Radunia i Ślęża 2016
Radunia (573 m.n.p.m.) i Ślęża (713 m.n.p.m.) to dwa najwyższe szczyty położone w Masywie Ślęży, które zdobyłem we wrześniu 2016 roku. Zapraszam.
Trasa:
Przełęcz Tąpadła – Radunia – Przełęcz Tąpadła – Ślęża – Wieżyca – Dom Turysty PTTK pod Wieżycą
Długość: ok. 13 km
Punkty GOT: 19 pkt.
Szczyty do Korony Gór Polski: 1
Mapa:
Relacja:
Ślęża (713 m.n.p.m.) już od dawna chodziła mi po głowie. Ostatni raz byłem tam w 2014 roku, a lubię tutaj wracać, w szczególności do Domu Turysty PTTK pod Wieżycą, gdzie cyklicznie odbywają się koncerty piosenki turystycznej w ramach tzw. poetyckich piątków. Zaproponowałem więc prezesowi PTTK Tryton – Marcinowi, wycieczkę na Ślężę wraz z spacerem na Radunię (573 m.n.p.m.) oraz na powrót zdobycie Gromnika (393 m.n.p.m.) najwyższego szczytu Wzgórz Strzelińskich. Zarząd koła przyjął propozycję, a my przystąpiliśmy do prac nad organizacją wycieczki.
W sobotę (24.09.2016 r.) kilka minut przed godziną 8:00 spotykamy się na rynku w Nysie, gdzie po chwili podjeżdża po nas autokar. Wsiadamy i powoli ruszamy w stronę Grodkowa, a następnie w kierunku Przełęczy Tąpadła w Masywie Ślęży skąd mamy wyruszyć na szlak. Pogoda nam dopisuje, a droga mija szybko. W trakcie przejazdu przekazujemy informacje krajoznawcze, a także organizujemy konkurs z nagrodami.
Kilka minut przed godziną 10:00 meldujemy się na Przełęczy Tąpadła, będącej przełęczą oddzielającą Ślężę od Raduni. Przez przełęcz przebiega granica obszarów o różnej budowie geologicznej – Ślęża zbudowana jest z gabra, a Radunia z serpentynitów. Przechodzi przez nią szosa ze Świdnicy do Sobótki. Na przełęczy znajdują się parking, leśniczówka, ośrodek wczasowy, bufet oraz węzeł szlaków turystycznych.
Autobus zatrzymuje się na wspomnianym parkingu. Wysiadamy, zbieramy szybko grupę i po chwili ruszamy w kierunku niebieskiego szlaku turystycznego, którym będziemy wędrować na Radunię (573 m.n.p.m.). Wszystko mamy wyliczone co do godziny, a że nasz dzisiejszy plan jest ambitny, dlatego bez zbędnej zwłoki trzeba ruszać. Idziemy jakieś 200-300 metrów, by zatrzymać się na pierwszy postój tuż przed rozpoczynającym się podejściem na Radunię.
W miejscu tym po raz pierwszy mam okazję spróbować się jako przewodnik i opowiadam legendę o powstaniu Masywu Ślęży. Otóż przed wielu, wielu laty, diabły zawistne o dzieło Pana Boga, któremu tak pięknie udała się ziemia śląska, postanowiły zniszczyć i zasypać kamieniami całą krainę, aż po dzisiejszy Wrocław. Czasu miały jednak niewiele – od równonocy wiosennej do Nocy Świętojańskiej. Zaczęły więc znosić potężne bloki skalne i budować ogromne góry. Tak powstały Sudety. Dni mijały i przy ciężkiej pracy czarcich sił ubywało. Nadeszła wreszcie Noc Świętojańska, w ostatniej chwili gdzieniegdzie na Przedgórzu Sudeckim czarty usypały kamienne kopce. Między dwoma takimi wzniesieniami, położonymi w okolicach dzisiejszej Sobótki, znajdowało się jedyne wejście do piekieł.
Pewnego poranka jedną z tych gór, zwaną kiedyś Górą Anielską, a dziś Gozdnicą, opanował hufiec aniołów i zaatakował armie piekielne stojące na Raduni. Rozgorzała zacięta walka, w której bronią były bloki skalne. Pociski były tak ciężkie, że nie dolatywały do celu. Spadając w połowie drogi zamknęły wejście do piekła i utworzyły nową wielką górę, Ślężą później zwaną. Gdy zobaczył to Lucyfer zdenerwował się okrutnie i chwyciwszy potężną skałę rzucił ją w kierunku aniołów – tak powstała Stolna. Następny pocisk też był niecelny; upadł przed górą zajętą przez anioły i tak utworzyło się wzniesienie dziś zwane Wieżycą.
