Stożek Wielki (978 m.n.p.m.)
Stożek Wielki (978 m.n.p.m.) i Kiczory (989 m.n.p.m.) to szczyty położone w Beskidzie Śląskim, oferujące ciekawe panoramy widokowe. Zapraszam.
Trasa:
Wisłą Głębce – Przełęcz Łączecko – Kiczory – Stożek Wielki – Pod Wielkim Stożkiem – Wisła Głębce
Długość: 12,5 km
Punkty GOT: 19 pkt.
Mapa:
Relacja:
Głównym powodem dla którego wybraliśmy się w jeden z sierpniowych weekendów do Wisły były konkursy skoków narciarskich w ramach Letniej Grand Prix. Zawody miały odbyć się w piątek i sobotę. Także pierwszy dzień naszego pobytu w Wiśle spędzamy na dopingowaniu naszych skoczków. Natomiast korzystając z faktu, że jesteśmy w górach chcieliśmy także wybrać się na jakiś spacer w góry.
Drugiego dnia naszego pobytu w Wiśle, postanowiliśmy wybrać się na Stożek Wielki (978 m.n.p.m.) i Kiczory (989 m.n.p.m.). Wczesnym rankiem tak żeby spokojnie przejść trasę i wrócić na skoki, razem z tatą ruszamy w kierunku Wisły Głębce skąd planujemy wyruszyć na szlak.
Około godziny 10:00 meldujemy się na parkingu przy dworcu w Wiśle Głębce, zabieramy plecaki i ruszamy za znakami niebieskiego szlaku turystycznego. Początkowo trasa wiedzie nas asfaltem, mijamy po drodze domki mieszkalne i po jakimś czasie wchodzimy w las, gdzie jak myśleliśmy będziemy szli normalną ścieżką, niestety okazało się, że położono tam drogę pół asfalt, pół kostki. Póki co idzie nam się jednak dobrze, pokonujemy krótki odcinek tą drogą i wchodzimy na normalną ścieżkę, gdzie po chwili pojawiają się pierwsze widoki na okolicę.
Idzie nam się całkiem dobrze, póki co nie czujemy zmęczenia. Dlatego też nie robimy zbędnych przerw i wędrujemy dalej. Maszerując z oddali dostrzegamy nasz główny dzisiejszy cel – Stożek Wielki (78 m n.p.m.). Patrząc przed siebie stwierdzamy, że jeszcze sporo mamy do przejścia. Nie zniechęcamy się i idziemy dalej. Pogoda nam dopisuje, jest ciepło – a nawet i gorąco (co czasami przeszkadza). Nic tylko wędrować.
Po pewnym czasie wychodzimy z lasu i stajemy na małej polance gdzie znajduje się kilka gospodarstw. Jest to dzielnica Wisły o nazwie Mraźnica. Tutaj znowu jesteśmy zmuszeni maszerować asfaltem, na szczęście, jest to mały odcinek i po chwili znów jesteśmy na ścieżce, którą powoli zbliżamy się do podejścia na Kiczory.
Docieramy do przełęczy Łączecko, gdzie rozchodzą się szlaki (my od początku maszerujemy niebieskim, a po pewnym czasie dołączył do nas czerwony). W tym miejscu jesteśmy zmuszeni zmienić szlak właśnie na czerwony i ruszyć dalej tak jak zaplanowaliśmy zdobyć najpierw Kiczory. Przed nami bezpośrednie podejście właśnie na ten wierzchołek.
Podejście pokonujemy dość sprawnie i około 11:30 meldujemy się na Kiczorach. Jest to szczyt o wysokości 989 m.n.p.m. w Beskidzie Śląskim. Jest to drugi co do wysokości szczyt w Paśmie Czantorii. Szczyt zbudowany jest z gruboziarnistego piaskowca tzw. istebniańskiego, o brunatnym zabarwieniu, zawierającego dużą ilość ziaren kwarcu, ortoklazu, a także żyły syderytu (ubogiej rudy żelaza).
Przez szczyt Kiczor przebiega Główny Szlak Beskidzki, a sam wierzchołek jest porośnięty w większości lasami bukowymi i świerkowymi. Biegnie przez niego granica państwowa między Polską a Czechami. Na szczycie robimy sobie krótką przerwę na sesję zdjęciową, gdyż ze szczytu możemy podziwiać ciekawą panoramę na Beskid Śląski i między innymi pasmo Czantorii. Kilka pamiątkowych fotek i ruszamy w dalszą drogę.
