Rudawiec i Kowadło
Rudawiec i Kowadło to dwa szczyty zaliczane do Korony Gór Polski, które po raz kolejny miałem okazję zdobyć w 2023 roku. Zapraszam.
Trasa:
Bielice kościół – Sedlo Peklo – Kowadło – Bielice – Iwinka – Rudawiec – Nowa Biela – Bielice kościół
Długość: ok. 17 km.
Punkty GOT: 22 pkt.
Mapa:
Relacja:
W dzisiejszej relacji zapraszam na do lektury opisu wycieczki w ramach 28 Festiwalu Górskiego im. Andrzeja Zawady w Lądku-Zdroju, jaką odbyłem w dniu 7 września 2023 r. wraz z uczestnikami festiwalu i gościem specjalnym wycieczki, pierwszym zimowym zdobywcą Mount Everestu – Leszkiem Cichym.
Miejsce spotkania wyznaczono na parkingu przy kościele w Bielicach. Wczesnym rankiem ruszam z Nysy aby dotrzeć na godzinę 8:00 na zbiórkę. Droga mija mi sprawnie, dawno nie byłem na Kowadle i Rudawcu stąd ucieszyłem się na taką propozycję wycieczki. Idealne rozpoczęcie festiwalu górskiego.
Po dotarciu na miejsce zostawiam samochód na parkingu, są już organizatorzy, a po chwili dołącza Leszek Cichy i liczna grupa uczestników wycieczki, a także nasza przewodniczka Jola Nowak. Tuż obok parkingu znajduje się Kościół pw. Św. Wincentego i Walentego pochodzący z II połowy XVIII wieku. Niestety jego elewacja jest dosyć mocno zniszczona, jest także zamknięty także nie uda się wejść do środka.
Organizatorzy zapoznają nas z przebiegiem wycieczki i po chwili ruszamy jedną zwartą grupą w stronę Baraniego Wąwozu, którym to idąc Szlakiem Kurierów Solidarności będziemy wspinać się powoli na przełęcz Sedlo Peklo. Pogoda dziś idealna, na razie nie grzeje, idzie nam się całkiem dobrze, wspinamy się co jakiś czas organizując sobie przerwy na odpoczynek.




Niestety jest jeden minus dzisiejszego dnia to moja skleroza. Zapomniałem zabrać aparatu stąd dziś zdjęcia będą jedynie z telefonu. Szkoda bo widoczność jest całkiem niezła i aparat dałby większe możliwości. Cóż idziemy dalej, aż docieramy na przełęcz Sedlo Peklo. Tutaj wkraczamy na żółty i zielony szlak turystyczny, którymi teraz kierujemy się na Kowadło (989 m n.p.m.). Idąc w stronę Kowadła z prawej strony pojawiają się pierwsze widoki na pasmo Gór Złotych. Bardzo dobrze widoczna jest m.in. Borówkowa Góra (900 m n.p.m.).


Pokonując krótkie podejście meldujemy się po chwili na Kowadle (989 m n.p.m.). Tutaj organizatorzy ogłaszają krótką przerwę. Samo Kowadło to graniczny szczyt w południowej części Gór Złotych, położony ponad wsią Bielice. Uznawany za najwyższy szczyt polskich Gór Złotych – Korona Gór Polski. Jednak najwyższym szczytem Rychlebskich hor jest Smrk – 1125 m n.p.m. Tuż obok na polsko-czeskiej granicy znajduje się Bursek (1115 m n.p.m.) i właśnie ten wierzchołek powinien posiadać palmę pierwszeństwa w polskich Górach Złotych. Jednakże na wspomniany szczyt nie prowadzi znakowany szlak turystyczny, stąd właśnie w Koronie Gór Polski można odnaleźć Kowadło. Jest z tym sporo zamieszania.

Chwila czasu na szczycie i ruszamy w dalszą drogę, grupa schodzi zielonym szlakiem, a ja decyduję się zejść żółtym szlakiem aby dotrzeć na skałki z których parę lat temu roztaczały się niesamowite widoki. Jestem ciekaw jak wygląda to miejsce teraz. Udaje mi się oczywiście dotrzeć i ku mojemu zdziwieniu skałki w większości są już zarośnięte, a panorama widokowa mocno ograniczona. Co nieco widać i tak z lewej strony można dostrzec Serak (1351 m n.p.m.) i Keprnik (1423 m n.p.m.), a przede mną góruje Smrk (1125 m n.p.m.), czyli najwyższy szczyt Rychlebskich Hor.