Zrozpaczony czarci dowódca tupnął kopytem z taką siłą, że ziemia się przesunęła i tak powstała przełęcz Tąpadła oddzielająca Ślężę od Raduni. Od tej pory diabły nie mogąc dostać się do swej siedziby nasyłają na Ślężę burze i pioruny, z nadzieją, że kiedyś odsłoni się na powrót wejście do piekieł. Tyle z legendy, a jak faktycznie powstał Masyw Ślęży na trasie opowie Marcin, na koniec dodam jeszcze, że po dziś dzień podobno siły diabelskie stoją na Raduni, na którą właśnie ruszamy.
Rozpoczynamy podejście niebieskim szlakiem turystycznym na Radunię, do pokonania mamy 200 metrów przewyższenia i według mapy niecałe 2 km drogi. Tak więc będzie pod sporo pod górkę, o czym szybko się przekonujemy. Nasza grupa już na początku trochę się rozciąga. Po kolejnych 200-300 metrach robimy krótką przerwę, aby zebrać grupę w całość. Chwila przerwy i wędrujemy dalej. Niecały kilometr przed szczytem docieramy do wypłaszczenia na którym robimy kolejną przerwę, tutaj nasz szlak skręca w lewo. Idąc dalej po lewej stronie wyłania nam się Ślęża (713 m.n.p.m.). Oczywiście zatrzymujemy się na chwilę na polance widokowej aby zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia.
Ruszamy dalej, u mnie natomiast pojawia się pewna wątpliwość. Otóż z analizy mapy wiem, że na trasie na Radunię nie ma żadnych polan widokowych, a my jedną już minęliśmy. Ponownie wyciągam mapę przyglądam się dokładniej, analizuję również naszą drogę i stwierdzam, że poszliśmy w złą stronę. Radunia znajduje się po prawej stronie nad nami, a my ją obchodzimy dookoła. Jednak po chwili pojawia się oznaczenie niebieskiego szlaku turystycznego, a więc jesteśmy na szlaku, czyli idziemy zgodnie z znakami. Tak więc wychodzi na to, że zmieniono przebieg szlaku.
Niestety przez tą niespodziewaną zmianę dokładamy do naszej trasy kolejny ponad kilometr drogi. Co zabiera nam już mocno ograniczony czas ze względu na dalszy plan wycieczki. W pewnym momencie docieramy do rozejścia dróg. Nasz szlak idzie dalej, ale my wiemy, że Radunię już minęliśmy i musimy iść w inną stronę. Po dokładnej analizie mapy wybieramy ścieżkę, którą teraz będziemy wędrować. Ruszamy w dalszą drogę, nasz wybór okazuje się trafiony. Pojawia się tablica rezerwatu przyrody Góra Radunia, tak więc idziemy w dobrą stronę – na wierzchołek Raduni.
O godzinie 11:00 stajemy na szczycie Raduni (573 m.n.p.m.). Jest to drugi wyodrębniający się szczyt w Masywie Ślęży wznoszący się na wysokość 573 m n.p.m. Na zboczach góry ma swoje źródło rzeka Czarna Woda. Radunia zbudowana jest z serpentynitu z domieszką magnetytu, który powoduje wysoką anomalię magnetyczną, szczególnie na szczytowych skałkach. Znaleziono tu ślady pobytu człowieka z neolitu (4000 – 1700 lat p.n.e.): kamienny toporek i fragmenty naczyń kultury pucharów lejkowatych. Na początku epoki żelaza (400 – 300 lat p.n.e.) powstał na Raduni kamienny krąg kultowy, otaczający sanktuarium księżyca.
Starożytne wały kultowe są dziełem ludów zamieszkujących Ślężę i jej okolicę przed tysiącami lat. Powstały we wczesnej epoce żelaza, stworzone przez przedstawicieli kultury łużyckiej. Ówcześni ludzie podziwiali i czuli lęk przed potężnymi zjawiskami przyrody i dlatego doszukiwali się w nich znaków pochodzących od bogów. Tak powstał kult Słońca i Księżyca, któremu oddawano cześć właśnie w Masywie Ślęży. Do dziś możemy podziwiać relikty wałów: tuż pod samym szczytem Ślęży, na szczycie Wieżycy i na sąsiedniej Raduni. Kręgi te wyznaczały święte miejsca, niedostępne dla wszystkich; jedynie kapłani i wtajemniczeni mogli w nich przebywać.
