom krótkie, ale można powiedzieć konkretne podejście. Szybko i sprawnie je pokonujemy, a o godzinie 9:30 stajemy na szczycie Szyndzielowej Kopy (533 m.n.p.m.).
Jest to szczyt w Górach Opawskich, którego nazwa pochodzi od szyndziołów, czyli drewnianych gontów. Wyraźne góruje nad leżącą o 200 m niżej Pokrzywną. Znajduje się tutaj tabliczka szczytu. Teren ten od mojej ostatniej wizyty nieco się zmienił, a to za sprawą wycinki drzew. Ze szczytu roztacza się widok na Zamkową Górę na którą teraz będziemy zmierzać.




Chwilę później ruszamy dalej. Szlak sprowadza nas nieco w dół, a następnie przed nami pojawia się kolejne krótkie podejście na Zamkową Górę. Docieramy do partii szczytowej, a następnie grzbietem kierujemy się na właściwy wierzchołek. O godzinie 9:50 jesteśmy już na szczycie Zamkowej Góry (571 m.n.p.m.).
Jest to wzniesienie położone na obszarze Parku Krajobrazowego Gór Opawskich w masywie Biskupiej Kopy w północno środkowej części Gór Opawskich. Wzniesienie charakteryzuje się regularną rzeźbą i ukształtowaniem oraz dość stromymi zboczami i prawie płaską powierzchnią szczytową z niewielkimi, skalnymi ostańcami na grzbiecie. Zbudowane z skał osadowych pochodzenia morskiego, głównie piaskowców, szarogłazów.
Zamkowa Góra ma wyjątkowe położenie, od średniowiecza wyznaczała granice między księstwami i państwami. Od 1596 r. aż do czasów polskich, kiedy to las upaństwowiono lasy porastające część zbocza Góry Zamkowej były własnością miasta Prudnika. Pamiątkę po tamtych czasach stanowią kamienne słupki z rzymskimi liczbami wyznaczające granice leśnych działów.
Od XIV wieku na szczycie góry wznosił się niewielki zamek, który strzegł granicy między księstwem opawskim a nyskim księstwem biskupim oraz szlaku handlowego Wrocław – Morawy. Założycielem zameczku byli Rosenbergowie, założyciele miasta Prudnik. Ślady zamku odkryto podczas badań archeologicznych przeprowadzonych w latach 70. XX wieku. Wschodnie stoki góry należały do właścicieli zamku w Łące Prudnickiej.
Na południowych stokach rósł Las Rosenau, o który toczono spór między Prudnikiem a Jindrichovem. Spór o las trwał do 1845 r., kiedy to las podzielono na dwie równe części. Przed I wojną światową na zboczu góry została wybudowana przez żołnierzy z garnizonu w Nysie Saperska Droga, która obecnie stanowi zabytek techniki.
Robimy sobie tutaj krótką przerwę na pamiątkowe zdjęcia. Krajobraz również nieco się zmienił od ostatniego pobytu. Między drzewami widać już stoki Biskupiej Kopy (890 m.n.p.m.) i Srebrnej Kopy (785 m.n.p.m.). Po chwili rozpoczynamy zejście czerwonym szlakiem na Przełęcz pod Zamkową Górą (508 m.n.p.m.), a przy zejściu towarzyszy nam przepiękny widok na dwa wspomniane wcześniej szczytu.


Chwilę później docieramy na przełęcz. Znajduje się tutaj wiata odpoczynkowa oraz tablica informacyjna. Ciekawostką przełęczy jest pewien kamień z którym związana jest legenda. Otóż według niej w Jarnołtówku mieszkała kiedyś dziwna kobieta. Stroniła od ludzi, mieszkała w skromnej chatce pod lasem, a utrzymywała się ze zbierania ziół, owoców leśnych i grzybów. Z powodu jej usposobienia ludzie odsunęli się od niej i zaczęli nazywać ją czarownicą. W tamtych czasach było to poważne oskarżenie, a wyrok sądu bywał właściwie tylko jeden – śmierć.
Staruszka nie wytrzymała w końcu presji społeczeństwa Jarnołtówka i pewnego dnia powiesiła się w miejscu zwanym „trzy granice”. Ciało czarownicy znalazł później przechodzący tamtędy myśliwy i natychmiast poinformował o tym władze gmin, których granice zbiegały się w tym miejscu. I tutaj wydarzyła się rzecz niesłychana, bowiem żadna z gmin nie chciała się zająć denatką, zrzucając ten obowiązek na sąsiadów. Sytuacja ta była o tyle patowa, że chociaż kobieta pochodziła z Jarnołtówka, to jej ciało wisiało na terenie Janova, ale na drzewie, które swe korzenie miało na ziemi należącej do Pokrzywnej. W końcu myśliwy sam ją zdjął i pochował nieopodal, a na jej grobie położył biały kamień.
Poszukiwania grobu czarownicy odkładamy na inny czas. Tymczasem ruszamy w dalszą drogę za znakami czerwonego Głównego Szlaku Sudeckiego oraz żółtego szlaku (którym wcześniej też wędrowaliśmy). Oba szlaki zaczynają nas prowadzić ku górze, do miejsca gdzie ponownie się rozchodzą. Żółty trawersuje stoki Srebrnej Kopy, natomiast czerwony prowadzi bezpośrednio na szczyt. Naszym celem jest oczywiście Srebrna Kopa. Zanim jednak rozpoczniemy podejście, robimy sobie krótką przerwę.