Po chwili ruszam w dalszą drogę aby dogonić grupę. Docieram do skrzyżowania szlaków, żółty wiedzie dalej w kierunku Przełęczy Trzech Granic, a zielony schodzi w dół do Bielic i tędy właśnie idzie dalej grupa, którą szybko udaje mi się dogonić. Trochę uważam na zejściu, gdyż to jest dosyć strome. Dalej szlak prowadzi nas leśną ścieżką, aż wychodzimy tuż nad zabudowaniami Bielic, gdzie nad nimi pięknie góruje Kowadło (989 m n.p.m.) na którym dopiero co byliśmy.

Pierwsza część wycieczki, dotarliśmy do leśniczówki w Bielicach, tutaj kilka osób z grupy postanawia się odłączyć, reszta w tym ja, decydujemy się iść dalej. Za znakami zielonego i niebieskiego szlaku kierujemy się lasem do dawnej Kolonii Nowa Biela. Szlak prowadzi nas spokojnie, mijamy niewielki zbiornik wodny i docieramy do krzyża pasyjnego z napisem „Człowieku nie przechodź bez pozdrowienia, jestem twoją drogą do zbawienia”. Tuż obok znajduje się kamień i instalacja pamiątkowa z napisem na tablicy: „Ludzie, o których pamiętamy, nie umierają nigdy, bo pamięć to nieśmiertelność! Andrzejowi Kroście – rowerzyście, narciarzowi, przewodnikowi i przyjacielowi. Strońska Grupa Rowerowa, Zarząd i Pracownicy SPA Jaskinia Niedźwiedzia, Mieszkańcy Gminy Stronie Śląskie”.
Kolonia Nowa Biela (Nowe Bielice) powstała w latach 1792-1797 przy południowym końcu wsi Bielice w wąskiej górskiej dolinie oraz przy drodze wiodącej w kierunku szczytów Pasiecznej i Smereka. Tu też w 2 połowie XX wieku stała drewniana kaplica pod wezwaniem św. Anny z niewielką dzwonnicą tuż nad wejście. Tuż przy kaplicy istniał dom, w którym według przekazów w 1693 roku urodził się wybitny rzeźbiarz tych ziem Michał Klahr. Rzeźbił głównie w drewnie. Dopiero pod koniec życia wykonał dla Lądka kilka rzeźb z kamienia. Jego ostatnim dużym dziełem jest kamienna figura wotywna – pomnik Trójcy Świętej, stojąca na lądeckim rynku. Michał Klahr umarł w Lądku w wieku 49 lat i tam też został pochowany.
W latach 1883-1912 była to niewielka osada z zagęszczoną dwustronną zabudową. Układ kolonii zachowany został do połowy XX wieku. Po 1945 wieś nie została zasiedlona ze względu na surowe warunki gospodarowania. Resztki zabudowy i drewnianą kaplicę rozebrały Wojska Ochrony Pogranicza. Okolica jest już bezludna. O bytności ludzi i dawnej Bieli świadczą tylko resztki kamiennych fundamentów, które możemy dostrzec w zaroślach po obu stronach rzeki.

Idziemy dalej, a po ponad kilometrowym marszu nasz szlak skręca w prawo i jak do tej pory szliśmy spokojnie po płaskim, tak teraz ruszamy ostro w górę. Do pokonania mamy prawie 400 metrów przewyższenia, na dystansie ok. 4,5 km na całej trasie z Bielic na Rudawiec. Ten odcinek trasy był luźny, teraz będzie ciężej. Powoli idziemy dalej. Pierwszą dłuższą przerwę robimy po kolejnym kilometrze tuż przy tablicy informującej nas, że wchodzimy na teren rezerwatu przyrody „Puszcza Śnieżnej Białki”.

Po przerwie idziemy dalej, a szlak prowadzi nas ku górze, dzięki czemu systematycznie zdobywamy wysokość. Pokonujemy kolejny kilometr, po którym docieramy do wypłaszczenia oraz do słupków granicznych, to znak, że jesteśmy już na granicy i teraz wędrować będziemy właśnie granicą w stronę Rudawca. Wędrując zdobywamy Iwinkę (1079 m.n.p.m.) zaliczaną do Tysięczników Ziemi Kłodzkiej.