Odprawiano tam tajemnicze obrzędy ku czci Słońca (na Ślęży i Wieżycy) i Księżyca (na Raduni). Bogom oddawano cześć praktycznie do początku istnienia Państwa Polskiego i nastania chrześcijaństwa na tych ziemiach. Warto dodać, że czczono również inne siły i elementy przyrody np. wodę i drzewa. Wierzchołek Raduni objęty jest rezerwatem przyrody Góra Radunia. Chroni on miejsca występowania rzadkich gatunków roślin przystosowanych do swoistych warunków glebowych i klimatycznych.
Na szczycie zastajemy bardzo ciekawą sytuację. Jak już wcześniej wspomniałem na zakończenie legendy, na szczycie po dziś dzień stoją siły diabelskie. W zastanej sytuacji okazuje się, że w każdej legendzie jest ziarnko prawdy. Otóż na szczycie spotykamy bardzo dziwnie ubranych młodych ludzi, ewidentnie znajdujących się pod wpływem środków odurzających. Mimo takiego spotkania robimy sobie tutaj przerwę. Dziwne towarzystwo odchodzi, a my wysłuchujemy opowieści Marcina o szczycie.
Nasza przerwa na szczycie trwa 20 minut. Kończymy ją i ruszamy w drogę powrotną na Przełęcz Tąpadła. Tym razem jednak planujemy wrócić drogą którą jak nam się wydaje powinien wieść szlak. Ruszamy więc w stronę zachodniego wierzchołka Raduni, gdzie ponownie spotykamy „dziwne towarzystwo” i rozpoczynamy zejście, jak się okazuje bardzo strome.
Rozglądamy się za znakami niebieskiego szlaku turystycznego, którego niestety nie odnajdujemy. Postanawiamy jednak zejść do podnóża Raduni i tam przeanalizować mapę, gdzie iść dalej. Po zejściu przyglądamy się mapie i szybko odnajdujemy nasze położenie. Okazuje się, że jesteśmy na ścieżce która doprowadzi nas do niebieskiego szlaku, do miejsca gdzie wcześniej byliśmy, a tam nasz szlak skręcał w lewo.
Ruszamy dalej ścieżką, a po chwili z lewej strony wyłania się panorama widokowa na masyw Szczytnej (466 m.n.p.m.), oczywiście w miejscu tym robimy sobie pamiątkowe zdjęcia i ruszamy w dalszą drogę. Po kilkudziesięciu metrach łączymy się z niebieskim szlakiem turystycznym i w taki sposób zamykamy pętlę jaką udało nam się przejść. Rozpoczynamy zejście w kierunku Przełęczy Tąpadła. W pewnym momencie robimy sobie jednak skrót, żeby nie wracać do przełęczy szlakiem skręcamy w prawo na ścieżkę (oczywiście zaznaczoną na mapie), a po chwili wychodzimy na przełęczy i naszym oczom wyłania się ponownie nasz drugi dzisiejszy cel – Ślęża (713 m.n.p.m.).
Na przełęczy pojawiło się już sporo aut. Wcześniej były tutaj pustki, ale mamy na zegarkach godzinę 12:00 więc to dlatego jest więcej aut. Nie robimy sobie tutaj przerwy, bowiem Ślęża (713 m.n.p.m.) czeka. Przechodzimy na drugą stronę drogi i ruszamy w stronę najwyższego szczytu masywu za znakami żółtego szlaku turystycznego. Po kilkudziesięciu metrach zatrzymujemy się przy tablicy informacyjnej, na której zawarto legendę o powstaniu Ślęży, którą już wcześniej przedstawiałem. Okazuje się, że stworzono tzw. „Szlak Legend Ślężańskich”. Na tablicy poza legendą znajduje się również mapka, na której zaznaczono punkty związane z legendami oraz szlaki turystyczne.
