Kędzierzyn-Koźle 2018
Kędzierzyn-Koźle i Rudy Raciborskie były celem pierwszej wycieczki krajoznawczej Oddziału PTTK Tryton w Nysie w 2018 roku. Zapraszam.
Relacja:
Jakoś przyjęło się w Oddziale aby pierwszą wycieczkę w nowym roku organizować jako wyjazd krajoznawczy w styczniu. Rok temu w ramach pierwszej wycieczki wybraliśmy się do Otmuchowa, Paczkowa i Złotego Stoku. Wyjazd wszyscy wspominają po dziś dzień. Dlatego też zarząd Oddziału postanowił ponownie zaplanować podobny wyjazd tak aby dobrze rozpocząć nowy sezon. Wybór padł na Kędzierzyn-Koźle oraz na Rudy Raciborskie. Zwłaszcza ta druga miejscowość bardzo zainteresowała wszystkich uczestników ze względu na znajdujące się tam Opactwo Cystersów.
W sobotę (20.01.2018 r.) spotykam się z grupą przed godziną 7:00 w naszym tradycyjnym punkcie zbiórki w Nysie przy ulicy Kolejowej. Kierownikiem naszej dzisiejszej wycieczki jest Marcin Nowak. Po chwili przyjeżdża autobus, wsiadamy i ruszamy w drogę w stronę Kędzierzyna przez Głuchołazy i Prudnik, gdzie mamy zabrać kolejnych uczestników wycieczki. Droga mija nam bardzo szybko, Marcin przedstawia ciekawostki historyczne mijanych miejscowości. Dojeżdżamy do Kędzierzyna, gdzie zabieramy naszego przewodnika, a dziś oprowadzać nas będzie Wojciech Kwiecień (Prezes Klubu Pilotów i Przewodników Ziemi Opolskiej przy ORSO PTTK w Opolu).
Na początek jednak Ruszamy do Rud Raciborskich, gdzie na godzinę 9:00 mamy zaplanowane zwiedzanie opactwa. Na miejsce docieramy z lekkim opóźnieniem, a przed opactwem oczekuje już na nas ksiądz Jan Rosiek, który będzie nas oprowadzał po opactwie. Warto wiedzieć, że zespół klasztorno-pałacowy w Rudach składa się z kościoła będącego trójnawową bazyliką, czworoboku średniowiecznego klasztoru pocysterskiego oraz później dobudowanych skrzydeł barokowej rezydencji pałacowej.
Wchodzimy do kościoła, zasiadamy w przednich ławach a ksiądz Jan Rosiek opowiada historię założenia zakonu cystersów oraz powstania kościoła w Rudach. Plany założenia klasztoru na tych terenach pojawiały się już w 1238. Pierwotnie klasztor miał być ulokowany w Woszczycach, jednak po przeprowadzeniu wizytacji tych terenów z lokacji zrezygnowano. Wpływ na ten fakt mógł mieć również najazd mongolski w 1241. W połowie wieku do pomysłu powrócono, wpisując go w proces rozwoju cywilizacyjnego Śląska. Jednym z jego animatorów był książę opolski Władysław, który nadał prawa miejskie szeregowi miejscowości (między innymi dla Gliwic i Bytomia) oraz był fundatorem kilku klasztorów. Około 1253 sprowadził do Rud cystersów z Jędrzejowa i nadał im w uposażeniu siedem okolicznych wsi. Granice posiadłości klasztornych zostały określone zasadą odległości trzech mil od: Gliwic, Raciborza i Koźla. W herbie rudzkiego opactwa umieszczono litery MORS, które symboliką nawiązywały do klasztoru macierzystego, czyli francuskiego Morimond.
Sprawna i zaradna gospodarka cystersów w Rudach od początku ich obecności sprawiła, że w krótkim czasie założyli oni osiem nowych wsi, prowadzili uporządkowaną gospodarkę rolną, kolonizując dzikie jak dotąd tereny. Zajmowali się browarnictwem, bartnictwem, a także produkcją węgla i smoły. W dolinie rzeki Rudy założyli stawy, w których prowadzili hodowlę ryb. Wybudowali system tam i kanałów, dzięki którym funkcjonowały huty żelaza, miedzi i szkła. Szeroko zakrojona działalność gospodarcza wpływała na przeobrażanie krajobrazu, ale również zasilała klasztorny skarbiec.