Po przerwie ruszamy w dalszą drogę. Rozpoczynamy podejście na Srebrną Kopę, które jest dosyć wymagające. Już na samym początku dostrzegam dużą zmianę w krajobrazie od mojego ostatniego pobytu tutaj. Kilka lat temu szło się lasem, dziś wędrujemy otwartą polaną. Szkoda drzew, ale za sprawą wycinki mamy dziś ze stoków Srebrnej Kopy wspaniałe panoramy widokowe. Dlatego też wędrując zatrzymujemy się co jakiś czas aby zrobić pamiątkowe zdjęcia.


Wędrując w pewnym momencie docieramy do bardzo ciekawego miejsca, a mianowicie na szlaku została postawiona platforma widokowa. Więc mamy idealne miejsce na odpoczynek z podziwianiem widoków, bowiem można tutaj usiąść. Tak więc korzystamy z okazji i organizujemy sobie krótką przerwę. Platforma usytuowana jest mniej więcej w połowie drogi na Srebrną Kopę.






Po przerwie postanawiamy ruszyć w dalszą droge. Szlak cały czas prowadzi nas ku górze. Podejście jest dosyć strome. Wędrujemy otwartą polaną, mijając po drodze turystów schodzących ze szczytu. Spokojnie docieramy do wypłaszczenia, a dalej szlak wyprowadza nas na wierzchołek drugiego co do wysokości szczytu Gór Opawskich – Srebrnej Kopy (785 m.n.p.m.).
Nazwa związana jest z poszukiwaniami srebra na stokach góry. Krajobraz szczytu jest dziś nie do poznania. Niegdyś wierzchołek porośnięty był lasem, dziś jest to otwarta przestrzeń. Są jednak plusy tej sytuacji – fantastyczne widoki ze szczytu. Dlatego też zatrzymujemy się tutaj na chwilę, robimy pamiątkowe zdjęcia przy tabliczce szczytu, a następnie kierujemy się w stronę Przełęczy Mokrej (707 m.n.p.m.).




Szlak prowadzi nas początkowo wierzchołkiem Srebrnej Kopy. Idziemy podziwiając widoki, aż docieramy do miejsca w którym rozpoczyna się zejście w stronę przełęczy. Tutaj zatrzymujemy się na chwilę bowiem roztacza się stąd przepiękna panorama widokowa. Tak więc czas na kolejne pamiątkowe zdjęcia.

Docieramy w końcu na Przełęcz Morką (707 m.n.p.m.), która niegdyś znajdowała się w lesie, a dziś trochę się śmiejąc stwierdzam, że wygląda jak pas startowy na lotnisku. Warto wiedzieć, że stanowi ona wyraźne, rozległe obniżenie, głęboko wcinające się w środkową część grzbietu Gór Opawskich i oddziela górę Biskupia Kopa, położoną po północno-zachodniej stronie od Srebrnej Kopy, położonej po północno-wschodniej stronie.

Na przełęczy robimy krótką przerwę. Tutaj Jurek oznajmia, że on bezpośrednio idzie do schroniska. Natomiast my z Tomkiem decydujemy się podejść na Biskupią Kopę (890 m.n.p.m.). Rozpoczynamy podejście. Trasa stopniowo wyprowadza nas coraz wyżej. Idziemy otwartą przestrzenią, a za nami pojawiają się widoki na najbliższą okolicę. Idąc dalej pojawia się ostatnie, dosyć strome podejście.

