San Giovanni Rotondo i Loreto
San Giovanni Rotondo i Loreto to dwa kolejne miasteczka, które odwiedziłem podczas mojej majowej pielgrzymki do Włoch. Zapraszam.
Czas pielgrzymki do Włoch powoli dobiega końca. Niestety właśnie uświadamiam sobie, że pozostały tylko dwa dni podróży po Włoszech i czas wracać do domu. Na przedostatni dzień w planie mamy zwiedzanie dwóch miasteczek, a mianowicie San Giovanni Rotondo i Loreto. Jako że nocowaliśmy w tej pierwszej miejscowości, nie musimy zrywać się nad ranem, szybko pakować i siedzieć w autobusie. Spokojnie wstajemy, jemy śniadanie, pakujemy tylko torby do autokaru, a następnie spacerkiem ruszamy w stronę Bazyliki Matki Bożej Łaskawej, którą mieliśmy okazję wczoraj zwiedzić dzięki różańcowi, który się tam odbywał (i dobrze, że nam się udało bo jak się okaże już nie będzie nam dane wejść do środka).
Na placu przed Bazyliką Matki Bożej Łaskawej i Kościołem Klasztornym meldujemy się punkt 8:00. Mamy chwilę aby zrobić zdjęcia obiektów z zewnątrz i już zaczynamy nasze zwiedzanie z przewodniczką, która do nas dociera. Na początek jednak wysłuchujemy informacji na temat obiektów, które znajdują się obok nas oraz samego świętego.
Święty Ojciec Pio urodził się w roku 1887 w Pietrelcinie, małej, malowniczo położonej miejscowości koło Neapolu. Francesco Forgione, bo tak brzmiało jego prawdziwe imię, nosił do 1903 r., kiedy wstąpił do Zakonu Kapucynów i przybrał imię Pio (pobożny). Od początku życia zakonnego odznaczał się umiłowaniem modlitwy i cierpliwością w znoszeniu cierpienia. W katedrze w Benewencie 10 sierpnia 1910 r. przyjął święcenia kapłańskie. W następnych latach próbował żyć we wspólnotach klasztornych, co przychodziło mu z ogromnym trudem, ze względu na poważne problemy zdrowotne.
W 1916 r. został skierowany do klasztoru w San Giovanni Rotondo. Tam pojawiły się stygmaty, które otrzymał we wrześniu 1918 r. Kiedy na jego ciele pojawiły się nie zabliźniające się rany w tych samych miejscach, gdzie miał je ukrzyżowany Jezus, padły pierwsze, liczne oskarżenia o fałszerstwo. Ojciec Pio poddawany był badaniom, coraz to nowszym. W roku 1931, w związku z olbrzymim zamieszaniem związanym ze stygmatami oraz posądzeniem o fałszerstwo, Stolica Apostolska zabroniła O. Pio wykonywania posługi kapłańskiej. Po dwóch latach zakaz cofnięto i O. Pio powrócił do Służby Bożej w San Giovanni Rotondo. Jego ideą stała się pomoc ludziom w cierpieniu, zarówno duchowym, jak i fizycznym. Czynił to drogą gorliwej modlitwy, wypraszając w ten sposób łaski dla wiernych.
W 1960 roku kolejne nieszczęście spotkało Ojca Pio. Po wizytacji klasztoru i szpitala Stolica Apostolska zabroniła mu pracy z wiernymi. Wydane zarządzenia zniósł dopiero nowo wybrany Papież Paweł VI. We wrześniu 1968 roku klasztor w S. Giovanni Rotondo przygotowywał się do obchodów 50- lecia stygmatyzacji O. Pio. Wtedy zniknęły z Jego ciała stygmaty. Zakonnik doskonale znał znaczenie zniknięcia. 22 września odprawił ostatnią mszę jubileuszową. Umarł 23 września nad ranem.
Tuż obok miejsca, w którym stoimy widać jedno z ważniejszych dzieł życia św. Ojca Pio. Marzył on bowiem o wybudowaniu wielkiego szpitala w San Giovanni Rotondo. To marzenie ziściło się w 1956 roku, kiedy to oddano do użytku działający do dziś szpital znany jako Dom Ulgi w Cierpieniu. Pieniądze na jego budowę pochodziły ze zbiórki, którą w 1940 roku rozpoczął Ojciec Pio.
Wrażenie robi również droga krzyżowa o długości przekraczającej 800 metrów, biegnąca, w cieniu wysokich drzew, na zboczu wzgórza Castellano. Wije się ona serpentynami w górę, przecinając szeroki trakt kamienny o długości 150 i szerokości 9 metrów, zwany „schodami do nieba”, którym wielu pielgrzymów powraca na plac przykościelny. Na jej początku znajduje się figura Ojca Pio, w połowie zaś ustawiono wykonaną z białego kamienia płaskorzeźbę wyobrażającą Maryję z Dzieciątkiem, a na samej górze wielkich rozmiarów figurę Chrystusa zmartwychwstałego.