Centrum życia zakonnego stanowił kościół pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Budowę kościoła ukończono na początku XIV wieku. Uznawany jest za najstarsze sanktuarium maryjne na Śląsku. Rzesze pielgrzymów przybywały tu przede wszystkim ze względu na słynący łaskami obraz Matki Boskiej Pokornej. Obraz pochodzi z XV wieku i jest prawdopodobnie kopią ikony, którą przywiozła księżniczka bułgarska Wiola, żona księcia Kazimierza i w 1228 przekazała cystersom.
Opactwo w Rudach było również ośrodkiem edukacyjnym i oświatowym. W XIV uruchomiono pierwszą szkołę przy klasztorze, której celem było przygotowanie chłopców do życia zakonnego i kapłaństwa. Później szkoła klasztorna przekształcona została w gimnazjum, prawdopodobnie pierwsze na Śląsku. Od 1765 przez 11 lat przy opactwie działała wyższa uczelnia, przygotowująca kandydatów na nauczycieli. Prowadzono również kurs filozoficzny, który ukończyło ponad dwa tysiące absolwentów, a ponad pół tysiąca z nich zostało duchownymi.
Pozycja klasztoru i jego opatów na Śląsku szybko rosła. W 1510 opat Mikołaj IV uzyskał od papieża prawo noszenia insygniów pontyfikalnych. Był to jednocześnie ostatni opat, który został wybrany przy współudziale konwentu w Jędrzejowie. Ze względu na dekret cesarski z 1585 zabraniający cudzoziemcom dostępu do stanowiska opata, związki z macierzystym opactwem zostały całkowicie zerwane. W 1616 roku klasztor w Rudach wraz z opactwem z Jemielnicy dołączył do opactw dolnośląskich, które już wcześniej zostały włączone do czeskiej prowincji zakonnej. W 1651 opactwa utworzyły odrębną prowincję śląską.
Prosperita klasztoru była zakłócana, podobnie jak w innych śląskich klasztorach zawieruchami wojennymi. Lata kryzysu przyniosły wojny husyckie w pierwszej połowie XV wieku. Najazdy husytów i taborytów skutkowały niszczeniem mienia i grabieniem majątku. Trudny okres dla klasztoru to również lata reformacji. Mnisi przyjmując nauki Lutra opuszczali klasztor, zabierali z sobą co cenniejsze rzeczy. Kolejnym wyzwaniem były trudy wojny trzydziestoletniej. Klasztor był kilkakrotnie plądrowany i obciążany kontrybucjami. W 1625 liczba członków miejscowego konwentu spadła do pięciu.
Po zakończeniu wojny dla klasztoru nadeszły lepsze lata związane z postacią opata Andreasa Emanuela Pospela i jego następców. Przebudowano klasztor i kościół nadając mu barokowy charakter. Zgromadzono znaczną bibliotekę klasztorną. Z tego okresu pochodzi również kaplica Najświętszej Marii Panny, w której umieszczono słynący łaskami obraz Matki Boskiej. Na północ od klasztoru wzniesiono pałac opacki. W latach 1785–1790 przeprowadzono kompleksową modernizację wystroju świątyni. Było to ostatnie przedsięwzięcie cystersów rudzkich przed sekularyzacją.
Na początku XIX wieku opactwo rudzkie podzieliło los opactw śląskich. 26 listopada 1810 roku królewski komisarz odczytał w Rudach edykt sekularyzacyjny, zamykający ponad pięćsetletnią historię opactwa. W momencie ogłoszenia edyktu klasztor zamieszkiwało trzydziestu dwóch mnichów. Nakazano im natychmiastowe opuszczenie klasztoru. Część z nich pozostała w klasztorze jeszcze przez kilka lat obsługując parafię, która została utworzona w miejsce klasztoru. Ostatni cysters z Rud zmarł w roku 1856 w Cyprzanowie, gdzie pełnił funkcję proboszcza. W momencie sekularyzacji biblioteka klasztorna liczyła ponad 10 tysięcy woluminów. Zostały one rozparcelowane po śląskich bibliotekach, a część przekazano na makulaturę.
