Smrek (1123 m.n.p.m.)
Smrek (1123 m n.p.m.) i Hala Izerska to były dwa cele pierwszego dnia wycieczki w Góry Izerskie w ramach kursu na Przewodnika Górskiego Sudeckiego.
Trasa:
Stóg Izerski – Smrek – Źródła Izery – Hala Izerska – Polana Izerska – Świeradów-Zdrój
Długość: ok. 20 km.
Punkty GOT: 23 pkt.
Mapa:
Relacja:
W dzisiejszej relacji zapraszam na opis kolejnych zajęć w ramach kursu na Przewodnika Górskiego Sudeckiego. Tym razem szefostwo kursu zaplanowało na weekend (19-20 września) wyjazd w Góry Izerskie. Zgodnie z programem w ciągu dwóch dni mieliśmy przejść dwie ambitne trasy: pierwszą wiodącą grzbietem wysokim, a drugą biegnącą grzbietem kamienickim. Nocleg natomiast zaplanowany został w Świeradowie-Zdrój.
Nasze zajęcia kursowe rozpoczynamy jednak w piątek od wykładu z prof. Romualdem M. Łuczyńskim na temat heraldyki (teoria zostanie opisana w odrębnym wpisie). Natomiast tuż po wykładzie, który kończy się kilkanaście minut po godzinie 20:00 małą grupką kursantów wsiadamy do samochodów i ruszamy w drogę do Świeradowa.
Wcześniej bowiem w głowie zrodził nam się pomysł aby dostać się tam jak najszybciej po wykładzie na nocleg, żeby rano już być na miejscu. Udało nam się zarezerwować nocleg w tym samym hotelu w którym spać będziemy w ramach kursu. Tak więc od razu kwaterujemy się w wyznaczonych pokojach. Zaś sama trasa minęła nam bardzo szybko bowiem przed 22:00 jesteśmy już na miejscu.

W sobotę (19.09.2020 r.) wstajemy i ruszamy na śniadanie. Tuż po nim powoli zaczynają dojeżdżać do hotelu inni kursanci. My natomiast powoli szykujemy się do zajęć. Zrodził nam się jeszcze jeden pomysł. Zajęcia mamy rozpocząć przy dolnej stacji kolei na Stóg Izerski, my natomiast jesteśmy oddaleni od tego miejsca o kilka kilometrów ze sporą różnicą przewyższenia. Dlatego też zamawiamy sobie taksówkę i po godzinie 9:00 ruszamy w stronę wyznaczonego punktu zbiórki. Wypoczęci punktualnie meldujemy się na miejscu – to był dobry pomysł z noclegiem i taksówką, sporo sił zaoszczędzonych.
Na miejscu czeka już na nas nasza przewodniczka – Roksana Knapik, która przez dwa dni będzie pokazywać nam uroki Gór Izerskich. Na dziś mamy założoną dość ambitną trasę, bowiem na początek mamy wjechać wyciągiem na Stóg Izerski, a następnie pieszo przez Smrek, Źródła Izery, Palicnik oraz Halę Izerską mamy wrócić do Świeradowa. Cel ambitny.
Zaopatrzeni w bilety wsiadamy do wagoników najnowocześniejszej w Polsce 8 osobowej kolei gondolowej, która wiedzie w kierunku Stogu Izerskiego. Trzeba przyznać, że sam wjazd kolejką jest już atrakcją – widoki z wagoników są niesamowite. Na górze Roksana Knapik od razu kieruje nas w stronę znajdującego się tutaj Schroniska PTTK na Stogu Izerskim.
Położone na wysokości 1060 m n.p.m. schronisko powstało z inicjatywy niemieckiej organizacji turystycznej RGV, dr Josefa Siebielta ówczesnego lekarza uzdrowiskowego oraz rodu Schaffgotschów, który przekazał grunt pod budowę oraz fundusze. Kamień węgielny pod budowę schroniska położono 17 września 1922 roku. Schronisko oddano do użytku 24 października 1924 roku.