Tyle z zewnątrz, a nasza przewodniczka zaprasza nas teraz na spacer po Muzeum Świętego Ojca Pio znajdujące się na terenie klasztoru. Na początek ruszamy do podziemi, gdzie wcześniej znajdował się grób świętego. Tutaj dziś pozostało jedynie miejsce z pustym szklanym sarkofagiem, a samo pomieszczenie służy dziś jako kaplica, gdzie odprawiane są msze święte.
Dalej wijąc się klasztornymi korytarzami bogato przyozdobionymi grafikami przedstawiającymi sceny z życia świętego docieramy do kolejnego bardzo ciekawego pomieszczenia. Mianowicie do sali, w której wyeksponowano pamiątki związane ze świętym Ojcem Pio. Centralne miejsce w pomieszczeniu zajmuje szklana gablota a w niej ornat, w którym św. Pio odprawił ostatnie nabożeństwo.
Wrażenie robią jednak ogromna ilość listów umieszczona na jednej ze ścian. Jak się okazuje – o czym informuje nas przewodniczka; jest to tylko roczna korespondencja jaka trafiała do Ojca Pio. Jest tego ogrom i pierwsze co zastanawia, kiedy ojciec miał czas to czytać, skoro rokrocznie otrzymywał ogromną ilość listów. Tutaj z wyjaśnieniem przychodzi ponownie nasza przewodniczka, która informuje nas, że święty miał dar, który pozwalał mu nie otwierając kopert, wiedzieć co jest w środku i czy jest to sprawa warta poświęcenia uwagi czy też nie.
Chwila czasu na pamiątkowe zdjęcia i ruszamy dalej. Docieramy do kolejnego pomieszczenia, do środka, którego jednak nie wejdziemy, ale zza szyby zobaczyć możemy celę świętego Ojca Pio. Przez szybę zobaczyć możemy wnętrze, wyposażone w proste sprzęty: łóżko, biurko i klęcznik oraz wnękę pełniącą funkcję garderoby.
Ruszamy dalej, a nieopodal celi znajduje się wejście na chór tzw. starego kościółka. Tutaj na chórze znajduje się ważne miejsce w życiorysie świętego. Usadowiony jest tutaj krzyż, przy którym modląc się 20 września 1918 ojciec Pio otrzymał stygmaty. Mamy tutaj chwilę, aby przyklęknąć na modlitwę i zrobić pamiątkowe zdjęcie. Udaje nam się także zrobić zdjęcie wnętrza świątyni z chóry i przechodzimy dalej, bowiem jest tu bardzo mało miejsca.
W ten sposób nasz spacer po muzeum dobiega końca, a teraz nasza przewodniczka zabiera nas do Bazyliki Świętego Ojca Pio wybudowanej w 2004 roku. W związku z ogromną ilością pielgrzymów przybywających do San Giovanni Rotondo, bracia kapucyni postanowili wybudować nową potężną świątynię. Jej budowa trwała 8 lat, pracowali przy niej wybitni architekci i plastycy, a pomieścić ona może 10 tysięcy pielgrzymów.
Najważniejszą częścią nowej bazyliki jest kaplica, do której prowadzi pokryty z obu stron mozaikami długi korytarz. Mozaiki stanowią także wystrój kaplicy, będąc tłem dla centralnego filara, w którym w 2010 roku umieszczono szklany sarkofag z ciałem Świętego Ojca Pio. Niestety w miejscu tym jest zakaz fotografowania, dlatego też nie mamy żadnych zdjęć bowiem kaplica była pilnowana przez ochroniarzy. Tutaj mieliśmy możliwość podejść bardzo blisko świętego, a także spędzić chwilę na modlitwie. Mamy jednak zdjęcie z wnętrza bazyliki, która trzeba przyznać jest ogromna.
W ten sposób nasz spacer śladami Ojca Pio dobiegł końca, a my razem z naszym księdzem ruszamy na mszę świętą, która odprawiona będzie w podziemnej kaplicy klasztoru kapucynów. Tuż po mszy dostajemy jeszcze chwilę czasu na pamiątki, a w samym klasztorze jest bogaty w pamiątki sklepik z różnymi dewocjonaliami.
Po przerwie już razem z naszą pilotką ruszamy do hotelu, w którym nocowaliśmy, tutaj szybka toaleta, wsiadamy do autokaru i ruszamy w dalszą drogę. Przed nami teraz na 300 kilometrową podróż do Loreto.
Podróżować teraz będziemy wzdłuż Morza Adriatyckiego, a dzięki temu, że droga biegnie w głównej mierze autostradą podróż mija nam szybko. W Loreto meldujemy się o 16:00, a nasz autokar pozostawiamy na parkingu poniżej rynku.
Loreto to niewielka miejscowość położona na niewielkim wzgórzu nad Adriatykiem, w związku z czym aby dotrzeć do centrum musimy najpierw trochę się wspiąć, ale dzięki temu możemy podziwiać bardzo ciekawą panoramę widokową. Wchodząc w centrum miasta do naszych uszu dociera bardzo przyjemna muzyka, która jest puszczana z głośników, uliczki są prawie puste – nie ma tutaj na tą chwilę rzeszy pielgrzymów.
