Ptasznik (719 m.n.p.m.)
Ptasznik (719 m.n.p.m.) to szczyt w południowo-zachodniej Polsce w Sudetach Wschodnich w paśmie Gór Złotych. Zapraszam serdecznie.
Trasa:
Chwalisław – Przełęcz Chwalisławska – Ptasznik – Przełęcz Leszczynowa – Chwalisław
Długość – ok. 6 km
Punkty GOT – 9 pkt
Mapa:
Relacja:
Dziś czas na opis mojej kolejnej górskiej wycieczki jaką odbyłem w maju 2020 roku. Jako, że mamy czas epidemii staram się poszukiwać miejsc mniej uczęszczanych i dlatego też w jeden z weekendów postanowiłem wybrać się w Góry Złote na Ptasznik (719 m.n.p.m.). Góry Złote uchodzą za jedne z najdzikszych w Sudetach. Można tu znaleźć wiele szlaków na których turystów nie spotkamy. Owszem są takie miejsca jak rejon Jawornika Wielkiego, Borówkowej czy Trojaka gdzie turystów jest sporo, ale przeważa jednak tutaj ta dzikość.
Akurat na weekend miałem trochę innych planów i mniej czasu. Dlatego też zdecydowałem się na krótki spacer w rejon Ptasznika (719 m.n.p.m.). Zaplanowałem sobie spacer przez Przełęcz Chwalisławską na szczyt i zejście na Przełęcz Leszczynową. W ten sposób miała wyjść pętla o długości ok. 6 kilometrów. Z takim planem ruszam w sobotę (09.05.2020 r.) wczesnym rankiem z Nysy w kierunku Złotego Stoku i dalej Mąklolna, gdzie przed końcem miejscowości skręcam w lewo i kieruję się do Chwalisławia. Pogoda od rana sprzyja, słońce świeci, a na niebie brak chmur.
Chwalisław to wieś łańcuchowa o długości około 3 km w powiecie ząbkowickim w gminie Złoty Stok na północno-wschodniej krawędzi Gór Złotych, nad górnym biegiem rzeki Mąkolnica. Pierwsze wzmianki o miejscowości pochodzą z roku 1249, kiedy to rycerz Moyko podarował go cystersom z Kamieńca Ząbkowickiego. W ich posiadaniu pozostawał aż do kasaty klasztoru w roku 1810. W roku 1912 miejscowość kupiła królowa Wilhelmina Pruska, a po jej śmierci w 1837 roku Chwalisław przeszedł na własność Marianny Orańskiej. Wiek XIX to szczytowy okres w rozwoju wsi, istniały tam wtedy: kościół, szkoła i młyn wodny. Pod koniec XIX wieku Chwalisław znalazł się na szlaku turystycznym ze Złotego Stoku na Ptasznik, na którym wzniesiono niewielką wieżę widokową. Po II wojnie światowej wieś znacznie się wyludniła.
Przejeżdżam przez miejscowość, która wygląda na nieco zapomnianą i jakby odciętą od świata. Cisza tu i spokój, a ja zatrzymuję się prawie na samym końcu wsi, na dużej zatoczce autobusowej gdzie jest na tyle miejsca, że mogę tu spokojnie zaparkować. Na zegarku mam 9:20 tak więc dobry czas. Wysiadam, zabieram plecak, robię kilka fotek miejsca w którym jestem, a po chwili ruszam w drogę. Z przystanku ruszają czarny szlak turystyczny w stronę Przełęczy Leszczynowej, a także ścieżka przyrodnicza, prowadząca wokół Chwalisławia, na Przełęcz Chwalisławską.