Przy tablicy ponownie wspominamy spotkane przez nas „diabły” i z uśmiechami ruszamy w dalszą drogę. Do pokonania mamy prawie 3 km drogi i ponad 300 metrów przewyższenia. Raz szedłem już tym szlakiem, ale w dół. Dlatego wiem, że czeka nas w miarę spokojny spacer bez większych podejść na wierzchołek Ślęży. Wędrując zatrzymujemy się przy kolejnych tablicach informacyjnych, zawierających informacje o faunie i florze Masywu Ślęży. Na jednym z przystanków członek PTTK – Zbigniew Błauciak, również przewodnik turystyczny i znakomity ornitolog opowiada o ptakach występujących w Masywie Ślęży.
O godzinie 13:15 stajemy na szczycie Ślęży. Jest to najwyższy szczyt Masywu Ślęży i całego Przedgórza Sudeckiego, wznoszący się na wysokość 718 m n.p.m. Zbudowany jest głównie z granitów i gabra. Według najnowszej interpretacji większa część masywu to ofiolit – pozostałość kopalnego dna oceanicznego (skorupy oceanicznej).
Ślęża stanowiła ośrodek pogańskiego kultu solarnego miejscowych plemion. Na szczycie góry odnaleziono fragmenty kamiennych wałów układanych z odłamków kamieni oraz zagadkowe posągi z charakterystycznym symbolem ukośnego krzyża – według hipotez badaczy krzyż garbo prawdopodobnie związany był z pogańskim kultem solarnym. Od 1954 roku Ślęża jest objęta ochroną jako Rezerwat krajobrazowo-geologiczny i historyczny Góra Ślęża. Na szczycie stoi Dom Turysty PTTK, do niedawna schronisko turystyczne, noszące imię Romana Zmorskiego.
Oczywiście szczyt zaliczany jest do Korony Gór Polski zdobyty. Na polanie na szczycie odpoczywa grupa ludzi, my jednak najpierw kierujemy się w stronę wieży widokowej, która według naszych informacji jest zamknięta ze względu na zły stan techniczny. Właśnie przy wieży znajduje się właściwy wierzchołek Ślęży. Tak więc aby uznać zdobycie szczytu, zwłaszcza do odznak, trzeba się tam zameldować.
Oczywiście przy wieży robimy sobie pamiątkowe zdjęcia. Jak się okazuje wieża widokowa została wyremontowana i ponownie udostępniona do zwiedzania. Korzystamy z okazji i wchodzimy na górę aby spojrzeć na widoki. Niestety te przez mgłę są mocno ograniczone. Do tego wieje tutaj bardzo mocno wiatr. Dlatego też szybko schodzimy z wieży, a na dole dla wszystkich zarządzamy 30 minut przerwy na szczycie.
Udaję się do Kościoła Najświętszej Maryi Panny, który jeszcze w 2014 roku gdy ostatni raz tutaj byłem, był zamknięty ze względu na remont. Dziś można go zwiedzać, dlatego też postanawiam wejść do środka. Po wejściu robi on na mnie spore wrażenie. Warto wiedzieć, że kościół na Ślęży swoją historią sięga początków XII w. za panowania Bolesława III. W połowie XII wieku zakon Augustianów posiadający na własność górę, postawił na szczycie klasztor oraz świątynię. Celem zakonników było z pewnością wyplenienie pogańskiej wiary. Zakonnicy długo miejsca tu nie zagrzali i przenieśli się do położonej poniżej Górki.
Dalsza historia tego miejsca związana jest z postacią księcia świdnicko-jaworskiego Bolka II wówczas wzniesiono na Ślęży murowaną warownię, która przetrwała aż do XV wieku. Dziś fragmenty murów pierwotnego kościoła oraz fundamenty średniowiecznego zamku można podziwiać przez szklaną szybę w posadce kościoła. W latach 1698 – 1702 Augustianie wznieśli murowaną świątynię pw. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny, która przetrwała do dziś.
W latach 2004-2006 archeolodzy z Uniwersytetu Wrocławskiego prowadzili pod świątynią prace związane z poszukiwaniem przejawów starożytnej słowiańskiej cywilizacji. Od tej pory kościół na Ślęży był zamknięty dla wiernych i turystów oraz ulegał powolnej dewastacji. W 2012 roku kościół został przekazany pod opiekę rzymsko-katolickiej Parafii w Sulistrowicach. Od tego momentu rozpoczęto starania przywrócenia do świetności tego miejsca.
