Kopa Biskupia (890 m.n.p.m.)
Kopa Biskupia 2020 – czyli pierwsza relacja w Nowym Roku z mojej pierwszej górskiej wycieczki w Nowym Roku. Zachęcam do lektury.
Trasa:
Pokrzywna – Przełęcz pod Zamkową Górą – Srebrna Kopa – Przełęcz Mokra – Biskupia Kopa – Schronisko pod Biskupią Kopą – Przełęcz pod Zamkową Górą – Pokrzywna
Długość: ok. 3,5 km.
Punkty GOT: 6 pkt.
Mapa:
Relacja:
Jaki Nowy Rok, taki cały rok! Mam nadzieję, że to przysłowie sprawdzi się w moim przypadku w tym roku. Ten bowiem rozpocząłem krótką, ale zawsze, górską wycieczką. Tradycją już są noworoczne spotkanie turystów na Biskupiej Kopie organizowane przez Towarzystwo Przyjaciół Głuchołaz. W tym roku postanowiłem wybrać się na tą imprezę, a towarzyszył mi mój przyjaciel Marcin. Środa (01.01.2020 r.) kilka minut po godzinie 9:00 wsiadam do samochodu, zabieram po drodze Marcina i ruszamy w stronę Zlatych Hor. Cel mamy jeden – jak najszybciej dotrzeć na przełęcz Petrovy Boudy i ruszyć zielonym szlakiem na Biskupią Kopę. Tam szybkie zdjęcia, zakup pamiątkowego kieliszka i powrót do domu na rodzinne spotkanie.
Punktualnie o 10:00 meldujemy się na wspomnianej już przełęczy. Mimo, że w Zlatych Horach śniegu nie było, tutaj jest – co cieszy nas bardzo. Parkujemy samochód tak aby móc później szybko wyjechać – całe szczęście, że jesteśmy wcześniej bo już parking jest prawie pełny, a turyści dopiero mają tutaj dotrzeć. Sama zaś przełęcz położona jest na wysokości 706 m n.p.m. i leży pomiędzy szczytami Biskupiej Kopy i Małej Kopy. Jest ona ważnym miejscem turystyki pieszej i rowerowej. Znajduje się tutaj węzeł szlaków turystycznych oraz skrzyżowanie leśnych ścieżek i dróg, prowadzących m.in. na szczyt Biskupiej Kopy.
Warto jeszcze wspomnieć, że przez przełęcz prowadzi droga nr 457 na trasie Zlaté Hory – Osobłoga. Drogę zbudowano pod koniec lat czterdziestych XIX wieku, w okresie kryzysu ekonomicznego. W przeszłości nazwano ją „drogą głodu”. Droga umożliwiła dogodną przeprawę przez Góry Opawskie, łącząc miejscowości związane z wydobyciem złota i srebra i ich przerobem, a rozmieszczone po wschodniej i zachodniej stronie masywu górskiego. My natomiast zabieramy plecaki i ruszamy. Pogoda jest idealna, więc liczymy na dobrą przejrzystość i świetne widoki. Sam szlak z przełęczy od razu pnie się mocno w górę. Jest to krótkie strome podejście, które sprawia nam jeden problem – szlak jest oblodzony, a my się ślizgamy. Brak raczków mocno o sobie przypomina.
Trasa na szczyt Biskupiej Kopy z przełęczy to tylko 1,5 kilometra. Jest to najkrótsza trasa i bardzo popularna dla osób lubiących krótkie spacery. My jednak nigdy tędy nie szliśmy bowiem gdy dane nam było wybrać się na Kopę to zawsze było więcej czasu i szukaliśmy dłuższych szlaków. Dziś sytuacja jest inna i dlatego ruszamy tym krótkim szlakiem. Po przejściu mniej więcej połowy trasy, co zajmuje nam sporo czasu przez fakt, że głównie moje buty nie trzymają się dobrze i ciągle się ślizgam, wychodzimy na otwartą polanę, która powstała po wycince lasu. Tak tej wycince, którą leśnicy w Polsce i Czechach tłumaczą kornikiem.
