Podróże

Lwów 2017

Lwów to jedno z głównych miast Ukrainy. Jedno z najpiękniejszych miast Galicji, które odwiedziłem w marcu 2017 roku. Zapraszam do lektury.

W dzisiejszej relacji zapraszam wycieczki do Lwowa jaką odbyłem razem z Miejskim Kołem PTTK Tryton w Nysie w 2017 roku. Wycieczka ta została ogłoszona już w 2016 roku – ja od raz się na nią zapisałem, bowiem odwiedzić to miasto było jednym z moich marzeń. Głównym pomysłodawcą wyjazdu był prezes koła Marcin Nowak. Zaplanował on dwudniowy wyjazd, podczas którego mieliśmy odwiedzić najważniejsze zabytki w okolicach rynku oraz oczywiście słynne cmentarze (Łyczakowski i Orląt Lwowskich). Zrodził się pomysł, aby szukać tam śladów polskości, stąd też cała wycieczka nosiła nazwę „Śladami Polskości we Lwowie”.

W piątek (17.03.2017 r.) o godzinie 23:00 spotykamy się w Nysie przy ulicy Kolejowej skąd wyruszyć mamy na wschód do Lwowa. Kilka minut po godzinie jedenastej ruszamy więc blisko 40 osobowym autobusem w daleką podróż, bowiem jechać będziemy całą noc. Podróży opisywać nie będę, gdyż przez większość część przejazdu spałem. Nad ranem ok. godziny 7:00 docieramy do przejścia granicznego Korczowa i tutaj rozpoczyna się nasza przygoda. Przez Polską część granicy przejeżdżamy w miarę sprawnie, lecz niestety na ukraińskiej części trafiamy na zmianę, przez co czas oczekiwania na przejazd nam się wydłuża.

W końcu jednak nam się udaje i wkraczamy na terytorium Ukrainy. Zatrzymujemy się tuż za przejściem granicznym w kantorze, gdzie wymieniamy walutę. Na Ukrainie obowiązującą walutą jest Hrywna. Już na początku doznajemy szoku, bowiem przykładowo wymieniając 200 zł dostaję ponad 1300 hrywien, czyli kwotę, którą według Marcina w dwa dni nie będę w stanie wydać. Ruszając w dalszą drogę z ciekawością rozglądam się podziwiając krajobrazy, które robią na mnie ogromne wrażenie. Wyróżniają się słynne stepy ukraińskie. Z każdej wsi wyłaniają się złote dachy cerkwi, co też wyróżnia się w tym krajobrazie.

W końcu po pokonaniu 60 km docieramy do Lwowa, dość szybko też dojeżdżamy do naszego hotelu położonego według informacji od przewodnika 15 minut od centrum. Hotel Cisar bo taka jego nazwa usytuowany jest przy jednej z głównych arterii miasta – ulicy Gródeckiej. Zatrzymujemy się wypakowujemy nasze bagaże i wchodzimy do środka, aby schować nasze torby do przechowalni, gdyż meldować będziemy się wieczorem po zwiedzaniu miasta. Ale, że mamy chwilę w oczekiwaniu na przewodnika stąd stwierdziliśmy, że chociaż te rzeczy wniesiemy do poczekalni. Sam hotel jest o podwyższonym standardzie, pokoi jeszcze nie widzieliśmy, ale jeśli wyglądają jak cała reszta to będzie całkiem przyjemnie.

Wychodzimy przed hotel, a po chwili dociera do nas nasza pani przewodnik – Pani Halina, polka, która mieszka we Lwowie. Rozpoczynamy naszą wycieczkę, na początku pani przewodnik opowiada nam kilka ciekawostek o obiektach znajdujących się w pobliżu hotelu, następnie ruszamy na spacer ulicą Gródecką, przed nami pojawiają się przepiękne przedwojenne kamienice.

Lwów.
Lwów.