Zostało wzniesione w typowym dla tego regionu charakterystycznym stylu śląsko-łużyckim. W piętrowym budynku o konstrukcji murowo-drewnianej z dwuspadowym dachem pokrytym blachą, mieściły się pokoje z 30 miejscami noclegowymi, rozległy taras widokowy, zaplecze gospodarcze, świetlica i kuchnia. Schronisko stało się jednym z ulubionych celów wypraw kuracjuszy oraz znakiem rozpoznawczym Świeradowa-Zdroju. Obiekt działał nieprzerwanie od czasu swojego powstania, nawet w okresie działań wojennych II wojny światowej rozwijała się tutaj działalność turystyczna. W latach 40 XX wieku w schronisku mieścił się posterunek WOP. Po II wojnie światowej schronisko nosiło przez jakiś czas imię Jana Kasprowicza. W ostatnim okresie schronisko zostało zmodernizowane.
Gdy cała grupa dociera już na miejsce Roksana ogłasza krótką przerwę na kawę w schronisku, po czym rozpoczynamy nasze zajęcia od poznania ciekawostek na temat geologii Gór Izerskich, a także od omówienia przepięknej panoramy roztaczającej się z tarasu przed schroniskiem na m.in. Pogórze Izerskie, Góry Kaczawskie, Rudawy Janowickie czy Karkonosze.









Trochę czasu nam uciekło na oczekiwaniu na tzw. spóźnialskich, zakupie biletów, wjechaniu na górę i rozpoczęciu zajęć. Na zegarkach mamy już prawie 10:30. Tak więc czas ruszać. Roksana zbiera naszą grupę w całość i powoli ruszamy czerwonym Głównym Szlakiem Sudeckim w kierunku właściwego wierzchołka Stogu Izerskiego. Tuż za schroniskiem rozpoczyna się krótkie podejście na właściwy wierzchołek Stogu Izerskiego (1105 m.n.p.m.). Po chwili stajemy na wierzchołku wspomnianego szczytu. Jest to jeden z najwyższych szczytów Gór Izerskich, położony na zachodnim krańcu Wysokiego Grzbietu, w pobliżu granicy polsko-czeskiej.
Masyw Stogu zbudowany jest ze skał metamorficznych – gnejsów i granitognejsów z wkładkami amfibolitów należących do bloku karkonosko-izerskiego, a ściślej jego północno-zachodniej części – metamorfiku izerskiego. Stóg porośnięty jest prawie w całości lasem świerkowym. Do 2000 na Stogu stała drewniana wieża widokowa. Wybudowana z inicjatywy Towarzystwa Karkonoskiego, została oddana do użytku 29 lipca 1892. Dotrwała do 1907, kiedy to uległa zniszczeniu. Po odbudowie służyła jeszcze do lat 70. XX w. Z powodu zaniedbań, niechęci WOP i złego stanu technicznego została rozebrana. Oczywiście robimy sobie tutaj pamiątkowe zdjęcia.

Nie zatrzymujemy się na dłużej na szczycie Stogu Izerskiego. Ruszamy w dalszą drogę, gdyż przed nami teraz 2,5 km marsz w stronę szczytu Smerk i znajdującej się po czeskiej stronie bardzo ciekawej wieży widokowej. Ścieżka teraz prowadzi nas w miarę płasko, brak jakichkolwiek większych podejść. Spokojnie więc wędrujemy dalej. Mniej więcej w połowie drogi przechodzimy przez przełęcz Łącznik, na której znajdują się wiata odpoczynkowa. Tutaj także wkraczamy na zielony szlak turystyczny, który doprowadzić ma nas na Smrek.
Chwilę później docieramy do granicy państwa. Tak więc polski wierzchołek szczytu Smerk (1123 m.n.p.m.) zdobyty. Teraz jednak czas zdobyć czeski wierzchołek i oczywiście odwiedzić wieżę widokową. Przekraczamy więc granicę państwową, skręcamy w prawo wchodząc na niebieski szlak turystyczny i przechodzimy obok pomnika Theodora Körnera z 1909 r., upamiętniający pobyt niemieckiego poety na szczycie w 1809 r., a tuż za nim z prawej strony wyłania się charakterystyczna wieża. Tak więc Smrek zdobyty!