Po sekularyzacji dobra klasztorne zostały przekazane pruskiemu ministrowi Wilhelmowi Ludwigowi Georgowi zu Sayn-Wittgenstein. Przez dwa lata funkcjonował w nich szpital wojskowy, w który przebywali między innymi śląscy żołnierze oddziałów ochotniczych, którzy ucierpieli w walkach z armią Napoleona. W 1820 budynki klasztorne otrzymał od rządu pruskiego landgraf Wiktor Amadeusz z Hesji-Rotenburga, a po jego bezpotomnej śmierci siostrzeniec jego żony – Wiktor von Hohenlohe-Waldenburg-Schillingsfürst. Otrzymał on od króla pruskiego Wilhelma IV, tytuł księcia oraz prawo do używania tytułu księcia raciborskiego (von Ratibor). Klasztor rudzki stał się w ten sposób siedzibą pierwszego księcia raciborskiego, który rozpoczął przebudowę klasztoru na rezydencję magnacką. Szczególnym zmianom poddane zostało otoczenie klasztoru, wokół którego wytyczono park i wyburzono część budynków gospodarczych. Po przebudowie pałac w Rudach miał 120 sal, gabinetów, pokoi gościnnych z łazienkami, buduarów i innych. Kolejni właściciele Rud to potomkowie pierwszego właściciela, otrzymujący pałac drogą dziedziczenia. Dobra rudzkie pozostały w rękach rodu von Ratibor do 1945. W styczniu 1945 kościół oraz pałac zostały poważnie zniszczone i spalone przez wojska sowieckie. Pożar zniszczył pałac, a w kościele naruszył główne elementy konstrukcyjne. W ich wyniku zawalił się główny filar oraz część sklepień. Po wojnie odbudowano kościół, a zgliszcza pałacu zostały jedynie zabezpieczone przez zawaleniem.
Odbudowa kompleksu pocysterskiego w Rudach w pierwszych latach po wojnie przebiegała wolno i mało skutecznie. W 1950 zakończono odbudowę kościoła podczas której odsłonięto spod stiuków z XVIII wieku ceglany wątek murów. W latach 70. uporządkowano i odgruzowano część opactwa. W latach 1989–1992 przeprowadzono remont kaplicy z obrazem Matki Boskiej Rudzkiej oraz odnowiono fresk w kopule kaplicy Świętego Krzyża. W 1998 obiekt przekazano na własność diecezji gliwickiej. Rozpoczęto intensywną odbudowę i remont pomieszczeń klasztorno-pałacowych. Pierwszy etap tej rekonstrukcji zakończono w 2008. Rok później utworzono Ośrodek Formacyjno-Edukacyjny Diecezji Gliwickiej. Prowadzone były też prace nad uporządkowaniem i odtworzeniem parku przyklasztornego, który służy jako teren rekreacyjny dla okolicznych mieszkańców, wchodząc w skład utworzonego w 1993 Parku Krajobrazowego „Cysterskie Kompozycje Krajobrazowe Rud Wielkich”. Przekazanie obiektu diecezji gliwickiej ożywiło również religijny charakter tego miejsca. W 1995 biskup gliwicki Jan Wieczorek podniósł kościół w Rudach do rangi diecezjalnego Sanktuarium Matki Boskiej Pokornej, w roku 2000 ukoronowano cudowny obraz papieskimi koronami, a w 2009 Benedykt XVI podniósł kościół klasztorny do rangi bazyliki mniejszej.
Po kilku chwilach podchodzimy do przepięknej barokowej kaplicy Najświętszej Maryi Panny gdzie ksiądz opowiada nam kilka ciekawostek z nią związanych. Następnie udajemy się do pozostałych kaplic, z których pierwsza posiada ołtarz związany ze śmiercią męczeńską św. Jana Nepomucena, natomiast w drugiej znajduje się epitafium fundatora tego klasztoru Władysława Opolskiego.
Następnie udajemy się na zewnątrz na spacer po okolicach opactwa. Ksiądz Jan Rosiek przedstawia nam posadzone dęby, które zostały zasadzone z żołędzi najstarszego dębu w Polsce „Chrobry”, poświęconych przez Jana Pawła II. Wędrując dalej docieramy do wejście do samego opactwa, na dziedzińcu ksiądz opowiada nam jeszcze trochę historii tego miejsca i zaprasza nas do wewnątrz. Na początek w środku prezentowany jest nam film, w którym przedstawiono w skrócie jak powstał rajski ogród w tutejszym wirydarzu, a także jak wyglądało opactwo przed remontem. Film ten pokazuje jak duże było to przedsięwzięcie, jeszcze jakiś czas temu miejsce to wyglądało zupełnie inaczej.