Wędrując dalej docieramy do Uniwersytetu Lwowskiego, także pierwszy ślad polskości odnaleziony. Oczywiście przed budynkiem robimy sobie pamiątkowe zdjęcie. Lwowski Uniwersytet Narodowy im. Iwana Franki, założony został przez króla Polski Jana Kazimierza w 1661 r. jako Akademia Lwowska. W okresie międzywojennym funkcjonował jako Uniwersytet Jana Kazimierza. Jest to jeden z najstarszych uniwersytetów w Europie Wschodniej i na dawnych ziemiach Rzeczypospolitej Obojga Narodów, współcześnie jeden z największych ukraińskich uniwersytetów państwowych.

Lwów - Uniwersytet Lwowski.
Lwów – Uniwersytet Lwowski.

Kolejnym punktem na trasie naszej wycieczki jest droga przez park w stronę Archikatedry św. Jura, która jest cerkwią archidiecezji lwowskiej Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. Zbudowana została w XVIII wieku w stylu rokokowym z fundacji biskupa ordynariusza greckokatolickiej diecezji lwowskiej Atanazego Szeptyckiego.

Do 1946 był to sobór katedralny archidiecezji lwowskiej kościoła greckokatolickiego. Przeprowadzony przez władze sowieckie we Lwowie w dniach 8 – 10 marca 1946 r., nieuznany przez Stolicę Apostolską sobór, którego uczestnikami byli podrzędni duchowni i agenci NKWD zniósł unię z Rzymem i przyłączył formalnie kościół katolicki obrządku bizantyjsko-ukraińskiego do Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. Po dokonanej likwidacji kościoła greckokatolickiego w ZSRR archikatedra została przekazana Rosyjskiemu Kościołowi Prawosławnemu. W sierpniu 1990 świątynia powróciła w posiadanie reaktywowanego oficjalnie Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego.

Lwów - Archikatedra św. Jura.
Lwów – Archikatedra św. Jura.
Wnętrze świątyni.
Wnętrze świątyni.

Po zwiedzaniu katedry ruszamy w dalszą drogę, tym razem zbliżać się będziemy w stronę Lwowskiego rynku. Przechodzimy ponownie przez park i ruszamy ulicami Kopernika a następnie Słowackiego w stronę kolejnego śladu polskości – Pałacu Potockich. Jest to neorenesansowy pałac, wzniesiony w XIX wieku dla Alfreda Józefa Potockiego. Obecnie mieści rezydencję prezydenta Ukrainy we Lwowie i Lwowską Galerię Sztuki.

Następnym celem naszej wycieczki jest pomnik Adama Mickiewicza we Lwowie, usytuowany tuż przy Wałach Hetmańskich. Zatrzymujemy się na dłużej przy pomniku, aby zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia. Wysłuchujemy również ciekawostek z historii Lwowa od pani przewodnik, a także podziwiamy uroki starych lwowskich kamienic.

Lwów - Pałac Potockich.
Lwów – Pałac Potockich.
Lwów - Pomnik Adama Mickiewicza.
Lwów – Pomnik Adama Mickiewicza.

Kilka chwil później ruszamy w dalszą drogę, by z każdym kolejnym krokiem zbliżać się do rynku. Zanim jednak tam dotrzemy zatrzymujemy się przy dwóch kolejnych bardzo znanych zabytkach Lwowa. Są to Katedra Łacińska oraz Kaplica Boimów. O katedrze więcej nieco później, natomiast jeśli chodzi o Kaplicę Boimów to jest to zabytkowa manierystyczna grobowa kaplica lwowskiej rodziny kupieckiej Boimów. Jej fundatorem był pochodzący z Transylwanii Jerzy Boim, kupiec i rajca miejski, sekretarz króla Stefana Batorego. Kaplica została wzniesiona na terenie cmentarza w XVII wieku. Służyła początkowo za mauzoleum rodu Boimów i mieściła 14 grobowców. Została zbudowana na planie kwadratu i jest przykryta kasetonową kopułą.

Lwów - Katedra Łacińska.
Lwów – Katedra Łacińska.
Lwów - Kaplica Boimów.
Lwów – Kaplica Boimów.
Wnętrze kaplicy.
Wnętrze kaplicy.