Smrek (1123 m.n.p.m. i 1124 m.n.p.m.) to szczyt na zachodnim krańcu Wysokiego Grzbietu Gór Izerskich. Ma dwa wierzchołki oddzielone ledwo zauważalną przełączką. Jest najwyższym szczytem czeskiej części Gór Izerskich. Cały masyw zbudowany jest ze skał metamorficznych – gnejsów, należących do bloku karkonosko-izerskiego, a ściślej jego północno-zachodniej części – metamorfiku izerskiego. Wierzchołek 1123 m n.p.m. leży na granicy polsko-czeskiej, w jego pobliżu do 21 grudnia 2007 roku znajdowało się turystyczne przejście graniczne Smrk – Stóg Izerski. Wierzchołek 1124 m n.p.m. leży po stronie czeskiej.
W pobliżu szczytu stoi 20-metrowa, zbudowana w latach 2001-2003 (w miejsce starej z 1892) wieża widokowa. Jest ona jedną z najnowszych tego typu konstrukcji w Sudetach. W 1892 na niedalekim szczycie Stogu Izerskiego Towarzystwo Karkonoskie zaczęło stawiać drewnianą wieżę widokową. Zareagowali na to działacze Towarzystwa Upiększania z Novégo Města pod Smrkem, którzy postanowili wybudować własną również drewnianą wieżę po austriackiej (czeskiej) stronie granicy.
Szybka budowa trwała siedem tygodni i kosztowała 1683 guldenów. Otwarto ją 21 sierpnia 1892. Obok wieży wybudowano małą drewnianą chatkę, w której sprzedawano posiłki dla turystów. Wieża cieszyła się dużym powodzeniem. Początkiem końca wieży była II wojna światowa. Po jej zakończeniu, w 1946, rodzina Porsche, która opiekowała się wieżą, wyjechała do Niemiec. Opuszczona i nieremontowana wieża popadała w ruinę, a w latach 60. XX wieku zawaliła się. Dopiero w 1992 pojawiły się projekty odbudowy – w Novém Městě pod Smrkem powstało stowarzyszenie. Starania członków zostały uwieńczone sukcesem w 2001, kiedy rozpoczęto budowę nowej wieży. 20 metrowa wieża kosztowała 3,6 miliona koron i otwarto ją uroczyście 18 września 2003.
Na miejscu Roksana zatrzymuje na chwilę naszą grupę aby przedstawić kilka ciekawostek na temat szczytu, po czym ogłasza przerwę na posiłek, tuż po którym wszyscy razem mamy ruszyć na wieżę widokową. Widoczność jest dziś świetna, a ja nie mogąc doczekać się widoków, zamiast korzystać z przerwy razem z kilkoma osobami ruszam na wieżę. Po wejściu na górę wyłania się niesamowita rozległa panorama na Góry Łużyckie i czeską część Gór Izerskich, Pogórze Izerskie, polską część Gór Izerskich, Karkonosze, a także Góry Kaczawskie i Rudawy Janowickie. Chwilę później dołącza do nas cała grupa i omawiamy poszczególne fragmenty panoramy.












Po dosyć długim pobycie na szczycie Smrek czas ruszać w dalszą drogę. Tutaj także zmianie ulega nasz plan. Początkowo mieliśmy iść na Palicnik, ale że trochę czasu nam uciekło Roksana decyduje, że odpuszczamy ten szczyt i ruszamy teraz do źródeł Izery, a następnie w kierunku Hali Izerskiej. Trasa trochę nam się skróci.
Tak więc schodzimy z wieży, zbieramy naszą grupę i teraz kierujemy się za znakami niebieskiego szlaku turystycznego w dół w stronę źródeł rzeki Izera. Zejście jest dosyć strome ale w końcu je pokonujemy i docieramy do rozejścia szlaków Przechodzi tędy czerwony i niebieski szlak, a ponadto nieoznakowana ścieżka. To właśnie tą ścieżką teraz ruszymy zobaczyć źródła jednej z ważniejszych rzek w Sudetach.
Chwilę później meldujemy się przy wspomnianych źródłach. Tutaj Roksana przybliża kilka ciekawostek na temat rzeki. Warto wiedzieć, że Izera to rzeka będąca prawym dopływem Łaby o długości 164 km. Nazwa rzeki ma rodowód celtycki – isirás znaczyło tyle, co „szybki”, „silny”, „bystry” (identyczny źródłosłów mają rzeki Isère we Francji i Izara w Niemczech).