Właśnie tą ścieżką teraz będę wędrować. Początkowo trasa prowadzi w miarę spokojnie leśną ścieżką, która systematycznie pnie się coraz wyżej. Docieram w pewnym momencie do miejsca w którym doszło do sporej wycinki drzew. Jak się okazuje wszystkiemu winny słynny kornik, a przez niego powstała tu teraz potężna polana. Idąc dalej i pnę się systematycznie ku górze, a co jakiś czas zatrzymuję się by zrobić pamiątkowe fotki. W pewnym momencie odwracam się, a moim oczom wyłania się wspaniała panorama widokowa na masyw Jawornika Wielkiego (872 m.n.p.m.). tak więc czas na przerwę na zdjęcia. Podczas przerwy dostrzegam też w oddali ciągnik i samochód terenowy – jak się okazuje drwale ruszają pracować.
Po przerwie ruszam w dalszą drogę. Docieram do rozejścia ścieżek, gdzie skręcam w lewo i po przejściu jakiś 100 metrów z prawej strony wyłania się wiatka odpoczynkowa stojąca na Przełęczy Chwalisławskiej – także cel osiągnięty. Jest to przełęcz w Górach Złotych na wysokości 572 m n.p.m. pomiędzy Ptasznikiem a Bodakiem. Znajduje się tu niewielka, zarastająca polana i węzeł dróg leśnych, a także nowa wiata stanowiąca fragment zagospodarowania turystycznego ścieżek rowerowych – singletrack Euro Glacensis.
Singletrack Glacensis to największa sieć singletracków w Europie, więc trudno przypisać ją do którejkolwiek miejscowości. Trasy biegną wschodnią ścianą Kotliny Kłodzkiej, a Glacensis to jej łacińska nazwa. Prowadzą one z północy (Srebrna Góra czy Bardo), na południe (rejon Czarnej Góry czy Międzygórza), przechodząc przez m.in. Lądek Zdrój czy Złoty Stok, ale nie przez Kłodzko. Przy wiatce robie sobie krótką przerwę na uzupełnienie płynów. Przyglądam się również mapie szlaków rowerowych, a także przechodzącym obok ścieżkom rowerowym. Żadnego rowerzysty jednak tutaj nie spotykam, ani też żadnego turysty. Widać jestem sam na szlaku (poza wspomnianymi drwalami, którzy gdzieś tutaj są).
Chwilę później ruszam w dalszą drogę za znakami niebieskiego szlaku turystycznego. Tuż za przełęczą znajduje się drogowskaz mówiący, że na szczyt pozostało nam 15 minut drogi. Mijam go, a następnie wkraczam w las, którym teraz będę wędrować na szczyt. Dalej idę sobie spokojnie, a w oddali docierają do mnie odgłosy pracujących drwali, co też musi płoszyć zwierzynę, która ucieka tuż obok mnie w lesie i trochę mnie straszy – co to było nie wiem. W pewnym momencie z prawej strony wyłania się ścieżka odchodząca w bok, a na skraju widać otwartą przestrzeń. Decyduję się tam podejść, a po chwili wyłaniają się ciekawe widoki na masyw Gór Bystrzyckich. Tak więc chwila przerwy na pamiątkowe zdjęcia.
Wracam na szlak niebieski i maszeruję dalej. W pewnym momencie wyłania się krótkie podejście, które sprawnie pokonuję, a tuż za nim wyłaniają się drwale, którzy ścinają drzewa. Mijam ich i idę dalej, a po kilkudziesięciu metrach szlak skręca w prawo i między drzewami zaczynam ostatnią wspinaczkę na szczyt. Są to ostatnie metry przed szczytem i trzeba tu naprawdę uważać aby nie przegapić rozejścia.
W końcu około 10:30 staję na szczycie Ptasznika (719 m.n.p.m.). Jest to szczyt w południowo-zachodniej Polsce w Sudetach Wschodnich paśmie Gór Złotych, pomiędzy Przełęczą Chwalisławską a Przełęczą Leszczynową. Stanowi najwyższy szczyt tej części Gór Złotych. Cały masyw zbudowany jest z granitoidów masywu kłodzko-złotostockiego – sjenitów i granodiorytów z niewielkimi fragmentami skał metamorficznych – amfibolitów, stanowiących ich osłonę, a należących do metamorfiku Lądka i Śnieżnika. Na wierzchołku znajduje się rumowisko, natomiast na zboczach występują pojedyncze skałki.
