Komańcza, Cisna, Solina i Lesko
Komańcza, Cisna, Solina czy Lesko to miejsca, które odwiedziłem podczas mojego pobytu w Bieszczadach. Zapraszam serdecznie.
W dzisiejszej relacji zapraszam na opis kilku miejscowości, które zwiedziłem podczas mojego pobytu w Bieszczadach Moją bazą wypadową w góry była Cisna także kilka ciekawostek o tej miejscowości. Jadąc na urlop odwiedziłem Komańczę, a ponadto jeden dzień urlopu poświęciłem na spacer krajoznawczy po Lesku.
Komańcza
Jadąc w Bieszczady, można powiedzieć pierwszego dnia pobytu postanowiłem tak ułożyć trasę dojazdu do Cisnej abym przejechał przez Komańczę, by móc zwiedzić słynny klasztor w którym internowany był kardynał Stefan Wyszyński. Udało mi się to. Po dotarciu na miejsce, wjechałem bezpośrednio na parking przy samym Klasztorze Nazaretanek. Po wyjściu z samochodu dowiaduję się od sióstr, że nie powinienem tutaj wjeżdżać bowiem parking dla turystów jest na dole, a dotrzeć tutaj należy pieszo. W krótkiej rozmowie udaje mi się jednak dogadać i dostaję zgodę, aby pozostawić auto i ruszyć na zwiedzanie klasztoru – chyba kilka słów na temat Prudnika zrobiło swoje.
Klasztor Nazaretanek w Komańczy funkcjonuje od maja 1928 roku. Powstał na terenie diecezji przemyskiej jako Dom Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu z siedzibą główną w Rzymie. Drewniany dom z murowanym parterem w stylu szwajcarskim zaczęto budować na górskiej polanie przez budowniczych z Rymanowa. Posiadał półpubliczną kaplicę pw. Teresy od Dzieciątka Jezus. Podczas okupacji niemieckiej w klasztorze kwaterowali Niemcy. Równolegle siostry zakonne ukrywały poszukiwanych kapłanów i osoby pochodzenia żydowskiego, pomagały w ucieczce za granicę i kontaktowały z kurierami. W latach 1944–48 podczas walk z partyzantami siostry nadal udzielały pomocy lekarskiej i charytatywnej potrzebującym.
W okresie od 29 października 1955 do 28 października 1956 w klasztorze internowany był prymas Stefan Wyszyński. W czasie pobytu w klasztorze duchowny mieszkał na pierwszym piętrze w pokoju nr 5. Odwiedzający klasztor mają możliwość zwiedzenia pokoju prymasa, a także kaplicy, w której się modlił. To właśnie tutaj 16 maja 1956 w święto Andrzeja Boboli napisał prymas Polski tekst Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego 1955–1956.
Przed budynkiem klasztoru, który już sam robi ogromne wrażenie, znajduje się pomnik prymasa Wyszyńskiego. Natomiast po wejściu do środka można zobaczyć bogatą wystawę zdjęć związanych z pobytem kardynała w Komańczy, udaję się także do celi, w której prymas mieszkał. Tutaj można zobaczyć zachowane do dziś pamiątki. Na sam koniec ruszam do wspomnianej wyżej niewielkiej kaplicy, która również jest udostępniona do zwiedzania.
Cisna
Jak wspomniałem we wstępie, Cisna była moją bazą wypadową w góry. Tutaj udało mi się znaleźć nocleg w dobrej cenie. Na wybór Cisnej miało wpływ również dobre zagospodarowanie miejscowości, są tutaj bowiem liczne restauracje czy sklepiki, a na tym też mi zależało. W trakcie pobytu w Cisnej poświęciłem również kilka chwil na spacery aby poznać tą niewielką, ale malowniczo położoną miejscowość.