Po filmie ksiądz pokazuje nam malowidła Sebastiniego znajdujące się w korytarzach opactwa, a następnie wchodzimy do pierwszej z sal w której zobrazowano, jak wyglądały ściany przed remontem. W trakcie remontu opactwa starano się zachować oryginalne miejsca tam, gdzie było to możliwe. Ostatnim miejscem które odwiedzamy w opactwie jest mini muzeum w którym znajdują się pamiątki historyczne w tym m.in. biblia napisana w języku staropolskim. Przy tym muzeum znajduje się także sklepik z pamiątkami, korzystamy więc z niego i zaopatrujemy się w pamiątki i oczywiście przybijamy pieczątki do książeczek.
W ten sposób zakończyliśmy zwiedzanie Rud Raciborskich, a tymczasem wracamy do autobusu i ruszamy na zwiedzanie Kędzierzyna-Koźla. Te zaś rozpoczniemy od wizyty w dzielnicy Sławięcice, gdzie zatrzymujemy się można powiedzieć w centrum miejscowości tuż przy dużej tablicy. Na niej przedstawione są informacje krajoznawcze o najważniejszych atrakcjach tej dzielnicy, a nawet rzekłbym i miejscowości. Kędzierzyn-Koźle cały to bardzo ciekawy temat, bowiem jest to kilka miejscowości połączonych w jedną.
Nasz spacer rozpoczynamy przy tablicach, gdzie Wojtek opowiada nam fakty związane z dobrami książąt Hohenlohe-Ohringen. Niestety zaczyna padać śnieg, to nam jednak nie przeszkadza i ruszamy w stronę parku w Sławięcicach, w których znajduje się pozostałość dawnego pałacu. Wędrując po parku napotykamy pozostałości dawnej twierdzy. Oczywiście robimy sobie przy tych bunkrach zdjęcia aż docieramy do pozostałości dawnego pałacu.
Warto wiedzieć, że w połowie XIII wieku istniała tu rezydencja (zamek) książąt opolskich, którzy tu bardzo często przebywali o czym świadczą liczne wystawiane w tej miejscowości dokumenty. Już w roku 1260 nazywano Sławięcice miastem co spowodowało zatarg z biskupem wrocławskim Tomaszem, gdyż stanowiło konkurencję dla sąsiedniego Ujazdu będącego własnością biskupów wrocławskich. Powiat sławięcicki istniał od XVI do połowy XVIII wieku. Kościół parafialny pod wezwaniem św. Katarzyny istniał już w 1287 roku – w tym czasie Sławięcice należały do ks. kozielskiego.
Po śmierci ostatniego księcia opolskiego Jana II dobra sławięcickie stały się własnością królewską i w 1558 roku wydzierżawione Wilhelmowi von Oppersdorff, ale już w 1606 roku sprzedane Janowi Bohuszowi von Zwole. W ciągu XVII wieku właściciele zmieniali się bardzo często. Byli to hrabiowie Henkel (od 1678 r.), hr. Flemming (od 1702 r.) i hr. Hoym (od 1714 r.). W 1782 r. właścicielami Sławięcic zostali poprzez ożenek z hr. Hoym książęta von Hohenlohe-Ingelfingen. W 1945 r. pałac był w posiadaniu księcia zu Hohenlohe-Oehringen.
Pierwszy pałac był masywnym czworokątnym budynkiem pokrytym gontami otoczonym fosą. Spalił się w 1827 r. po uderzeniu pioruna. Na tym samym miejscu wybudowano w 1836 r. nowy trzypiętrowy pałac, do którego w latach 1867-68 dobudowano skrzydła. W 1945 r. pałac został uszkodzony, ruina spłonęła w 1948 r. i została rozebrana, zachował się jeden boczny portyk.
Ruszamy w dalszą drogę w stronę kościoła w Sławięcicach, gdzie ma na nas oczekiwać autobus, po drodze mijamy kolejny ważny zabytek tej miejscowości, a mianowicie „Belweder”. Nie podchodzimy jednak do niego tylko z oddali robimy zdjęcia. Ten pawilon ogrodowy wybudowany został w latach 1716-1720 przez hrabiego Adolfa Magnusa von Hoyma w Kędzierzynie-Koźlu w dzielnicy Sławięcice. Późnobarokowa budowla była elementem całego kompleksu ogrodów francuskich i angielskich. Pawilon został wzniesiony na planie kwadratu z czterema cylindrycznymi wieżami w narożach. Posiadał przepiękne barokowe wnętrza i klasycystyczne malowidła ścienne. Budynek nierozerwalnie związany jest z legendą hrabiny von Cosel, żony A. von Hoyma, faworytą króla Polski i elektora Saskiego Augusta II Mocnego.