Izera w górnym biegu na Hali Izerskiej płynie na południowy wschód meandrującym korytem przez długi ciąg torfowisk wysokich objętych ścisłym rezerwatem przyrody Torfowiska Doliny Izery w granicach Polski oraz Rašeliniště Izery w granicach Czech. W górnym biegu na odcinku od źródła do osady Mytiný stanowi granicę polsko-czeską o długości 15 km.
Przepływa obok Jizerki i Orla gdzie znajduje się most, będący do niedawna turystycznym przejściem granicznym Orle – Jizerka. W okolicach Tanvaldu skręca na południe, później na zachód. Przepływa przez Železný Brod. Przed Skalicami skręca na południe. Mija Turnov i Mnichovo Hradiště, później Bakov nad Jizerou i Mladą Boleslav, po czym wpada do Łaby.


Po przerwie poświęconej na podziwianie źródeł Izery ruszamy w dalszą drogę. Czas nas zaczyna trochę gonić, a my mimo skrócenia mamy jednak spory odcinek do przejścia. Kierujemy się nieoznakowaną ścieżką w stronę granicy państwowej, którą po chwili przekraczamy, a dalej klucząc ścieżką mocno zarośniętą docieramy do żółtego szlaku turystycznego wiodącego na Halę Izerską.
Idziemy dalej. Trasa prowadzi nas w miarę spokojnie bez większych podejść, co jest typowe dla Gór Izerskich. W końcu docieramy do rozejścia dróg gdzie szlak żółty skręca na Halę Izerską, a na wprost wiedzie ścieżka rowerowa na Polanę Izerską. I tutaj zatrzymujemy się na chwilę aby podjąć dalsze decyzje.
Na zegarkach mamy kilka minut po godzinie 14:00, a w ośrodku którym nocujemy wyznaczono obiadokolację na godzinę 17:00. Tak więc mamy niecałe trzy godziny aby przejść naszą zakładaną trasę. Roksana stwierdza, że to za mało czasu dlatego też podejmuje decyzję aby skrócić ponownie trasę i odpuścić podejście na halę.
Kilka osób jest jednak bardzo zainteresowanych odwiedzeniem Hali Izerskiej dlatego też po rozmowie otrzymujemy zgodę, aby odłączyć się od grupy i ruszyć szybkim krokiem na halę. Jest jedno ale jeśli spóźnimy się na obiadokolację – trudno. W tej grupie jestem również ja – zdecydowałem się ruszyć z tą małą grupką bowiem nigdy nie byłem na Hali Izerskiej.
Mimo obaw o kondycję po chwili ruszam za znakami żółtego szlaku turystycznego razem z kursantami na Halę Izerską. Po drodze telefonujemy również do przedstawiciela kursu kol. Witka (który wcześniej odłączył się od grupy i wrócił do Świeradowa) z prośbą aby negocjował w ośrodku przesunięcie obiadokolacji. Otrzymujemy zwrotne info, że udało się przesunąć jedynie o pół godziny.
Cóż zrobić. Nie pozostaje nam nic innego jak mocno przyspieszyć kroku i ruszyć na halę z nadzieją, że może uda nam się zdążyć na obiadokolację. Mapa pokazuje nam, że do przejścia mamy ponad 5 km, a czas przejścia wynosi ok. 1 h 30 minut. Szybkim krokiem kierujemy się w stronę naszego celu.
Idąc po drodze napotykamy tablice informujące nas o wejściu na teren Rezerwatu Przyrody Torfowiska Doliny Izery, który to towarzyszyć nam będzie z prawej strony aż do samej Hali Izerskiej. Rezerwat ten utworzony został w 2000 roku w celu ochrony roślinności torfowiskowej. Zastąpił on rezerwat Torfowisko Izerskie o powierzchni 44,72 ha, utworzony w 1969 dla ochrony stanowiska brzozy karłowatej (jest to jedno z trzech miejsc występowania tej rośliny w Polsce). Występują tu również kosodrzewina (jest to najniżej położone stanowisko w Polsce), jałowiec halny, bażyna czarna, malina moroszka, mchy torfowce, rosiczki, turzyce i wełnianki. Rezerwat ma powierzchnię 529,36 ha.