Po wyjściu z Kaplicy Boimów wkraczamy na Lwowski rynek, naszym oczom wyłania się ratusz, przed którym się zatrzymujemy. Robimy chwilę przerwy tak aby każdy mógł wejść do środka do punktu informacji turystycznej, aby dostać mapę. Następnie udajemy się do miejscowego browaru na degustację. Zmieniamy więc trochę wątek szukania śladów polskości i idziemy degustować tutejsze piwo. W środku w sali pracownik browaru w języku polskim (narodowość pracownika: ukraińska), opowiada nam o produkowanym przez nich browarze i jego rodzajach. Każdy z nas dostaje także do degustacji niewielki kufel piwa oraz co ciekawe talon na kolejne darmowe piwo. Sam browar bardzo dobry.

Degustacja we lwowskim browarze.
Degustacja we lwowskim browarze.

Po wyjściu z browaru zatrzymujemy się na lwowskim rynku i wysłuchujemy informacji na jego temat, a także na temat okolicznych zabytków między innymi ratusza. Jest to budynek wzniesiony w XIX wieku w stylu klasycystycznym. Pierwotny ratusz wybudowano przed 1381 rokiem w stylu gotyckim. W 1489 roku królewicz Jan I Olbracht położył kamień węgielny pod budowę murowanego gmachu ratusza. W roku 1615 Marcin Kampian przebudował ratusz w stylu renesansowym wznosząc nową, ośmioboczną wieżę. 14 lipca 1826 roku wieża runęła, niszcząc znaczną część obiektu i grzebiąc pod swoimi gruzami 8 osób. W latach 1827-1835 postawiono obecny ratusz.

Lwów - Ratusz.
Lwów – Ratusz.

Kolejnym znanym zabytkiem na lwowskim rynku jest oczywiście czarna kamienica, czyli renesansowa kamienica wzniesiona w XVI wieku. To jeden z najcenniejszych zabytków polskiej architektury. W latach 1926–1940 mieściła Muzeum Historyczne Miasta Lwowa, w tym od 20 listopada 1938 Muzeum Historyczne Obrony Lwowa. Od 1940 mieści ukraińskie Muzeum Historyczne we Lwowie. Fasada kamienicy pokryta jest diamentową rustyką z piaskowca, który poczerniał ze starości lub – według innych źródeł – został pomalowany na czarno; stąd pochodzi nazwa kamienicy.

Z lewej czarna kamienica.
Z lewej czarna kamienica.

Z rynku ruszamy zwiedzać kolejne zabytki, na początek wchodzimy do jednej z zabytkowych aptek, w której podziwiamy wspaniałe freski na suficie. Następnie udajemy się w stronę Kościoła Bożego Ciała i klasztoru Dominikanów. Po dotarciu do niego w oczy rzuca się bryła kościoła, a po wejściu na wszystkich wrażenie robi jego wnętrze. Jest to jeden z najważniejszych zabytków miasta i jedna z najpiękniejszych budowli wzniesionych w stylu barokowym. We wnętrzu można podziwiać piękne rzeźby i obrazy. Skarbem kościoła jest figurka Matki Bożej, którą najprawdopodobniej Jacek Odrowąż wywiózł z Kijowa. Obecnie jest to cerkiew grekokatolicka pw. św. Eucharystii.

Lwów - Kościół Bożego Ciała.
Lwów – Kościół Bożego Ciała.
Wnętrze świątyni.
Wnętrze świątyni.

Po wyjściu z kościoła ruszamy zwiedzić część Lwowskich podziemi, znajdujących się pod kościołem. Od dawnych czasów Lwów ma kilka poziomów. W miejskich piwnicach przechowywano różny towar, pracowali tu również alchemicy. Jeśli chodzi o podziemia Klasztoru Dominikanów, historycy sugerują, że wcześniej była to pierwsza kondygnacja książęcego pałacu Lwa Danilovicha. Tutaj możemy zobaczyć ascetyczne komórki mnichów i katownię a również dowiedzieć się o tajemniczej historii ludzi związanych z tym podziemiem.

Lwowskie podziemia.
Lwowskie podziemia.

Opuszczamy podziemia i ruszamy na dalsze zwiedzanie miasta. Przechodzimy pięknymi uliczkami miasta, docieramy do restauracji Gasova Lampa, tuż przed którą znajduje się pomnik jednego z najwybitniejszych Polaków – Ignacego Łukasiewicza. Naszym następnym celem natomiast jest Katedra Ormiańska, która jest jednym z najstarszych i najcenniejszych kościołów Lwowa. Została ufundowana przez Ormian w II połowie XIV wieku. Niemal od początku jest ośrodkiem biskupstwa ormiańskiego. Wielokrotnie przebudowywana i rozbudowywana, zachowała ślady architektoniczne ze wszystkich etapów swojej historii.