Na szczycie znajduje się jedynie tabliczka szczytu, a także ciekawa skała na której można sobie zrobić pamiątkowe zdjęcia i to by było na tyle. Nic więcej szczyt nie oferuje, jeśli kiedyś była tu wieża to warto pomyśleć o jej odbudowie, co na pewno ożywiło by ten region turystycznie. Nie zabawiam tutaj długo i po chwili ruszam dalej za znakami niebieskiego szlaku turystycznego w kierunku Przełęczy Leszczynowej. Ścieżka dosyć stromo sprowadza w dół przez rumowisko skalne. Schodzi się ciężko i trzeba uważać, ale za to po drodze można dostrzec okaz narecznicy samczej.
W końcu docieram do wypłaszczenia, szlak skręca w lewo i teraz prowadzi w miarę spokojnie w dół w kierunku przełęczy. W pewnym momencie wychodzę z lasu na otwartą polanę, która również powstała w wyniku wycinki drzew i z prawej strony wyłania się piękna panorama widokowa na Masyw Śnieżnika z najwyższymi szczytami. Dostrzec można zarówno Śnieżnik (1425 m.n.p.m.), Czarną Górę (1205 m.n.p.m.), Suchoń (964 m.n.p.m) czy nawet Igliczną (845 m.n.p.m.). Tutaj robię sobie kolejną przerwę na pamiątkowe zdjęcia.
Chwilę później ruszam w dalszą drogę za znakami niebieskiego szlaku turystycznego. Szlak sprowadza w dół do miejsca w którym łączę się z czarnym szlakiem i teraz tymi szlakami będę wędrować w kierunku Przełęczy Leszczynowej, gdzie melduję się kilka minut przed godziną 10:00. Jest to przełęcz w Górach Złotych na wysokości 605 m n.p.m. pomiędzy Ptasznikiem a Wilczą Górą i dalej Jawornikiem Wielkim (872 m.n.p.m.). Biegnie przez nią kilka dróg leśnych, najważniejsza łączy Chwalisław z Jaszkową Górną i Droszkowem.
Na przełęczy robię sobie pamiątkowe zdjęcia przy tabliczce, a także podchodzę do znajdującej się tutaj kaplicy św. Huberta. Święty ten urodził się w 655 roku w Gaskonii, był potomkiem królewskiego rodu Merowingów. Zamiłowanie do polowania odziedziczył po swoim ojcu. Towarzyszył mu często na łowach. Ponoć w wieku 14 lat uratował ojcu życie podczas polowania na niedźwiedzia w Pirenejach. Pełnoletni Hubert udaje się na dwór króla Frankonii, gdzie poślubia córkę Pepina z Heristal. Miał z nią syna Floriberta, późniejszego następcę na biskupstwie Liège.
Młody Hubert najwięcej czasu spędzał w lasach, gdzie nieustannie polował, łowiectwo było jego pasją. Ponoć prowadził także swobodne, wręcz hulaszcze życie. Tak było do roku 695, kiedy polując w Górach Ardeńskich, nie bacząc na nic, w sam Wielki Piątek napotkał białego jelenia z promieniejącym krzyżem w wieńcu. Miał wtedy usłyszeć głos Stwórcy ostrzegający go za jego niepohamowaną pasję i nakazujący mu udać się do Lamberta – biskupa Maastricht – Tongres. Przejęty objawieniem, czyni jak mu głos nakazał. Udaje się na służbę bożą do biskupa Lamberta. Studiuje wiedzę kanoniczną i prowadzi działalność misjonarską w Ardenach i Brabancji. Po śmierci bp. Lamberta (zm. ok. 700), z rąk papieża Sergiusza otrzymuje sakrę biskupią .