Ciąg torfowisk typu wysokiego i przejściowego powstał na skutek dużych opadów atmosferycznych oraz stagnacji wody przy nieprzepuszczalnym podłożu, jak również wyrębu podmokłych lasów iglastych przez osadników czeskich (około XVII w.). Istniejące przed tym małe torfowiska rozrosły się (m.in. przez podniesienie się poziomu wód gruntowych), natomiast lasy nie odrodziły się. Izerskie torfowiska zaczęły rozwijać się już pod koniec epoki lodowcowej, co sprawia, że najgłębsze pokłady osiągają wiek 11 tysięcy lat.

W końcu około godziny 15:00 wychodzimy na otwartą przestrzeń, przed nami Hala Izerska. Jest to górska łąka położona na wysokości 840–880 m n.p.m. w dolinie Izery. Obszar ten jest nazwany Halą Izerską m.in. w Państwowym Rejestrze Nazw Geograficznych. Wprowadzenie tej nazwy przypisuje się Tadeuszowi Steciowi (lata 50. XX wieku), mimo że tradycja językowa wskazuje na preferowanie w Sudetach nazwy „łąka” zamiast „hala”.
Warunki klimatyczne panujące na Hali izerskiej są zbliżone do położonego o 600 m wyżej subalpejskiego piętra Karkonoszy, co spowodowane jest napływem chłodnego i wilgotnego powietrza atlantyckiego. Latem notowane bywają na niej ujemne temperatury powietrza: -5,5 °C (20 lipca 1996), -1,7 °C (14 sierpnia 2012). 29 grudnia 1996 zanotowano -36,6 °C, a 3 lutego 2012 -36 °C. W każdym miesiącu notuje się tutaj temperatury ujemne, a śnieg zalega tu do maja.
Ze względu na najniższe średnie temperatury roczne Hala Izerska uważana jest za polski biegun zimna. Rekordowo niskie temperatury na Hali Izerskiej są efektem nocnej inwersji temperatury, kiedy ze zboczy gór schodzi chłodne powietrze w kierunku szczelnej kotliny. Roczna suma opadów wynosi 1500 mm, czyli w przybliżeniu tyle, ile w Karkonoszach i Tatrach. Na Hali Izerskiej rosną charakterystyczne dla torfowisk okazy bażyny czarnej, turzycy skąpokwiatowej i bagiennej, wełnianki pochwowatej i wąskolistnej czy rosiczki okrągłolistnej. Na Hali Izerskiej znajduje się najniższe stanowisko kosodrzewiny i jest ono jednym z dwóch pozakarkonoskich stanowisk w Sudetach.

Tak więc udało nam się w około 40 minut dojść na Halę Izerską. Faktycznie tempo mieliśmy niesamowite. Na horyzoncie po chwili wyłania się charakterystyczna bryła słynnego schroniska Chatka Górzystów. Na Hali Izerskiej istniała kiedyś wieś Gross-Iser, a budynek schroniska i stojąca obok niego drewutnia są jej jedyną pozostałością (mieściła się w nim szkoła). Osada została całkowicie zniszczona w latach powojennych.
Budynek schroniska powstał około 1938, jako druga szkoła w miejscowości. Posiadał główną klasę z pokojem na bibliotekę, pomieszczenie do prac ręcznych dla chłopców (dzisiaj drewutnia) i kuchnię dla dziewcząt. Na piętrze mieszkał nauczyciel wraz z rodziną. W dzisiejszej jadalni mieściła się stajnia. Obok szkoły stała dzwonnica.
W 1945 szkoła posiadała kompletną instalację wodociągową i kanalizacyjną oraz oświetlenie we wszystkich pokojach. Po wojnie szkołę zdewastowano i ogołocono z większości sprzętów i wielu elementów konstrukcyjnych. Budynek szkoły na schronisko (początkowo studenckie) zaadaptowali studenci z Wyższej Szkoły Inżynieryjnej z Zielonej Góry w połowie lat 80. XX wieku (do tego momentu należał do Nadleśnictwa Świeradów).
Po dotarciu do schroniska postanawiamy zrobić sobie tutaj chwilę przerwy. Na miejscu tłumy turystów i gigantyczna kolejka do obiektu. Tak więc nici ze słynnych naleśników z których słynie ten obiekt. Wchodzimy do środka na chwilę po pieczątki, a po chwili rozsiadamy się na zewnątrz aby odpocząć i podziwiać uroki tego miejsca. Jest też chwila czasu aby przejść się i zrobić pamiątkowe zdjęcia na hali. Na koniec robimy grupowe zdjęcie i zbieramy się w dalszą drogę.