W centrum Loreto znajduje się przede wszystkim sanktuarium Santa Casa, miejsce kultu maryjnego, z tzw. Świętym Domkiem, a także Pałac Apostolski. Robimy pamiątkowe zdjęcia z zewnątrz i ruszamy do wnętrza potężnej bazyliki, gdzie po wejściu w oddali w centrum dostrzec możemy obiekt dla którego przyjeżdża tutaj 4 miliony pielgrzymów rocznie.
Sanktuarium Domu Świętego składa się z XV-wiecznej bazyliki oraz z starożytnego Świętego Domu będącego głównym punktem sanktuarium. Jest to budynek z kamienia o wymiarach 8,5 m x 3,8 m x 4,1 m, z drzwiami po stronie północnej oraz parą drzwi od strony południowej i oknem po zachodniej.
Zewnętrzne ściany domku to marmurowe płaskorzeźby, przedstawiające sceny z życia Maryi (znane z Ewangelii i apokryfów) oraz wyobrażenia proroków. Wewnątrz Santa Casa znajduje się rzeźba przedstawiającą tzw. Madonnę z Loreto. Tutaj jest zakaz robienia zdjęć, ale po cichu udaje nam się zrobić pamiątkową fotkę.
Historia tego budynku sięga co najmniej końca okresu krucjat. Według tradycji, jest to część domu z Nazaretu, w którym Maryja urodziła się i wychowała, doświadczyła zwiastowania i w którym mieszkał w dzieciństwie Jezus Chrystus. Według podań, po wniebowstąpieniu Jezusa dom został przekształcony w kościół. Aby ochronić dom przez zniszczeniem przez Turków w 1291, kupiecka rodzina de Angeli sfinansowała i zorganizowała przewóz Domku w bezpieczne miejsce.
Na całym świecie znajdują się kopie Świętego Domku, wokół których tworzone są sanktuaria, m.in. w Pradze, Santa Fe (Nowy Meksyk, USA), a także w kilku miastach w Polsce (m.in. w Głogówku w Województwie Opolskim), gdzie nazywa się je domkami loretańskimi.
W trakcie zwiedzania Domku Loretańskiego, mamy chwilę czasu na modlitwę. Następnie nasza pilotka zaprasza nas na spacer po samej bazylice. Ciekawostką jest także kaplica poświęcona Sercu Pana Jezusa, znana jako kaplica polska. Stanowi ona zamknięcie prawej nawy bazyliki. Prace przy jej urządzeniu rozpoczęto w 1913 r., a ukończono w roku 1939.
Nie jest to jedyny akcent polski w Loreto, bowiem podczas II wojny światowej miasto zostało wyzwolone przez żołnierzy polskich, którzy m.in. uratowali przed zniszczeniem miejscowe sanktuarium.
Zdobycie Loreto, a później także Ankony, to część Kampanii Adriatyckiej, w której żołnierze II Korpusu Polskiego działali samodzielnie. Starano się, by doszło do jak najmniejszych zniszczeń, stąd min. ograniczono do niezbędnego minimum ostrzeliwanie artyleryjskie. Te moralne aspekty, rzadko spotykane w czasie działań wojennych, zyskały szczególne uznanie wśród samego gen. Andersa, jak i aliantów, a przede wszystkim samych Włochów.
W pobliżu sanktuarium zlokalizowano polski cmentarz wojenny, wznoszący się trzema tarasami w górę ku bazylice loretańskiej. Na cmentarzu tym, w 1080 grobach spoczywają polscy żołnierze z II Korpusu Polskiego.
W ten sposób kończymy zwiedzanie bazyliki. Wychodzimy na zewnątrz tutaj nasza pilotka część grupy zabiera na polski cmentarz, a część osób (w tym i ja) zostaje by udać się do sklepów z pamiątkami na jakieś zakupy. Tuż po przerwie natomiast ruszamy na tyły bazyliki, gdzie chwilę później dociera nasz autokar.
W taki sposób żegnamy się z Loreto i kończymy nasz program zwiedzania na dziś. Teraz przed nami podróż do miejscowości Gatteo a Mare położonej nad samym Adriatykiem, gdzie dziś będziemy nocować.
Na miejscu meldujemy się o w miarę wczesnej porze, szybko kwaterujemy się w hotelu i ruszamy na kolację i tu kolejna niespodzianka, bowiem kolacja oprócz dań podawanych przygotowana została w formie szwedzkiego stołu. Można się było najeść do syta, aż ciężko było się ruszyć od stołu.
Tuż po kolacji wracam do pokoju przebrać się i ruszam na krótki spacer na plażę, aby chociaż stopy pomoczyć w Adriatyku. Jest już późna pora dlatego spacer nie trwa zbyt długo, ale znalazła się chwila aby pospacerować po pięknych uliczkach tego wakacyjnego kurortu.
Kolejny dzień pielgrzymki za mną. Wracam do pokoju na nocleg, a przede mną ostatni dzień pobytu we Włoszech, a w planie dwie miejscowości – Padwa oraz piękna Wenecja, ale o tym już w kolejnej relacji.