Jako biskup, nieustannie przemierza pogańskie jeszcze wioski i miasta. Odnosi wiele sukcesów w zjednywaniu ludzi dla wiary w Chrystusa. Około roku 717 przenosi stolicę biskupstwa do Leodium (Liège). Przed śmiercią miał wygłosić wzruszającą mowę, w której schorowany już i słaby, prosił swoje owieczki aby żyjąc po chrześcijańsku pozwoliły swojemu pasterzowi zasnąć w pokoju. Zmarł 30 maja 727 roku, w swej rezydencji w Teruneren. Pochowany został w kościele Św. Piotra w Liege. Za doczesne zasługi w krzewieniu Chrześcijaństwa wkrótce ogłoszony zostaje świętym.
Na przełęczy znajduje się również kolejne miejsce odpoczynkowe powstałe w ramach projektu Singletrack Euroglacensis. Tutaj postanawiam zrobić sobie krótką przerwę na kanapki i ciepłą herbatę. Chwilę odpoczywam, a w trakcie przerwy przez przełęcz przejeżdża kilku rowerzystów, którzy korzystają ze ścieżek. Są to pierwsi turyści, których widzę dziś na szlaku (pieszych turystów dotychczas nie spotkałem). Tak więc widać, że ścieżki cieszą się popularnością.
Po kilkunastominutowej przerwie decyduję się ruszyć w dalszą drogę. Według tabliczek do Chwalisławia mam 40 minut – coś mi tu jednak nie pasuje bowiem według mapy wynika, że jestem w stanie dojść do samochodu w niecałe 30 minut. Tak więc ruszam w drogę za znakami czarnego szlaku turystycznego. Ścieżka sprowadza spokojnie w dół, a na szlaku tylko ja. Z oddali słyszę tylko odgłosy przejeżdżających drwali. Wędrując w pewnym momencie docieram na otwartą przestrzeń i z prawej strony wyłania się polana, na którą można wejść. Tutaj moim oczom wyłania się przepiękny krajobraz na górujący przede mną Jawornik Wielki (872 m.n.p.m.). Oczywiście zatrzymuję się w tym miejscu i robię kolejną przerwę na pamiątkowe zdjęcia wspaniałych widoków oraz podziwianie roślinek na polanie.
Chwilę spędzam na polanie, ale czas ruszać dalej. Nie chce się opuszczać tak pięknego miejsca, ale czas trochę goni. Tak więc ruszam dalej czarnym szlakiem, który systematycznie sprowadza w dół, ażmoim oczom wyłania się wiata odpoczynkowa tuż przed zabudowaniami Chwalisławia. Tutaj kolejna przerwa na zrobienie fotek tablic oraz kolejnej ciekawej napotkanej roślinki.
Dalej już wkraczam na asfalt i po kolejnych kilkuset metrach docieram na zatoczkę autobusową zamykając pętlę. Za mną kolejna udana wycieczka, tym razem w region mało uczęszczany. I cóż mogę powiedzieć. Na pewno to, że nie spodziewałem się tylu ciekawych panoram widokowych w tym regionie. Szkoda, że sam szczyt jest mocno zarośnięty, ale warto się tu wybrać dla pozostałych widoków. Tak więc polecam jak najbardziej tą trasę na krótki spacer – bowiem przejście tej pętli nie zajmuje dużo czasu.
Takie miejsca, które nie są uczęszczane, są najlepsze. 🙂 Zawsze można coś nowego odkryć. Szkoda, że szczyt jest zalesiony, ale fajnie wygląda to rumowisko skalne. Panorama na Masyw Śnieżnika piękna. Miejsce zapisujemy, żeby je w przyszłości odwiedzić. Dzięki za polecenie. 🙂
Piękne miejsce, byliśmy tam pierwszy raz i jesteśmy pozytywnie zaskoczeni. Pozdrowienia dla Was 🙂