Na zegarkach mamy godzinę 15:30 tak więc czas zbierać się bowiem mamy dwie godziny do obiadokolacji, a kawałek do przejścia. Wkraczamy na niebieski szlak turystyczny, który asfaltem wiedzie nas w kierunku Polany Izerskiej. Przed nami niewielkie podejście, ale idąc podziwiamy uroki Hali Izerskiej, po czym wchodzimy do lasu. Trzeba będzie tu wrócić w przyszłości na spokojny wypoczynek i oczywiście słynne naleśniki. Mapa pokazuje, że do przejścia na polanę mamy ponad 3 kilometry z czasem przejścia 1 godziny. My jednak mamy dziś naprawdę znakomite tempo i na polanę, trochę już zmęczeni wędrówką asfaltem, docieramy po 35 minutach. Naszej grupy, która z Roksaną wyruszyła tutaj już nie ma, tak więc domyślamy się, że schodzą sobie powoli w kierunku Świeradowa.
Sama Polana Izerska polana położona w środkowej części Gór Izerskich w okolicach przełęczy Wysokiego Grzbietu, pomiędzy Świeradowcem po zachodniej stronie a Podmokłą po wschodniej. Jest to rozległa międzyleśna wysokogórska łąka, w kilku miejscach zatorfiona i podmokła. Polana stanowi obszar źródliskowy dopływów Kwisy, od północnej strony i Izery od południowej strony. Leży na głównym kontynentalnym dziale wodnym zlewisk morza Bałtyckiego i Północnego.
W latach 80. XX wieku na polanie stały budynki leśnictwa wykorzystywane przy usuwaniu skutków klęski ekologicznej, obecne pozostała jedynie stodoła leśnictwa i zwykła wiata przeciwdeszczowa. Otoczenie polany jest wylesione, dlatego trudno jest określić jej pierwotne granice. Na miejscu robimy sobie pamiątkowe grupowe zdjęcie po czym ruszamy w dalszą drogę. Teraz przed nami zejście w stronę Świeradowa niebieskim szlakiem.

Schodząc w pewnym momencie, jakieś kilkaset metrów za polaną naszym oczom wyłania się liczna grupka turystów. Z oddali nie wygląda to na naszą grupę, ale gdy jesteśmy bliżej grupki okazuje się, że to nasza grupa z Roksaną Knapik. Tak więc udało nam się w ekspresowym tempie dojść na Halę Izerską i jeszcze dogonić naszą grupę. Teraz przez chwilę wędrujemy razem w stronę Świeradowa, ale po chwili ponownie się dzielimy część osób która była na hali szybkim krokiem rusza przed siebie, w tym również i ja (nogi rozgrzane, aż same chcą iść). Docieramy do górnej stacji wyciągu narciarskiego. Analizujemy mapę i okazuje się, że możemy nim zejść skracając sobie drogę do hotelu. Wiedzie tędy ścieżka tak więc widać, że ktoś tędy chodzi. Tak więc ruszamy i szybko tracimy na wysokości, a schodząc podziwiamy widoki na Sępią Górę (828 m.n.p.m.), a także Dolinę Kwisy.


Dalej docieramy do drogi asfaltowej którą już bezpośrednio schodzimy do naszego hotelu. Co ciekawe na miejscu meldujemy się około godziny 16:50. Tak więc udało nam się zrealizować nasz plan i jeszcze zdążyć na obiadokolację przed czasem. Chwilę później na miejsce dociera Roksana z pozostałą częścią grupy. Tutaj żegnamy się z Roksaną i udajemy się na zasłużoną obiadokolację. Tak minął nam pierwszy dzień pobytu w Górach Izerskich. Wieczór natomiast to tradycyjna integracja przy gitarze i piosence turystycznej do późnych godzin nocnych. Zabawa była przednia. Natomiast na drugi dzień w planie mamy spacer na Sępią Górę (828 m.n.p.m.) w grzbiecie kamienickim, ale o tym w odrębnym wpisie.