Następnie udajemy się do kościoła św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Sławięcicach. Wchodzimy do środka na chwilę, jednak odprawiane jest tam nabożeństwo, dlatego też szybko wychodzimy i przed kościołem Wojtek opowiada nam historię tego miejsca. Kościół Świętej Katarzyny Aleksandryjskiej został zbudowany w latach 1864-1869 w stylu neogotyckim. Fundatorem kościoła był książę Hohenlohe von Oehringen. Świątynia konsekrowana w dniu 6 czerwca 1869 roku przez arcybiskupa Heinricha Förstera. W 1945 budowla została częściowo uszkodzona. Wyremontowana w latach 1963-1964. Na wieży są umieszczone cztery dzwony odlane w latach 1954-1971. Ich nazwy to św. Katarzyna, maryjny, św. Józef i Amanda Droni. Drewniane ołtarze pochodzą z pracowni z Wiednia. Konfesjonały, balustrady i balaski wykonane zostały we Wrocławiu, natomiast rzeźby apostołów i stacje drogi krzyżowej powstały w Monachium.
Tuż obok kościoła znajdują się również dwie ciekawostki, a mianowicie Sławęcicki Anioł oraz kamień z „Czarnej drogi”. Oczywiście udajemy się aby zobaczyć wspomniane wyżej ciekawostki, na miejscu Wojtek opowiada nam historie z nimi związane. Rzeźba powszechnie znana jako „anioł z harfą” przedstawia alegorię snu pod postacią greckiego Hypnosa. Ten mitologiczny bóg to bliźniak Tanatosa symbolizującego śmierć, a ojciec Morfeusza uosabiającego marzenia senne. Głowę Hypnosa okala wieniec wykonany z makówek, które już od starożytności służyły do przygotowywania środków sprowadzających sen i kojących ból. Według mitów greckich Hypnos mieszkał nad rzeką zapomnienia Letą, w jaskini, przed którą rosły zagony maków.
Natomiast jeśli chodzi o kamień, to warto wiedzieć, że w lesie, pomiędzy Sławięcicami a Miejscem Kłodnickim, pewien rolnik dorabiał sobie, wywożąc zaprzęgiem konnym drewno. Gdy wóz, mocno załadowany ciężkimi balami drewna, dotarł do skrzyżowania leśnych traktów, konie ciągnące wielkim wysiłkiem ładunek, zatrzymały się. Zdenerwowany woźnica zaczął okładać je biczem i krzyczeć, aby natychmiast ruszyły. Konie próbowały, lecz niestety koła przeładowanego wozu o żelaznych obręczach coraz bardziej grzęzły w błocie leśnej drogi. Woźnica nie dawał za wygraną i dalej bił konie. Wtedy, niespodziewanie jeden z nich odezwał się do woźnicy ludzkim głosem „Jeżeli jeszcze raz uderzysz któregoś z nas tym strasznym rzemiennym biczem, zamienimy się w kamień i nie będziesz miał z nas żadnego pożytku już na wieki”. Woźnica nie usłuchał mówiącego konia i uderzył biczem po raz kolejny. Konie w jednej chwili zamieniły się w kamień. Na kamieniu pojawiły się proste linie jako znaki przypominające bolesne pręgi zostawione na grzbietach koni przez straszny rzemienny bicz. Do dzisiaj nie wiadomo, co się stało z niedobrym woźnicą.
Następnie udajemy się na parking gdzie ma na nas oczekiwać autobus. Jak się jednak okazuje autobusu nie ma. Widocznie kierowca pomylił parkingi, a nam nie pozostaje nic innego jak czekać aż po nas przyjedzie.
Po chwili przyjeżdża po nas autobus, wsiadamy do środka i ruszamy na dalsze zwiedzanie Kędzierzyna-Koźla. Naszym celem teraz będzie dzielnica Blachownia Śląska, gdzie w Domu Kultury „Lech” znajduje bardzo ciekawa izba (która obecnie czyni starania aby zostać muzeum) opowiadająca historię nalotów m.in. na Blachownię w okresie II Wojny Światowej. Po izbie oprowadzać nas będzie pracownik tego muzeum. Warto w tym miejscu dodać trochę informacji o wspomnianym obiekcie.