Sam wierzchołek Ślęży jest mocno zagospodarowany turystycznie. Poza wieżą widokową, kościołem, znajduje się tutaj również schronisko turystyczne. Trudno jednak określić początki ruchu turystycznego na Ślęży, bowiem ten rozwinął się znacznie później. Powstanie kaplicy przyciągało na górę rzesze pielgrzymów, którzy przy okazji mogli podziwiać piękne widoki roztaczające się z wierzchołka. Powoli funkcja religijna zaczęła ustępować turystycznej.
Powstała więc potrzeba stworzenia na szczycie miejsca które mogłoby służyć wędrowcom. Pierwsza taka buda, dość skromna powstała w 1837 roku. Liczba turystów jednak stale rosła, więc powstała potrzeba budowy nowego schroniska, które powstało w latach 1851-52 i stało nieopodal dzisiejszego. W 1902 roku powstał pomysł budowy jeszcze większego schroniska, początkowo miano wyremontować stary obiekt jednak zwyciężyła koncepcja budowy nowego obiektu który otwarto w 1907 roku. Budynek ten można oglądać do dziś.
Wchodzę na chwilę do schroniska aby podbić książeczki. Na szczycie nie zaplanowaliśmy dłuższej przerwy ze względu na to iż mamy wyznaczoną przerwę obiadową w Domu Turysty PTTK pod Wieżycą, którego gospodarzami są nasi serdeczni znajomi – Pani Kasia i Pan Rysiek, których w tym miejscu pozdrawiam.
Na miejsce zbiórki wyznaczyliśmy posąg Niedźwiedzia. Jest to jeden z kilku posągów kultowych znajdujący się na szczycie związany z kręgiem kultury celtyckiej. W okresie chrystianizacji wprowadzono w średniowieczu zwyczaj obrzucania rzeźby (jakoby mającej symbolizować Złego) kamieniami, w celu odkupienia grzechów – z tego powodu posąg znacznie ucierpiał.
Drugi posąg niedźwiedzia znajduje się poniżej szczytu Ślęży, przy żółtym szlaku prowadzącym z Wieżycy. Został umieszczony w drucianej klatce (w tej chwili dość zniszczonej) razem z posągiem znanym jako Panna z rybą. Pod posągiem wręczamy wszystkim uczestnikom wycieczki certyfikaty za zdobycie Ślęży i Raduni, robimy sobie również pamiątkowe grupowe zdjęcie. W końcu jednak kończymy naszą przerwę i ruszamy dalej. Rozpoczynamy zejście w kierunku Wieżycy (416 m.n.p.m.) i dalej w stronę Domu Turysty PTTK pod Wieżycą. Przed nami 4 km marsz za znakami żółtego szlaku turystycznego.
Wędrując żółtym szlakiem w dół, przez pewien czas towarzyszy nam również szlak czerwony. Pokonując kilkaset metrów docieramy do kolejnej atrakcji na dzisiejszej trasie, a mianowicie do wspomnianej wcześniej rzeźby Panny z Rybą. Jest to jeden z kilku starożytnych posągów kultowych łączonych z kręgiem kultury celtyckiej. Został umieszczony w drucianej klatce razem z posągiem znanym jako Niedźwiedź. Jest to kamienna rzeźba pozbawiona głowy i nóg, przedstawia człowieka odzianego w długą szatę, oburącz trzymającego wielką rybę. Na ciele ryby widnieje ukośny znak. Przy posągu robimy sobie krótką przerwę na odpoczynek, a następnie ruszamy dalej.
O godzinie 15:00 stajemy na szczycie Wieżycy (416 m.n.p.m.), po wojnie zwanej Górą Kościuszki. Znajduje się tutaj bardzo ciekawa murowana wieża widokowa, zbudowana jako pomnik poświęcony kanclerzowi Bismarckowi. Jej budowa napotykała wiele trudności, głównie finansowych. W końcu jednak 12 czerwca 1907 roku nastąpiło jej uroczyste otwarcie. Forma pomnika-wieży była typowa dla wielu tego rodzaju pomników poświęconych kanclerzowi i była wynikiem konkursu, w którym zwyciężył projekt „Zmierzch Bogów” architekta Wilhelma Kreisa. Budowla ma 15 wysokości, a z wierzchołka rozciąga się widok na Równinę Śląską, Wrocław, a nawet Karkonosze ze Śnieżką.