Niedaleko mojej kwatery znajduje się Kościół parafialny pod wezwaniem św. Stanisława Biskupa wybudowany w latach 1912-1922, który w trakcie pobytu w tej miejscowości kilkakrotnie odwiedzałem. W czasie wojny kościół był poważnie zniszczony, a liczba ludności wsi zmniejszyła się trzykrotnie. W roku 1958 została ustanowiona samodzielna parafia w Cisnej. Po wojnie kościół był remontowany i rozbudowywany.
Oczywiście wędrując po Cisnej nie można pominąć takiego klasyku jak Pub Siekierezada. Sam pub znajduje się można powiedzieć w centrum wsi. Ten niewielki ryneczek składa się z kilku restauracji, także jest w czym wybrać jeśli chodzi o bazę gastronomiczną oraz kilku sklepów zarówno spożywczych jak i z pamiątkami. Tuż za centrum Cisnej, znajduje się bardzo ciekawy przełom rzeki Solinka. Nad samą rzekę można i nawet warto podejść na spacer. Tuż obok rzeki odnaleźć można pomnik Aleksandra Fredry. Wykonany w formie kamienia jest miejscem, które upamiętnia związki słynnego pisarza i jego rodziny z Bieszczadami. Stanowi także świetne źródło informacji o działalności Fredrów w Cisnej. Co ma wspólnego Aleksander Fredro z Cisną? Okazuje się, że całkiem sporo. Choć pisarz odwiedził tą bieszczadzką miejscowość zaledwie kilka razy, to jego ojciec był… jej właścicielem.
Solina
W trakcie urlopu po dwóch wycieczkach górskich postanowiłem jeden dzień wykorzystać na relaks na Jeziorem Solińskim. Baza noclegowa w Cisnej daje taką możliwość, że nad Solinę mam 40 km i do Ustrzyk Górnych również 40 km, więc to kolejny atut.
Wypoczywając nad Jeziorem Solińskim nie mogło zabraknąć kąpieli w nim, chociaż szkoda, że nie ma tutaj typowych plaż, bowiem te są kamieniste. Ale i tak warto wybrać się nad Solinę dla tych, którzy lubią trochę poleżeć i wygrzewać się na słońcu. Woda w jeziorze jest idealna na kąpiel, a przy temperaturze ponad 30 stopni warto się schłodzić. Ja poświęciłem na taki wypoczynek kilka godzin, a pozostałe kilka na spacery i zakupy w licznych straganach położonych tuż przy słynnej zaporze. W porównaniu do Cisnej jeśli chodzi o ilość restauracji czy sklepów, to oczywiście Solina jest o wiele lepiej zagospodarowana. Dla mnie jednak to zbyt duży hałas jeśli miałbym tutaj przebywać na co dzień, dlatego też cieszę się z noclegów Cisnej, choć nie ukrywam, że warto było się tutaj wybrać aby i ten region poznać.
Warto dodać także, że powstałe po spiętrzeniu wód Sanu i Solinki Jezioro Solińskie, rozlewające się u stóp Bieszczad, zajmuje 22 km 2 powierzchni, a imponująca długość jego urozmaiconej linii brzegowej dochodzi do 150 km! Rozlewisko w odnodze Sanu ma 27 km długości, a w odnodze rzeki Solinki 16 km. Jezioro Solińskie otaczają lesiste strome stoki Jawora (742 m n.p.m.), Stożków (ponad 680 m n.p.m.) i innych zalesionych szczytów przekraczających wysokość 500 m n.p.m. Tak czysty i malowniczo położony zbiornik górski musi przyciągać wielu wędkarzy, żeglarzy, kajakarzy oraz amatorów wodnego i plażowego wypoczynku.
Jezioro Solińskie powstało w latach 60-tych XX wieku, kiedy wybudowano na Sanie zaporę wodną. Tak powstał największy w Polsce sztuczny zbiornik wodny. Zapora ma długość ponad 650 m i około 80 m wysokości, natomiast powierzchnia jeziora to około 21 km2. Możliwe jest zwiedzenie wnętrza zapory solińskiej, długich wewnętrznych korytarzy, turbin elektrowni oraz wystawy fotografii obrazujących etapy tworzenia zapory. Budowla ta spełnia funkcje regulatora przepływów Sanu, jest także elektrownią wodną, ale z punktu widzenia turystyki najbardziej istotna jest funkcja rekreacyjna zalewu.