Do 1945 roku świątynia była katedrą katolicką obrządku ormiańskiego pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Po II wojnie światowej, wraz z przyłączeniem Lwowa do ZSRR, wprowadzeniem ustroju komunistycznego i zmuszeniem Ormian do wyjazdu katedra została zamknięta i przekazana jako magazyn Lwowskiej Galerii Obrazów. Funkcję tę pełniła do roku 2000. W latach 2000–2003 przekazana ustanowionej w 1997 roku diecezji Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego, obejmującej Ormian przybyłych na Ukrainę po II wojnie światowej.

Lwów - Katedra Ormiańska.
Lwów – Katedra Ormiańska.
Polskie napisy wewnątrz.
Polskie napisy wewnątrz.

Wychodzimy z Katedry Ormiańskiej i ruszamy na zasłużony obiad. Przewodniczka prowadzi nas do lokalu, gdzie jak mówi można tanio i dobrze zjeść. Na miejscu okazuje się, że jest tutaj jedzenie na wagę i za kwotę 20 zł można zjeść dwudaniowy duży obiad. W restauracji robimy sobie godzinną przerwę, a następnie ruszamy w dalszą drogę. Teraz naszym celem będą Wały Hetmańskie, nim tam jednak dotrzemy, po drodze mijamy budynek, na którym zachowały się w świetnym stanie przedwojenne napisy. W budynku tym mieściła się wtedy mleczarnia.

Następnie przechodzimy dalej, a po krótkiej chwili jesteśmy już przy Wałach Hetmańskich, gdzie znajduje się m.in. Opera Lwowska, której budowę rozpoczęto w czerwcu 1897 roku. W miejscu obecnego budynku stał niegdyś pałac Gołuchowskich, sąsiadujący od wschodu z okazałym gmachem fundacji Skarbkowskiej, mieszczącej narodową scenę. 4 października 1900 odbyło się uroczyste otwarcie teatru roku w obecności gości honorowych m.in., Henryka Sienkiewicza, Ignacego Paderewskiego czy Henryka Siemiradzkiego. Po otwarciu teatru prasa lwowska pisała wznieśliśmy twierdzę, która ma być po wieczne czasy nie tylko świadkiem wymownym naszej miłości i szacunku dla sztuki, ale także jednym z ognisk polskiej oświaty.

Polskie napisy we Lwowie.
Polskie napisy we Lwowie.
Budynek Opery Lwowskiej.
Budynek Opery Lwowskiej.

Dalej pani przewodnik prowadzi nas na targ, gdzie będziemy mieli możliwość zakupu chałw czy innych produktów ukraińskich po dobrej cenie. Na miejscu robimy 30 minut przerwy na zakupy, tuż po których ruszamy odwiedzić ostatnią przygotowaną na dzień dzisiejszy atrakcję, jaką jest fabryka czekolady położona w rynku. Na miejscu wchodzimy na samą górę budynku, gdzie jak się okazuje usytuowany jest taras widokowy, z którego roztacza się widok na Wysoki Zamek (oczywiście mowa o wzgórzu), który w planach mamy jutro odwiedzić. Na tarasie robimy sobie pamiątkowe zdjęcia, po czym udajemy się do fabryki czekolady, aby kupić jakąś czekoladę, a wybór jest bardzo duży. Sama fabryka to trzy piętra na których można zaopatrzyć się w czekoladę, a na parterze znajduje się kawiarnia. Robimy szybkie zakupy i wychodzimy z budynku, aby ruszyć w dalszą drogę.

Fabryka czekolady.
Fabryka czekolady.
Wysoki Zamek.
Wysoki Zamek.