Kilka minut później osiągamy nasz cel – Rudawiec (1106 m.n.p.m.). Jest to trzeci co do wysokości szczyt Gór Bialskich. Według regionalizacji fizycznogeograficznej Polski J. Kondrackiego znajduje się w Górach Złotych. Wyższa od niego jest Travna hora (1121 m.n.p.m.), a po polskiej stronie granicy jej drugorzędny wierzchołek – Postawna (1117 m.n.p.m.) oraz Brusek (1116 m.n.p.m.). Ze względu na to, że przez żaden z wymienionych szczytów nie przebiega znakowany szlak turystyczny, dlatego to właśnie Rudawiec (1106 m.n.p.m.) zaliczany jest do Korony Gór Polski, dzięki czemu stał się reprezentantem małych Gór Bialskich (gór które według regionalizacji J. Kondrackiego wchodzą w skład Gór Złotych, podobnie też uważają Czesi, u których znajdują się jedne „Rychlebskie Hory”).
Rudawiec jest kulminacją rozległego, silnie urzeźbionego masywu i stanowi zwornik trzech grzbietów: pasma Rudych Krzyży (1053 m.n.p.m.), grzbietu Iwinki (1079 m n.p.m.) oraz krótkiego grzbietu Białej Kopy (1033 m.n.p.m.). Masyw zbudowany jest w całości z łupków metamorficznych oraz gnejsów gierałtowskich i porośnięty w większości przez lasy regla dolnego, a w partiach szczytowych rzadkim lasem regla górnego. Północne i wschodnie zbocza góry porasta Puszcza Jaworowa, której najbardziej cenne fragmenty objęte są ochroną jako rezerwat przyrody Puszcza Śnieżnej Białki.
Niestety bezpośrednio z samego szczytu nie ma żadnych widoków, przy tablicy szczytowej znajduje się jednak pieczątka. Tutaj robimy kolejną przerwę, czas bowiem na sesję zdjęciową z Leszkiem Cichym przy tabliczce szczytu. Ja po zrobieniu zdjęcia uciekam trochę na bok bowiem kawałek dalej za szczytem wyłaniają się widoki na Góry Złote czy Góry Bardzkie. Co ciekawe w oddali wyłaniają się także Góry Stołowe oraz Karkonosze. Pięknie dziś widoczna jest Śnieżka (1603 m n.p.m.). Takiego widoku z rejonu Rudawca się nie spodziewałem. Szkoda, ze zapomniałem aparatu, ale telefonem też udało się złapać kilka ujęć.




Po kilku chwilach oglądam się za siebie i słyszę jak nadciąga grupa. Nie dali mi długo nacieszyć się widokami. Ruszamy dalej bowiem czas nas zaczyna gonić. Na zegarkach mamy już prawie godzinę 12:00, a jeszcze spory odcinek marszu przed nami. Organizatorzy chcą też abyśmy dotarli do Lądka-Zdroju około 14:00 tak aby mieć czas na chwilę odpoczynku przed ceremonią otwarcia tegorocznego festiwalu.
Ruszamy więc za znakami zielonego szlaku turystycznego w kierunku przełęczy Kunčický Hřbet. Schodząc przed nami otwiera się widok na Śnieżnik (1425 m n.p.m.) oraz Czarną Górę (1205 m n.p.m.), a po dotarciu na przełęcz skręcamy w prawo i nieoznakowaną ścieżką schodzimy do duktu nad Spławami.


Docierając do wspomnianego duktu skręcamy w lewo i płasko ścieżką ruszamy dalej, aż do kolejnego skrzyżowania dróg. Tutaj skręcamy w prawo i mocno w dół zaczynamy schodzić Czarnym Duktem w kierunku Starojawornickiego Dołu. Trasa nam się nieco dłuży, idąc spędzamy czas na rozmowach na różne turystyczne tematy, aż docieramy do kolejnego skrzyżowania gdzie wchodzimy na Czarnobielski Dukt, którym to schodzimy do Kolonii Nowa Biela

W tym miejscu zamykamy pętlę w rejonie Rudawca, a teraz przed nami ostatni odcinek drogi, który prowadzić nas będzie drogą asfaltową w kierunku parkingu przy kościele gdzie zostawiliśmy nasze samochody. Czuję już w nogach dzisiejszy marsz, tempo było mocne, ale to dobrze bo fajnie będzie przed ceremonią otwarcia festiwalu mieć jeszcze chwilę dla siebie.

Na parking docieramy około 13:30. Także w dobrym czasie udało się zrealizować trasę. Polecam wszystkim ten piękny rejon Gór Złotych i Bialskich. Dziś udało się ponownie odwiedzić dwa szczyty zaliczane do Korony Gór Polski po kilku latach przerwy. Trochę się zmieniło w rejonie, dlatego warto wracać w miejsca już nam znane, bo można je odkrywać na nowo.
To była piękna wycieczka.
Super relacja, aż się chce ruszać w trasę 🙂
Marcin
Świetna wycieczka jak pozostałe inne które za niedługo pojawią się na blogu 🙂