Naszym oczom wyłania się natomiast wspaniała panorama na okoliczne szczyty. Na pierwszym planie Pricny Vrch (975 m.n.p.m.), czyli najwyższy szczyt Gór Opawskich, a na drugim planie widoczny wierzchołek Pradziada (1491 m.n.p.m.), a także masyw Seraka (1351 m.n.p.m.) i Keprnika (1423 m.n.p.m.), a gdy się dobrze przyglądamy to i dostrzegamy masyw Śnieżnika (1424 m.n.p.m.). Ciężko ruszać dalej jak taka panorama przed nami. Robimy sobie pamiątkowe zdjęcia, lecz po chwili uświadamiamy sobie, że czas ruszać dalej, jeśli chcemy zdążyć przed turystami, którzy przyjadą tutaj zaraz autobusami (zgodnie z planem mają tutaj dotrzeć autobusy z Głuchołaz, Prudnika i Strzelec Opolskich).
Do szczytu już niedaleko, bowiem po drugiej stronie polany w oddali widzimy wieżę nadajnika. Idziemy dalej, powoli żegnamy się z polaną, robimy ostatni rzut oka na piękną panoramę i maszerujemy na wierzchołek Biskupiej Kopy. Przed nami pojawia się kolejne większe podejście, ale bardzo krótkie. W miarę sprawnie je pokonujemy, bowiem na poboczach zamiast śniegu jest błogo przez co nie ślizgam się i docieramy do ciekawego miejsca, a mianowicie do ruin schroniska Rudolfsheim.
Schronisko powstało po wybudowaniu wieży widokowej na Biskupiej Kopie. Przybywający tam turyści nie mieli możliwości zjedzenia posiłku ani przenocowania, więc sołtys wsi Petrovice, Franz Rudolf, po uzyskaniu stosownych zezwoleń od starostwa w Karniowie, w 1892 postawił niewielką drewnianą chatę, położoną 300 metrów od wieży od i niecałe 50 od granicy. W następnym roku wybudował nowy obiekt – składający się z podmurówki i stojącej na niej drewnianego budynku. W 1896 dokonano rozbudowy, a obiekt przyjął nazwę Berghotel „Rudolfsheim”, od nazwiska gospodarza, który słynął z niecodziennych pożegnań gości – ubrany w turecki fez strzelał na wiwat z pistoletu.
Schronisko było prywatne, ale Franz Rudolf ściśle współpracował z Morawsko-Śląskim Sudeckim Towarzystwem Górskim (MSSGV), które pomagało w wyposażaniu wnętrz i promocji, w zamian jego członkowie mieli w budynku zniżki. W 1905 nowy właściciel, Alois Rudolf wydzierżawił pobliską wieżę widokową – pobierał opłaty za wstęp i opiekował się nią. Po niższej frekwencji podczas I wojny światowej w okresie międzywojennym schronisko przeżywało czas największego rozkwitu. Pobliskie Zlaté Hory obchodziły w 1924 700-lecie istnienia i wówczas miasto odwiedziło ponad 100 tysięcy ludzi, z których wielu zawitało również na Biskupią Kopę i do schroniska. Zyski Rudolfa były tak duże, że w 1925 postawił on niedaleko budynku krzyż dziękczynny, a dwa lata później ponownie rozbudował schronisko.
II wojna światowa przyniosła spadek liczby odwiedzających, ale budynek przyjmował turystów nadal. Po 1945 roku jako mienie poniemieckie, został przejęty przez państwo i przekazany jako dom wczasowy Zakładom Jedwabniczym ze Zlatych Hor. Zakład jednak w ogóle budynkiem się nie interesował – rozkradany przez złodziei został w 1954 rozebrany w wyniku obowiązujących w komunistycznej Czechosłowacji przepisów, nakazujących rozbiórkę obiektów w pasie granicznym. Dzisiaj można oglądać jego fundamenty i piwnice. Zachował się również krzyż dziękczynny z 1925 oraz resztki zbiorników wodnych poniżej masztu radiowego.