Ruszamy w drogę powrotną do hotelu, zanim jednak tam dotrzemy zatrzymujemy się jeszcze przy Katedrze Łacińskiej bowiem jak się okazuje jest ona teraz otwarta i mamy możliwość wejść do środka, co wcześniej nam się nie udało. Sama bazylika archikatedralna Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (potocznie katedra Łacińska) to jeden z najstarszych kościołów Lwowa. Budowę świątyni rozpoczęto za czasów króla Kazimierza III Wielkiego w 1370 roku. Kościół został poświęcony w roku 1405 przez biskupa przemyskiego Macieja Janinę – początkowo nie miał rangi katedry, stał się nią dopiero w 1412 roku, kiedy Lwów stał się siedzibą biskupią. Niestety wewnątrz okazuje się, że trwa msza święta i nie ma możliwości zwiedzania kościoła. Chwilę jednak wewnątrz spędzamy, bowiem msza jest odprawiana w języku polskim.

Wnętrze Katedry Łacińskiej.
Wnętrze Katedry Łacińskiej.

Po wyjściu z kościoła ruszamy w drogę powrotną do hotelu i w taki sposób kończymy pierwszy dzień zwiedzania Lwowa. Jesteśmy już nieco zmęczeni po całodniowym zwiedzaniu i oczywiście podróży. Na zegarkach godzina 19:00, czas więc wracać do hotelu. Wieczór natomiast spędzam na rozmowach w gronie znajomych.

Drugi dzień pobytu we Lwowie rozpoczynam od wczesnej pobudki, czas na pakowanie i oczywiście śniadanie. Dziś w planie mamy zwiedzanie słynnych cmentarzy na które udamy się tramwajem, następnie wrócimy na rynek na przerwę i na koniec ruszymy na podbój Wysokiego Zamku, gdzie zakończymy naszą wycieczkę.

Po śniadaniu wychodzimy przed hotel, gdzie spotykamy się z naszą panią przewodnik. Następnie razem z nią ruszamy w stronę przystanku tramwajowego, gdzie po chwili podjeżdża ten właściwy, którym udamy się na Cmentarz Łyczakowski. Sam przejazd tramwajem to również dla nas ciekawe doświadczenie. Ciężko porównywać kursujące po większych miastach w Polsce tramwaje z tymi jeżdżącymi po Lwowie. Tutejsze są bardzo wyeksploatowane, a także nie należą do najmłodszych.

Ciekawą przygodę przeżyliśmy jadąc tramwajem. Przy zakupie biletów okazało się, że motorniczy nie uznaje wśród Polaków biletów ulgowych, bowiem taka młodzież dla niego nie istnieje. Ten sam starszy pan dał również radę dla pani przewodnik, aby ta zabrała od nas jeszcze 100 hrywien więcej, by mogła zarobić. Natomiast motorniczy przewiezie nas po mieście, a my i tak nic nie będziemy wiedzieć i będziemy szczęśliwi. To jedyny przykry incydent jaki spotkał nas podczas pobytu we Lwowie. Prawie wszyscy tamtejsi mieszkańcy, byli dla nas bardzo mili i życzliwi. We Lwowie w niektórych miejscach czuliśmy się nawet jak w Polsce. Także medialne doniesienia o dyskryminacji nie sprawdziły się. A ten incydent pozostawiamy jako wspomnienie dla rozweselenia.

Marcin kasuje bilety w tramwaju.
Marcin kasuje bilety w tramwaju.

Po dotarciu do właściwego przystanku wysiadamy i żegnamy się z panem motorniczym, machając mu rękoma. Następnie udajemy się w stronę Cmentarza Łyczakowskiego. Przy wejściu kupujemy bilety na zwiedzanie i udajemy się na dłuższy spacer po tej nekropolii. Jest to najstarsza zabytkowa nekropolia Lwowa. Jest miejscem pochówku wielu zasłużonych dla Polski i Ukrainy ludzi kultury, nauki i polityki. Na cmentarzu znajduje się wiele zabytkowych nagrobków o wysokiej wartości artystycznej, a także liczne kaplice, edykuły, kolumny i obeliski, w różnych stylach. Cmentarz Łyczakowski został założony w 1786.