Po krótkiej chwili meldujemy się przy krzyżu pojednania. 17 września 2005 roku z inicjatywy gospodarza wieży widokowej na Biskupiej Kopie – Mirka Petrika, został poświęcony, stojący na polanie, potężny Krzyż Pojednania z napisem w języku niemieckim, czeskim i polskim. Stoi on w miejscu gdzie niegdyś znajdowało się schronisko Rudolfsheim.
Sam wierzchołek Biskupiej Kopy był pod koniec XIX w. popularnym celem wycieczek, a największą atrakcją była istniejąca wówczas wieża widokowa. Napływ coraz większej liczby turystów spowodował konieczność postawienia niewielkiej gospody, która mogłaby zapewnić pożywienie wędrowcom, a w razie złej pogody także noclegi. Zadania tego podjął się sołtys wsi Petrovice, Franz Rudolf, który w 1892 roku postawił skromną, drewnianą chatę, nazwaną Rudolfsheim.
Schronisko było dość popularne i wielokrotnie rozbudowywane. Po 2 Wojnie Światowej, schronisko zostało oddane w ręce zakładów włókienniczych z Zlatych Hor. Dalsze jego losy, uwarunkowane sytuacją polityczną i położeniem na granicy państwowej były dość smutne. Zostało opuszczone i pozostawione samemu sobie, a raczej na pastwę złodziei. Częściowo już zrujnowany budynek został w 1954 roku rozebrany. Do dziś pozostały jednak jego kamienne fundamenty.
Podchodzimy również na znajdującą się przy krzyżu polanę widokową z której roztacza się piękny widok na czeską część Sudetów Wschodnich. Tutaj robimy kilka zdjęć, a następnie ruszamy w dalszą drogę już bezpośrednio na wierzchołek Biskupiej Kopy.


Spod krzyża pojednania już tylko kawałek po płaskim i docieramy o godzinie 13:00 do wieży widokowej na Biskupiej Kopie. Ma ona wysokość 18 m. i została wybudowana w 1898 roku przez Morawsko-Śląskie Towarzystwo Górskie (MSSGV). Budowla została nazwana imieniem cesarza Austrii Franciszka Józefa o czym świadczy napis nad wejściem (Kaiser Franz Josef Warte). Po II wojnie światowej na wieżę można było jeszcze wejść, ale potem ją zamknięto robiąc z niej przekaźnik czeskiej TV. W latach 90 – tych. niedaleko wybudowano maszt TV, a w 1998 roku w 100 lecie istnienia wieży odremontowano ją i udostępniono turystom. Najwyższy szczyt Gór Opawskich w Polsce zdobyty. Dziś niestety na wieżę nie można wejść, dlatego do relacji załączam zdjęcia z innej wycieczki, kiedy akurat byłem na wieży widokowej.







Chwilę później decydujemy się ruszyć w dalszą drogę w stronę schroniska. Na szlaku spora ilość śniegu, dlatego schodzimy powoli, aby się nie poślizgnąć. Początkowo idziemy lasem, ale po chwili wychodzimy na otwartą polanę. Jest to kolejny efekt wycinki. Tutaj zatrzymujemy się na chwilę aby zrobić pamiątkowe zdjęcia.

Następnie idziemy dalej. Schodzimy już bezpośrednio do schroniska. Tutaj przed obiektem czeka na nas Jurek. Dosiadamy się do niego aby odpocząć trochę po zdobyciu Biskupiej Kopy. Warto wiedzieć, że Schronisko PTTK pod Biskupią Kopą im. Bohdana Małachowskiego to jedyny taki obiekt w Górach Opawskich. Inicjatorem wybudowania tego obiektu było Śląskie Sudeckie Towarzystwo Górskie. Od końca XIX wieku niedaleko szczytu działało już schronisko „Rudolfsheim”, ale znajdowało się ono w rękach prywatnych. Projektantem i wykonawcą nowego obiektu został Georg Döring, budowniczy miejski z Prudnika.
W lipcu 1923 r. uroczyście zatknięto wiechę i postanowiono, że schronisko otrzyma nazwę Schroniska Górnoślązaków. Oficjalne otwarcie nastąpiło w lipcu 1924 r. W związku z dużą popularnością wśród turystów już w latach 1926 – 1927 dokonano rozbudowy. Podczas II wojny światowej ruch turystyczny był mniejszy, ale nadal schronisko odwiedzali turyści. Po 1945 r. schronisko otrzymało nazwę „Pod Biskupią Kopą”, a w 1964 r. imię Bohdana Małachowskiego, krakowskiego działacza turystycznego. Z schroniska roztacza się dziś piękny widok na Srebrną Kopę oraz najbliższą okolicę.