Mijamy wspomniany wyżej krzyż, a także widzianą z dołu wieżę nadajnika. Nagle zrobiło się bardzo płasko, a to znak, że do szczytu pozostało już bardzo niewiele. Kilka kroków i naszym oczom wyłania się Kaiser Franz Josef Warte – Kopa Biskupia zdobyta! Jest to wzniesienie o wysokości 890 m.n.p.m. w Górach Opawskich. Przyjmuje się, że jest najwyższym szczytem w polskiej części Gór Opawskich oraz najwyższym wzniesieniem województwa opolskiego, chociaż najwyższy jej punkt znajduje się po czeskiej stronie. Zbudowana z dewońskich fyllitów Kopa jest od wieków górą graniczną – od 1229 rozdzielała biskupstwa wrocławskie i ołomunieckie, po wojnach śląskich tereny pod panowaniem Habsburgów i Hohenzollernów, następnie Czechosłowacji i Niemiec, a obecnie przez szczyt przebiega granica polsko-czeska.
Ciekawostką szczytu jest znajdująca się tutaj kamienna wieża widokowa o wysokości 18 m. Zbudowana w 1898 przez Morawsko-Śląskie Sudeckie Towarzystwo Górskie w jubileusz 50-lecia panowania cesarza Franciszka Józefa I stąd znana nazwa Kaiser-Franz-Josef-Warte. Na szczycie ludzi nie ma za wiele, jest nasz przyjaciel Arek, który minął nas po drodze. Robimy sobie pamiątkowe zdjęcie z flagą PTTK na schodkach wieży widokowej oraz ruszamy kupić pamiątkowy kieliszek. Jest to tradycja, która powstała w 1999 roku. Wtedy to po raz pierwszy przez Towarzystwo Przyjaciół Głuchołaz zorganizowane zostało noworoczne spotkanie, a ówczesny dzierżawca wieży przygotował specjalne kieliszki z nadrukiem. Tradycja ta trwa do dziś, a co roku na kieliszek przedstawia inny wizerunek związany z regionem.
Marcin z Arkiem zostają na dole, a ja ruszam na wieżę widokową. W związku z Nowym Rokiem wstęp jest bezpłatny, a już wiemy, że warto wejść dla niesamowitej panoramy. Szybko pokonuję schodki i melduję się na tarasie widokowym. Trochę wieje, ale mi to nie przeszkadza. Robię kilka pamiątkowych zdjęć, podziwiam panoramę widokową i decyduję się zejść, bowiem dostrzegam, że kolejni znajomi dotarli na szczyt.
Powoli grupa na szczycie robi się coraz większa, ale jeszcze nie dotarły autokary. Zbieramy się na pod wieżą przy stolikach. Tam składamy sobie życzenia, a także robimy pamiątkowe zdjęcia. Chwilę czasu spędzamy na rozmowach, ale czas niestety nieubłaganie ucieka. Atmosfera jest tak świetna, że nie chcemy się stąd ruszać, ale cóż nadchodzi czas pożegnań, a chwilę później wracamy już za znakami zielonego szlaku turystycznego w stronę przełęczy Petrovy Boudy idąc oczywiście tą samą drogą, którą wchodziliśmy.
W drodze powrotnej mijamy rzesze turystów, którzy zmierzają na oficjalne uroczystości na Biskupiej Kopie, które odbędą się o godzinie 12:00. Mijamy m.in. Burmistrza Głuchołaz, który składa nam noworoczne życzenia. Pozdrawiamy Panie Burmistrzu! Mijamy także licznych znajomych na czele z Pawłem Szymkowiczem – Prezesem Towarzystwa Przyjaciół Głuchołaz oraz członków Oddziału PTTK Tryton w Nysie z którymi robimy sobie pamiątkowe zdjęcia – dlatego nasze zejście trwa i trwa.
W końcu jednak docieramy na przełęcz, a nasza wycieczka kończy o 11:50. Krótka wycieczka, bowiem wyszedł nam trzykilometrowy spacer, ale warto było się wybrać. Po raz pierwszy wziąłem udział w tym wydarzeniu, ale wiem, że na pewno nie ostatni! Podsumowując wycieczka zapisana na plus. Fenomenalna atmosfera panuje w Nowy Rok na Biskupiej Kopie, a do tego panorama dziś na okoliczne góry była naprawdę niesamowita. Polecam Nowy Rok na Biskupiej Kopie!
Życzę Wam obojgu udanego roku, rozpoczętego tak miłą wyprawą na Biskupią Kopę. I przy okasji serdecznie pozdrawiam. Do zobaczenia!