Lesko
Ostatnią miejscowość, którą odwiedziłem w trakcie pobytu w Bieszczadach jest Lesko. Dzień przed wycieczką do Przemyśla wybrałem się właśnie tam aby dosłownie zatankować samochód, co też nie jest takie łatwe jeśli chce się odnaleźć stacje znanych firm w regionie. Wykorzystując ten fakt postanowiłem także zwiedzić trochę tą miejscowość, która jak się okaże jest bardzo ciekawa i posiada wiele interesujących zabytków.
Zwiedzanie Leska rozpocząłem od wycieczki szlakami żydowskimi, bowiem po dotarciu do Leska i pozostawieniu samochodu na parkingu w pobliżu rynku znajduję się bardzo blisko budynku synagogi, która dziś stanowi takie można powiedzieć centrum wystawiennicze. Sam budynek zachował się w bardzo dobrym stanie dzięki czemu można podziwiać piękną architekturę żydowskiej synagogi. Aby zwiedzić wnętrze należy kupić bilet wstępu.
Synagoga w Lesku została wzniesiona pomiędzy 1626 a 1654 rokiem. Została ona poważnie zdewastowana podczas II wojny światowej i przez 20 lat stała opuszczona. W 1980 roku przeprowadzono rozległe prace remontowe budynku. Budynek synagogi składa się z jednonawowej sali modlitewnej i przybudówki przy ścianie zachodniej (dawnego babińca). Z sali na piętrze kobiety miały podgląd na salę modlitewną, na którą nie miały wstępu. Wbrew przepisom do narożnika ścian frontowej i południowej dobudowano okrągłą wieżę. Zbudowana jest ona z kamienia, a odtworzona górna kondygnacja – z cegły. W elewacji zewnętrznej ściany zachodniej umieszczone są tablice Mojżesza z przykazaniami oraz napis: “Jak przejmujące grozą jest to miejsce, lecz to dom Boży”.
Wystrój wnętrza nie zachował się do czasów współczesnych. Płaszczyzny ścian podzielone są dwoma gzymsami na trzy kondygnacje. Pomiędzy gzymsami znajdują się płaskie, półkoliste wnęki, w których wpisane były cytaty z Tory. W trzeciej najwyższej kondygnacji znajdują się okna ujęte półkolumnami. Na ścianie wschodniej zachował się ozdobny Aron ha-Kodesz ujęty półkolumnami zwieńczonymi trójkątnym szczytem. Jest on uproszczoną kopią z synagogi Złotej Róży we Lwowie.
W pobliżu synagogi znajduje się kolejne miejsce nawiązujące do kultury żydowskiej, a mianowicie jest to dawny cmentarz żydowski. Tutaj również postanawiam się udać na zwiedzanie. Na wejście na teren cmentarza również należy kupić bilet w formie cegiełki na ratowanie tego miejsca. Bilety oczywiście kupuję i ruszam na zwiedzanie tego ciekawego miejsca. Dokładna data powstania cmentarza pozostaje nieznana, pierwsze wzmianki na jego temat pochodzą z 1611 roku, a najstarszy zachowany nagrobek z 1548 roku. Z lat 1634–1703 nie ma żadnych pochówków, co pozwala domniemywać, że kirkut nie był użytkowany. Cmentarz ma powierzchnię około 3 ha. Zachowało się na niej około 2000 nagrobków. Cmentarz wyróżnia się brakiem podziału na kwatery męskie i żeńskie, najstarsze zachowane macewy są pozbawione symboliki.