Po przerwie ruszamy w drogę powrotną. Wkraczamy na żółty szlak turystyczny, którym rozpoczynamy zejście w stronę Jarnołtówka. Szlak sprowadza nas do Placu Paula Langego, zasłużonego burmistrza Prudnika, inicjatora budowy pobliskiego schroniska. Tutaj również chwila przerwy bowiem pięknie widać stąd Srebrną Kopę, a następnie żółtym szlakiem schodzimy w dół do momentu gdzie spotkamy się z niebieskim szlakiem turystycznym.


Docieramy do oznaczeń niebieskiego szlaku turystycznego, który sprowadza nas w stronę jednej z największych atrakcji Gór Opawskich, czyli słynnej Gwarkowej Perci. Jest to stary kamieniołom, a jego pokonanie związane jest z zejściem po 35-stopniowej drabinie. To jedyne takie miejsce w polskich Sudetach.

Zejście z drabiny idzie nam bardzo sprawnie i po chwili wychodzimy z kamieniołomu meldując się w Dolinie Bystrego Potoku. Przechodzimy przez mostek na potoku i skręcamy w lewo. Dalej ruszamy ścieżką przyrodniczo-dydaktyczną oraz niebieskim szlakiem w kierunku kolejnej atrakcji na dzisiejszym szlaku.
Tą atrakcją jest nieczynna skocznia narciarska. Została ona zbudowana przez jednego z mieszkańców Prudnika w 1931 roku. Dopiero z wysokości wyraźnie widać jej zarys, rozbieg i miejsce lądowania zawodników. Skocznia była bardzo popularna i organizowano na niej szereg lokalnych zawodów, a skoki które tutaj oddawano, dochodziły do 40 metrów. Ze skocznią jest również związana pewna ciekawostka. Otóż według historycznego podziału rozbieg skoczni znajduje się na terenie historycznego Górnego Śląska, natomiast przeciwstok już na terenie Dolnego Śląska.

Kilkaset metrów za skocznią nasz szlak skręca w prawo. Tutaj krótkie podejście i dalej już wędrujemy szlakiem nad zabudowaniami Pokrzywnej w kierunku parkingu przy Zaginionym Mieście Rosenau gdzie zostawiliśmy nasz samochód.

W taki sposób dobiega końca nasza dzisiejsza wycieczka. Pogoda nam dziś dopisała i widoki również. Warto było wrócić na jedną z ulubionych tras w górach po kilku latach przerwy. Wiele się zmieniło, jest bardziej widokowo. Na pewno szybko tu wrócę dla tych widoków – już nie po kilku latach.
Fajna wycieczka, ja dawno nie chodziłem po tak zalesionych górach.
Zapraszam serdecznie w Góry Opawskie.
Właśnie zdobywając Biskupią Kopę w ramach KGP, żałowałam wtedy, że nie zahaczyliśmy o Gwarkową Perć, ale mieliśmy mało czasu. Co do via ferrat, to dla tych którzy mieszkają zwłaszcza na Dolnym Śląsku i chcą rozpocząć przygodę z via ferratami i upewnić się, że taka forma "turystyki" im się podoba, to myślę że Góry Łużyckie jak najbardziej są idealnym miejscem 🙂
Dziękuję za informację 🙂
super opisana relacja z wyprawy 🙂 my tez juz mamy zdobytą "Biskupią Kopę". Ale miło jest popatrzeć na wasze fotki z widokami i powspominać, myślę że jeszcze kiedyś wrócimy 🙂 POZDRAWIAMY
Ja osobiście wracam tam co roku 😉
Szkoda skoczni 🙁 Kiedy byłe tam pierwszy raz stały jeszcze jej dostrzegalne fragmenty. Dobrze, że jest tablica informacyjna i miejsce na odpoczynek.
Super robota. Świetnie opisana trasa i atrakcje Gór Opawskich.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie 🙂
Były plany odbudowy skoczni i budowy większej. Taki kompleks mniejszych skoczni treningowych, póki co cisza jeśli chodzi o budowę. Dziękuję za zaproszenie 🙂
Jako dzieciak bardzo zaciekawiła mnie ta skocznia, a raczej pozostałości po niej. W głowie wyobrażałam sobie wielkie turnieje na niej tak jak to teraz jest np. na Wielkiej Krokwi. Tak, moja wyobraźnia nie zna granic. A co do szlaku niebieskiego i Gwarkovej Perci to jest mój ulubiony fragment, w którym trzeba się troszkę "napocić" 🙂
Kiedyś znalazłem informacje, że w planach jest odbudowa skoczni narciarskiej. Póki co cisza w tym temacie. Ale kto wie jeszcze może zobaczymy jakieś skoki u nas w Górach Opawskich 🙂