Na cmentarzu przechodzimy m.in. obok grobu Marii Konopnickiej czy także robimy sobie pamiątkowe zdjęcia przy słynnym nagrobku Juliana Ordona, a także odwiedzamy nagrobek Franciszka Stefczyka, inicjatora zakładania spółdzielczych kas oszczędnościowo-pożyczkowych, znanych później jako Kasy Stefczyka. Wysłuchujemy również ciekawych historii zarówno o nagrobkach pochowanych tutaj Polaków, jak i Ukraińców.

Nagrobek Ordona.
Nagrobek Ordona.
Grób Stefczyka.
Grób Stefczyka.

Z Cmentarza Łyczakowskiego, bezpośrednio przechodzimy na Cmentarz Obrońców Lwowa. Czyli ta nekropolia bardzo ważna dla naszego narodu. Ogrom krzyży znajdujących się tutaj daje nam do myślenia, robimy sobie oczywiście pamiątkowe zdjęcia, a także odpalamy symboliczny znicz dla pochowanych tutaj rodaków. Znajdują się tutaj mogiły uczestników bitwy o Lwów i Małopolskę Wschodnią, poległych w latach 1918–1920 lub zmarłych w latach późniejszych. Często nazywany jest Cmentarzem Orląt Lwowskich, gdyż spośród pochowanych tam prawie 3000 żołnierzy, część to Orlęta Lwowskie, czyli młodzież szkół średnich i wyższych oraz inteligencja. W ten sposób kończymy wizytę na cmentarzu i ruszamy w drogę powrotną do wyjścia z nekropolii i dalej w stronę przystanku tramwajowego, którym ruszymy w stronę rynku.

Lwów - Cmentarz Orląt Lwowskich.
Lwów – Cmentarz Orląt Lwowskich.
Odpalamy symboliczny znicz.
Odpalamy symboliczny znicz.

Z cmentarzy udajemy się na Lwowski rynek, gdzie organizatorzy przewidzieli dłuższą przerwę na zrobienie jakiś zakupów, a także na ewentualny obiad. Ja razem z grupką znajomych udaję się na małe zakupy. Krążymy po różnego rodzaju sklepach poszukując jakiś pamiątek. Odwiedzamy również targowisko, gdzie można znaleźć wiele ciekawych staroci wartych zakupienia. Tego jednak nie czynimy, bowiem, gdy kupcy słyszą, że jesteśmy z Polski, ceny za wszystkie rzeczy nagle bardzo wzrastają. Na sam koniec udajemy się do browaru, aby wykorzystać otrzymany wcześniej bon. Tam również został wyznaczony punkt zbiórki dla naszej wycieczki skąd razem mamy wyruszyć do hotelu.

Po dotarciu do hotelu zabieramy rzeczy i wsiadamy do autobusu, aby udać się do ostatniego punktu naszego pobytu we Lwowie, wspominanego już Wysokiego Zamku. Przejeżdżamy przez miasto wysłuchując jeszcze od naszej pani przewodnik kilku ciekawostek, podziwiamy zza okien jego uroki i powoli zmierzamy w stronę wzgórza zamkowego.

Wysoki Zamek we Lwowie to murowany, gotycki zamek królewski we Lwowie, wzniesiony w II połowie XIV wieku przez króla Polski Kazimierza III Wielkiego. W 1704 roku został zdobyty i zniszczony przez wojska szwedzkie pod wodzą Karola XII. Po zajęciu Lwowa przez Austriaków większość murów zamkowych została rozebrana. W 1869 roku, w 300-lecie unii lubelskiej, na ruinach jednej z baszt usypano kopiec nazwany Kopcem Unii Lubelskiej. Do dnia dzisiejszego przetrwał tylko fragment jednej ze ścian zamkowych.

Po dotarciu na miejsce zostawiamy autobus na parkingu i ruszamy na krótki spacer na wzgórze zamkowe. Czeka nas kawałek podejścia, który jednak dla większości grupy nie stanowi żadnego problemu, Gdy docieramy na wierzchołek wzgórza zamkowego naszym oczom wyłania się usypany kopiec, na który teraz wchodzimy, a tam naszym oczom otwiera się wspaniała panorama na całe miasto. Z góry Lwów robi jeszcze większe wrażenie, jego ogrom jest niesamowity. Miasto rozciąga się po horyzont. Robimy sobie pamiątkowe zdjęcia. Niestety ze względu na silny wiatr jesteśmy zmuszeni szybko opuścić kopiec i zejść nieco niżej do poziomu drzew na wzgórzu zamkowym, aby schronić się przed wiatrem.