Izba prowadzona jest przez Stowarzyszenie „BLECHHAMMER -1944”. Wewnątrz znajduje się wystawa o charakterze historycznym upamiętniająca okres II wojny światowej w historii miasta Kędzierzyna-Koźla i jego okolic. Dotyczy w szczególności amerykańskich bombardowań zakładów paliw syntetycznych OHW Blechhammer, IG Farben Heydebreck oraz GmbH – Kokerei Odertal oraz hitlerowskich obozów eksterminacji tysięcy jeńców, robotników przymusowych i więźniów budujących zakłady.
Po wyjściu z izby ruszamy w dalszą drogę, a teraz wyruszymy zobaczyć jeden z cudów techniki na skalę Europejską, a mianowicie Syfon Kłodnicy. Przejeżdżamy do Kędzierzyna w okolice Osiedla Piastów, gdzie skręcamy w prawo i docieramy do Kanału Kłodnickiego. Wysiadamy i udajemy się na krótki spacer w okolice syfonu. Warto wiedzieć, że w czasie budowy tzw. Kanału Gliwickiego trzeba było jakoś pogodzić Naturę z Człowiekiem i rozwiązać problem z płynącą sobie od niepamiętnych wieków rzeką Kłodnicą, której akurat niewielki co prawda odcinek stanął na drodze realizacji „sztucznej rzeki” wznoszonej przez Człowieka. Toteż przy budowie kanału postanowiono, by ok. 50 metrowy odcinek rzeki przeprowadzić pod korytem budowanego kanału, a niewielki odcinek koryta rzeki Kłodnicy poprowadzić nieco inaczej, ale niemal symetrycznie do starego koryta.
Nie jest to rozwiązanie porównywane do skrzyżowań cieków wodnych za pomocą akweduktów. Takie rozwiązania przeprowadzono np. we Francji. Jednak w przypadku opisywanym, chodziło o bezkolizyjne przeprowadzenie rzeki Kłodnicy pod Kanałem Gliwickim. Zastosowano w nim trzy betonowe rury, każda o przekroju 3 metry kwadratowe i długości około 50 m. Każdą z nich ułożono pod dnem kanału. Wraz z budową przepustu, wykonano dwa odcinki nowego koryta rzeki Kłodnicy, przed i za syfonem. Nowe koryto rzeki za syfonem poprowadzono prawie symetrycznie w stosunku do starego koryta. Po zakończeniu budowy bieg rzeki został nieco zmieniony i skierowany nowym korytem do przepustu. Obecnie przepływ wody odbywa się jedną rurą. Pozostałe tworzą tzw. rezerwę i są odgrodzone od nurtu rzeki ścianą wykonaną z profilów typu Larssen, w której wykonano przepust umożliwiający regulację przepływu wody.
W tym momencie nasza wycieczka będzie związana z historią Kędzierzyna-Koźla dotyczącą żeglugi śródlądowej. Wracamy do autobusu pozostawiając za sobą syfon, a następnie kierujemy się do Kłodnicy, gdzie znajduje się „Port Koźle”. Mijamy dawne zabudowania portowe, dziś natomiast mieszkania i wjeżdżamy do portu. Zatrzymujemy się, wysiadamy i podchodzimy, aby podziwiać ogrom tego miejsca. Niegdyś wypływały stąd barki przewożące różnego rodzaju towary, a dziś natomiast port popada w coraz większą ruinę. Choć ostatnimi czasy słyszeć można informacje o planach przywrócenia żeglugi śródlądowej na Odrze. Miejmy nadzieję, że to nie tylko plotka i plany uda się zrealizować, a w międzyczasie powstanie również jakieś muzeum które opowie historię tego miejsca jak i samej żeglugi na Odrze.
W latach 1792-1821 wybudowano Kanał Kłodnicki, który pobudził rozwój gospodarczy okolic Koźla. Po Kanale Kłodnickim kursowało rocznie ponad 1 tys. statków, przewożąc głównie towary z Gliwic do manufaktury w Sławięcicach oraz do składnicy towarów żelaznych utworzonej u ujścia Kanału do Odry. W 1861 wybudowano bocznicę kolejową z Kędzierzyna do przystani przy Kanale Kłodnickim.