Tyle jeśli chodzi o kulturę żydowską w Lesku. Następnie ruszam na spacer po centrum miasta. Odwiedzam tutaj liczne sklepiki, a także podziwiam piękne pomniki oraz bardzo ciekawy ratusz stojący w centrum miejscowości. Ratusz w Lesku został wybudowany w 1896. Jest to piętrowy budynek z wieżą zegarową. Reprezentuje styl eklektyczny. Nad wejściem umieszczony jest herb Leska z okresu pierwotnych właścicieli miasta – Kmitów.
Przedostatnim miejscem, które odwiedzamy w Lesku jest Kościół Nawiedzenia NMP, tuż przy którym znajduje się bardzo ciekawa dzwonnica. Sam kościół, a dokładnie jego prezbiterium jest w remoncie stąd nie można wejść do środka, jedynie wnętrza możemy podziwiać zza krat. Natomiast z zewnątrz świątynia robi wrażenie. Widać, że nie dawno była remontowana. Kościół powstał w 1539 roku, a zbudowano go w stylu późnego gotyku z cegieł i kamieni. Do budowy wieży użyto głównie piaskowca z okolic Leska.
Fundatorem kościoła, poddobnie jak tutejszego zamku, był Piotr Kmita. Nad portalem wejściowym do dziś widnieje herb Kmitów. Wyposażenie kościoła jest w większości barokowe, z przewagą koloru złotego i czarnego. W ołtarzu z XVIII wieku znajdują się figury biskupów Św. Wojciecha i Stanisława oraz obraz “Ukrzyżowanie”. Obok kościoła wznosi się barokowa, murowana dzwonnica z 1765 roku, obecnie w remoncie.
Będąc w Lesku nie mogłem pominąć odwiedzin tutejszego zamku. Tak więc z kościoła udaję się właśnie w pobliże zamku, na teren którego można dziś wejść bez problemu bowiem jest to obecnie hotel. Sam obiekt zaś jest bardzo ciekawy, a po wejściu do środka wrażenie robią ciekawe pomieszczenia. Zamek to piękny obiekt z XVI wieku, położony na wysokiej skarpie ponad Sanem, pomiędzy Sanokiem i Ustrzykami Dolnymi. Miejsce to bywa nazywane bramą Bieszczad. Budowę zamku ukończono w 1538 roku, wówczas poniżej zamku przebiegał stary szlak handlowy na Węgry. W przeszłości ten zamek był znacznie większy i prezentował się zdecydowanie bardziej okazale. Niestety ucierpiał podczas potopu szwedzkiego i już nigdy nie wrócił do dawnej świetności.
Zamek po licznych przebudowach złożony jest z podłużnego parterowego budynku dostawionego do dawnych murów zewnętrznych wraz z cylindryczną basztą obronną. Położona najdalej od wejścia na teren zamku część mieszkalna powstała z nadbudowy pierwotnej wieży mieszkalnej rodu Kmitów. Przebudowany i w znacznej części otynkowany zamek zatracił swój dawny wygląd oraz renesansowy charakter i obecnie nie prezentuje się niestety tak okazale jak niegdyś. Obecnie w zamku mieści się hotel wraz z restauracją i kawiarnią. W fosie od strony północnej utworzono kort i niewielki basen, a na dziedzińcu zamku znajduje się ogródek. Piękne i zadbane są zamkowe ogrody. Po znacznej części murów pnie się dzikie wino, co dodaje uroku temu miejscu. Ogrody zamkowe przechodzą stopniowo w park. W tej pięknej scenerii, tuż obok zamku mieści się miejski amfiteatr.
To tyle jeśli chodzi o Lesko i tyle jeśli chodzi o mój pobyt w Bieszczadach. Właśnie w taki sposób minął mi cały urlop i w końcu można rzec, że jedno z moich marzeń zostało zrealizowane. Choć początkowo trochę się obawiałem, jak to będzie z tak daleką podróżą, okazało się, że Bieszczady to fantastyczne miejsce na wypoczynek, a zwłaszcza dla tych którzy poszukują wyciszenia i zwolnienia. Dziś wiem jedno, że jeszcze nie raz wrócę na Bieszczadzkie szlaki!