Panorama miasta.
Panorama miasta.
Okolice rynku.
Okolice rynku.
Widoczna wieża z ratuszem.
Widoczna wieża z ratuszem.

Przed nami pozostał już ostatni punkt programu wycieczki. Wszyscy uczestnicy wycieczki złożyli się, a my razem z Agnieszką, Patrykiem, Arturem i Krystianem zakupiliśmy dla Marcina i Kasi, czyli głównych organizatorów wycieczki pamiątki, które właśnie teraz będziemy chcieli wręczyć w podziękowaniu za zorganizowanie tej świetnej wycieczki. Wycieczki nie byłoby również, gdyby nie Jarek, który także włożył wiele w organizację i przygotowanie wyjazdu. Stąd też i dla niego skromny upominek. Taki miły akcent przygotowaliśmy na zakończenie wycieczki.

Na koniec już Marcin wraz z pozostałymi członkami zarządu koła dokonuje wręczenia legitymacji nowym członkom PTTK, a także w podziękowaniu dla pani przewodnik w imieniu całej grupy na pamiątkę wręcza album o Nysie. Robimy sobie oczywiście po tych uroczystościach pamiątkowe ostatnie zdjęcie i schodzimy do autobusu. Po dotarciu do autobusu zjeżdżamy do miasta, gdzie pozostawiamy naszą panią przewodnik, a następnie ruszamy w drogę powrotną do Nysy.

Podziękowanie dla Pani Halinki naszej przewodniczki.
Podziękowanie dla Pani Halinki naszej przewodniczki.
Ostatnie grupowe zdjęcie we Lwowie.
Ostatnie grupowe zdjęcie we Lwowie.

Na granicę dojeżdżamy ok. godziny 19:00 i tutaj zaczyna się horror, droga została kompletnie zablokowana przez samochody (jak się domyślamy przewożące niewłaściwy towar). Jak się okazuje za kilka chwil na granicy będzie zmiana, więc pozostaje nam czekać na zablokowanej dwupasmowej drodze, gdzie samochody ustawiły się tak że jest ich po 5-6 na całej drodze. W końcu jednak udaje nam się jakoś przedostać. Większość samochodów pozostaje, zapewne do rana w oczekiwaniu na „korzystniejszą” zmianę, a my wkraczamy na odprawę. Strona ukraińska mija nam szybko, natomiast teraz gorzej jest po stronie polskiej, gdzie musimy wyjść z autobusu, aby udać się na odprawę do osobnego budynku.

Tam jednak jak się okazuje jesteśmy sprawdzeni bardzo szybko, gdyż jak mówią nam celnicy – widać, że jesteśmy turyści, a do tego wczoraj wjechaliśmy a dziś już wracamy, więc nie muszą nas szczegółowo przeszukiwać. Na granicy spędziliśmy kilka godzin, ale udało nam się wrócić do kraju. Teraz przed nami całonocna podróż do Nysy, gdzie docieramy około godziny 5:00. Więc jest jeszcze czas na krótką drzemkę, a na godzinę 8:00 do pracy.

W taki sposób kończymy ten wspaniały weekend. Dwa dni we Lwowie to było coś wspaniałego, a dla mnie to spełnienie marzeń, gdyż właśnie jednym z nich było odwiedzenie tego miasta. Wiem jedno, jeszcze nie raz tam wrócę, a jest tam jeszcze co zwiedzać. Na koniec pozostaje napisać:

„Bo gdzie jeszcze ludziom 

Tak dobrze jak tu? 

Tylko we Lwowie!”

Adrian Kołodziej

Cześć. Nazywam się Adrian i jestem Przewodnikiem Górskim Sudeckim. Od urodzenia związany jestem z Nysą (woj. Opolskie), a swoją przygodę z górami rozpocząłem w 2007 roku w Tatrach. Od tamtej pory turystyka to część mojego życia. Swoją pasję postanowiłem rozwijać poprzez utworzenie w 2013 roku bloga Świat Gór, gdzie dziś prezentuję moją turystyczną działalność.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.