W latach 1891-1908 wybudowano port rzeczny w Koźlu-Porcie. Był to największy port rzeczny na Odrze. Przeładowywano w nim węgiel i rudę przywożoną Kanałem Kłodnickim ze wschodniego Górnego Śląska. Statki odpływały Odrą do portów w środkowych i północnych Niemczech. Przy porcie powstała fabryka papieru i celulozy. Podczas III powstania śląskiego 10 maja 1921 nacierające od wschodu siły powstańcze dowodzone przez ppor. Walentego Fojkisa zdobyły Kłodnicę i Koźle-Port wypierając Niemców na drugi brzeg Odry do Koźla. 4 czerwca 1921 niemieckie oddziały przeszły do kontrofensywy, zdobywając Koźle-Port, Kłodnicę i Kędzierzyn. W lipcu 1922 powiat kozielski został oficjalnie przekazany administracji niemieckiej i włączony do Niemiec.
W ramach rozpoczętej przez nazistów walki z bezrobociem podjęto budowę Kanału Gliwickiego (lata 1934-1938), który połączył Gliwice z Koźlem-Portem. Oddanie Kanału do eksploatacji nastąpiło 8 grudnia 1939 w obecności ministra Rudolfa Hessa. W dniu 31 stycznia 1945 Armia Czerwona zajęła Koźle-Port. 21 marca 1945 rozpoczęło się przejmowanie od Armii Czerwonej obiektów gospodarczych w powiecie kozielskim.
Wsiadamy ponownie do autobusu i ruszamy aby zwiedzić kolejny cud techniki na tych terenach, a mianowicie Basztę Montalamberta, czyli pozostałość po dawnej Twierdzy Kozielskiej. Już na początku XVIII w. Austriacy ufortyfikowali Koźle, otaczając miasto wałami o narysie niedomkniętej dziewięcioramiennej gwiazdy. Po zdobyciu twierdzy przez Prusaków w 1741 r. dokonano znacznej modernizacji, wzmacniając jej system obronny. Projektantem nowych fortyfikacji był słynny Holender Gerhard Wallrave, wzięty specjalista, autor projektów twierdz w Głogowie, Brzegu, Nysie, Kłodzku, a nawet w Magdeburgu i Moguncji. Festung Cosel była rozbudowywana w latach późniejszych. Jeszcze w 1866 r. podejmowano prace modernizacyjne. Rozkaz likwidacji twierdzy z 1873 r. położył kres jej funkcji militarnej.
Do dzisiaj w Koźlu zachowały się ślady fortecznej przeszłości. Widoczne są wały ziemne, otaczające starą część miasta. Na ich dawnym przedstoku i w fosie urządzono park miejski nazwany Plantami. Na końcu ulicy Konopnickiej znajdują się pozostałości wysuniętej na zachód Reduty Większyckiej. Przy ulicy Targowej stoją budynki dawnych koszar. Na wyspie Ostrówek, pomiędzy ramionami Odry, można zobaczyć to, co zostało z reduty przyczółka mostowego.
Ciekawym miejscem jest położony przy drodze do kozielskiego portu Fort Fryderyka Wilhelma. Należy do rzadko spotykanych w Polsce dzieł fortecznych, określanych mianem baszt Montalemberta. Solidny ceglany masyw w formie cylindrycznej wieży przydał się w czasie obrony miasta w 1807 r. Był wówczas supernowoczesnym obiektem, którego budowę ukończono kilka miesięcy przed francuskim oblężeniem. Z zewnątrz prezentuje się bardzo okazale. Uwagę zwraca zachowana w dobrym stanie autentyczna brama z otworami strzelniczymi i umieszczona nad jedną ze strzelnic data: 1805. Kozielska baszta Montalemberta jest niewidoczna dla jadących ulicą Portową. Prowadzi do niej krótka boczna uliczka znajdująca się w połowie drogi pomiędzy mostem na Odrze a wiaduktem kolejowym w osiedlu Koźle-Port.
Niestety dziś obiekt popada w coraz większą ruinę i nie można wejść do jego wnętrza, a sam nadawałby się idealnie do remontu i wraz z sąsiednim budynkiem mógłby stworzyć centrum turystyczne Kędzierzyna-Koźla (w skład którego mogłaby wejść informacja turystyczna, muzeum żeglugi śródlądowej oraz niewielki hotel). Miejmy nadzieję, że ktoś wpadnie/wykorzysta ten pomysł, bo miejsce jest do tego idealne.