Niestety ze względu na późną porę nie robimy tutaj dłuższej przerwy, aby wejść na wieżę. Wchodzimy jedynie do środka, aby przybić pieczątki do książeczek. Jednak przez pewną sytuację jesteśmy zmuszeni zrobić tutaj dłuższą przerwę, z której korzysta kilka osób i udaje się na wieżę. Po chwili jednak wszyscy razem już schodzimy bardzo stromym zejściem w stronę Domu Turysty PTTK pod Wieżycą.
O godzinie 15:20 meldujemy się na przełęczy pod Wieżycą. Jak sama nazwa wskazuje oddziela ona szczyt Wieżycę od Gozdnicy. Tutaj znajduje się cel naszej wędrówki czyli Dom Turysty PTTK Pod Wieżycą. Warto wiedzieć, że dynamiczny rozwój turystyki w Masywie Ślęży spowodował na pocz. XX wieku konieczność rozbudowy istniejącej bazy noclegowo-gastronomicznej. W 1927 roku zbudowano schronisko w formie parterowego budynku na kamiennej podmurówce, które z biegiem lat rozbudowano. Początkowo obiekt nosił imię Gebharda Bluchera, a po II wojnie obiekt został przejęty przez wrocławski oddział PTTK, które w 1986 roku nadało mu imię Bogusza Zygmunta Stęczyńskiego, XIX-wiecznego podróżnika i pisarza.
Schronisko do dnia dzisiejszego jest bardzo popularne wśród turystów i stanowi doskonały punkt wypadowy na Ślężę. Jest również jednym z najprężniej działających obiektów turystycznych, cyklicznie każdego miesiąca odbywają się tutaj koncerty w ramach „Poetyckich Piątków pod Wieżycą”, podczas których występują gwiazdy sceny piosenki turystycznej, odbywa się tutaj także Festiwal Kultury Słowiańskiej, a sam obiekt jest także miejscem mety corocznego Biegu Niezłomnych.
Wchodzimy do środka i witamy się z właścicielami, naszymi znajomymi. Razem z Marcinem zarządzamy tutaj ponad godzinną przerwę na obiad, który już wcześniej sobie zamówiliśmy wysyłając listę do schroniska, dzięki temu przyspieszyliśmy trochę proces wydawania posiłków.
Po przerwie żegnamy się z właścicielami, zbieramy się i ruszamy w stronę parkingu, gdzie czeka na nas autobus. Pozostaje nam dziś do zdobycia jeszcze Gromnik (393 m.n.p.m.), ale o tym to już w kolejnej relacji. Jak do tej pory wszystko poszło zgodnie z planem. Zaplanowaliśmy wyjazd z Sobótki do Romanowa na godzinę 16:30, o tej porze również wyruszamy. A jadąc oczywiście warto wspomnieć o znajdującej się tuż obok parkingu “Alei Sław Kolarstwa”. Powstała ona 7 kwietnia 2013 roku. Projekt zakłada odsłanianie tablic przy okazji ważnych wyścigów kolarskich rozgrywanych w Sobótce. Kapituła ustaliła zasady i kolejność zapraszania Sław. Tak aby rozpocząć od prezentacji pierwszych olimpijczyków i medalistów mistrzostw świata i w miarę kolejnych odsłon prezentować coraz to nowe pokolenia wielkich kolarzy. Do tej pory w alei odsłonięto tablice m.in.: Czesława Langa, Lecha Piaseckiego, Ryszarda Szurkowskiego czy związanego z naszym regionem Stanisława Szozdy.
Pozostawiamy za sobą Sobótkę. Ślęża i Radunia zdobyte. Pierwsza część wycieczki za nami, a przed nami druga na terenie Wzgórz Niemczańsko-Strzelińskich, o tym jednak już w kolejnym wpisie. Podsumowując tą część wycieczki zaliczamy do udanych. Udało nam się zdobyć Radunię i Ślężę, czyli dwa najwyższe szczyty. Poznaliśmy bardzo dużo informacji i ciekawostek o masywie. Polecam wszystkim wybrać się w Masyw Ślęży i oczywiście odwiedzić Dom Turysty PTTK pod Wieżycą.
Wieża na Wieżycy była otwarta? Bo ja kilka razy tam byłem, to zawsze było wszystko tam pozamykane i mogłem tylko pooglądać świat z dołu.
Tak była otwarta. Nie pamiętam ceny biletów ale można było zwiedzać 🙂
Pozdrawiam,
Adrian