Nasza wycieczka powoli zmierzać ku końcowi, z Baszty Montalamberta udajemy się do Koźla w okolice tamtejszego zamku. Przed nami teraz krótki spacer po tej części miasta. Na początek wysiadamy przy zamku, który obecnie pełni funkcję muzeum. Wojtek opowiada nam historię tego miejsca, z której dowiadujemy się że jakiś czas temu odbudowano wieżę, tylko, że nikt nie pomyślał aby odbudować ją nieco wyższą tak aby był jakiś widok (obecnie wieża jest niższa niż otaczające ją budynki).
Ruiny książęcego zamku, pierwotnie był tu gród kasztelański, wzmiankowany w 1104 i 1155 roku. W jego miejscu Piastowie opolscy w 1 połowie XIV wieku zbudowali zamek na planie czworoboku z kwadratową wieżą. Obwiedziony murami i fosą. W XVI wieku w rękach niemieckich. W latach 1558-1562 dawny zamek został gruntownie przebudowany. Zniszczenia zamku należy łączyć z przebudową fortyfikacji miejskich w połowie XVIII wieku. Zachowały się fragmenty murów obwodowych, fundamenty wieży i fragmenty dwóch skrzydeł. Przez długie lata na dziedzińcu podzamcza mieścił się plac targowy. Obecnie mury obwodowe są częściowo odrestaurowane, a w miejscu dawnej wieży zamkowej wzniesiono stylizowaną wieżę.
Następnie udajemy się do pobliskiego Kościoła św. Zygmunta i św. Jadwigi Śląskiej, wchodzimy do środka, a wewnątrz Wojtek opowiada nam historię tego miejsca, a także pokazuje nam Obraz Matki Boskiej z Koźla. Kościół składa się z nawy głównej zakończonej prezbiterium z ołtarzem wykonanym przez firmę Ericha Adolfa z Wrocławia według proj. prof. Paula Plontke z Berlina oraz dwóch kaplic bocznych (naw) pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa i Najświętszej Maryi Panny, oraz dobudowanych dwóch wież i zakrystii. Ma około 45 m długości i 25 m szerokości.
Budynek jest murowany (początkowo drewniany), pseudohalowy, w stylu neogotyckim, wielokrotnie przebudowywany. Mury otoczone są przyporami. Wieża główna kościoła wykonana została w stylu gotycko-renesansowym z zainstalowanym dzwonem o nazwie Santa Maria o średnicy 120 cm z napędem elektrycznym, a druga wieża (kruchta), jest niższa, komunikacyjna, ze schodami kręconymi. Dach dwuspadowy z małą wieżyczką na sygnaturkę (obecnie zdemontowaną), w środku kalenicy, pokryty dachówką.
Wychodzimy z kościoła i udajemy się na rynek w Koźlu gdzie znajdują się zabytkowe kamienice z XIX/XX wieku oraz słynna fontanna. Tutaj również na chwilę się zatrzymujemy, oczywiście przy fontannie robimy sobie pamiątkowe zdjęcia. Ruszamy w dalszą drogę, docieramy w stronę dworca w Koźlu gdzie Wojtek przedstawia nam kilka informacji na temat kolei w tych okolicach. Następnie powracamy do naszego autobusu i ruszamy już do Kędzierzyna, gdzie na dworcu zaplanowane mamy zakończenie naszej dzisiejszej wycieczki.
Dworzec kolejowy został w ostatnim czasie wyremontowany, a wewnątrz znajduje się stary socrealistyczny mural na wschodniej ścianie holu głównego. Przechodzimy do jednej z poczekalni gdzie jest trochę ciszej, tam także uroczyście kończymy naszą dzisiejszą wycieczkę. Dziękujemy Wojtkowi i wręczamy mu podziękowanie za oprowadzenie nas po Kędzierzynie-Koźlu, jak widać z opisu trochę nietypowej miejscowości.
Wychodzimy z dworca i udajemy się jeszcze do Galerii Odrzańskiej gdzie przewidziano przerwę obiadową. Trwa ona niecałą godzinę po czym wsiadamy do autobusu i ruszamy w drogę powrotną do Nysy. W taki właśnie sposób kończymy naszą dzisiejszą wycieczkę. Podsumowując na pewno można ją zaliczyć do udanych. Odwiedziliśmy przepiękny klasztor cysterski w Rudach Raciborskich, a do tego poznaliśmy naprawdę ciekawą historię miasta Kędzierzyn-Koźle.