Po krótkiej chwili docieramy do ciekawych formacji skalnych znajdujących się na wierzchołku góry. Wykonujemy kilka fotek, nie zatrzymując się na dłużej i ruszamy w dalszą drogę tym razem w kierunku naszego głównego celu – Stożka Wielkiego, do którego pozostało nam 25 minut. W takim też czasie docieramy tam. Wcześniej jednak mijamy górną stację wyciągu krzesełkowego, skąd już tylko 5 minut do schroniska.
O godzinie 12:00 meldujemy się Stożku Wielkim (978 m.n.p.m.). Jest to szczyt w Paśmie Czantorii w Beskidzie Śląskim – trzeci co do wysokości po Wielkiej Czantorii i Kiczorach. Góra zbudowana jest z piaskowca godulskiego. Szczyt Wielkiego Stożka jest zwornikiem dla tzw. „ramienia Łączki i Filipki” – najdłuższego grzbietu bocznego Pasma Czantorii. Ze szczytu rozciągają się fragmentaryczne widoki na Beskid Śląsko-Morawski, spod schroniska – szeroki widok na Beskid Śląski.
Tuż pod szczytem znajduje się Schronisko PTTK na Stożku Wielkim do którego teraz właśnie zmierzamy. Jest ono najstarszym polskim schroniskiem w Beskidzie Śląskim. Zbudowane zostało w latach 1920-1922 przez cieszyński oddział PTT. Autorem projektu, odwołującego się do miejscowych i podchalańskich motywów architektonicznych, jest S. Chorubski. W czasie okupacji schronisko było miejscem obozów Hitlerjugend, a już w 1946 roku zostało ponownie udostępnione polskim turystom.
Tutaj decydujemy się zrobić sobie dłuższą przerwę. Czas na jakiś posiłek oraz uzupełnienie płynów. Ze względu na dużą ilość osób siedzącą przed schroniskiem, decydujemy się usiąść wewnątrz schroniska. W samym środku można naprawdę odpocząć, jest cicho, spokojnie, od czasu do czasu ktoś podejdzie do kasy złożyć zamówienie i od razu wychodzi na zewnątrz. W środku jest także troszkę chłodniej.
Po 40 minutowej przerwie, posileni postanawiamy zebrać się i ruszyć w dalszą drogę. Zabieramy plecaki, wychodzimy przed schronisko, robimy jeszcze kilka fotek i rozpoczynamy zejście idąc za zielonymi znakami szlaku turystycznego w kierunku dzielnicy Wisła Łabajów.
Ścieżka wiodąca w dół obfituje w widoki, możemy podziwiać piękne panoramy Beskidu Śląskiego. Widoczność jest też bardzo dobra, tak więc nie pozostaje nam nic innego jak tylko cieszyć się wędrowaniem z takimi krajobrazami. Samo zejście jest w niektórych momentach dość strome, trzeba bardzo uważać żeby się nie poślizgnąć i nie upaść. Nam jednak idzie się całkiem dobrze.
Strome zejście pozwala nam dość szybko stracić wysokość i po chwili schodzenia przed naszymi oczami pojawia się znowu taka sama droga jak na początku naszej wycieczki. W tym miejscu żegnamy się także z widokami na Kiczory i Stożek Wielki. Wędrując dalej, po chwili docieramy do drogi asfaltowej, przed nami dłuższy i monotonny spacer asfaltem w kierunku ostatnich atrakcji na dzisiejszym szlaku – skoczni narciarskiej i wiaduktu kolejowego.
W końcu docieramy do kompleksu skoczni narciarskich Wisła-Łabajów. Oczywiście nie jest to jedyny kompleks w Wiśle, gdyż jest tutaj więcej skoczni z czego najbardziej znaną jest ta położona w dzielnicy Malinka, która nosi imię Adama Małysza i posiada punkt konstrukcyjny na 120 m., kolejne obiekty położone są w Centrum i są to obiekty szkoleniowe dla młodzieży.
Jeśli chodzi o kompleks przed którym się znajdujemy to składa się on z dwóch skoczni położonych w dolinie Łabajowa, o punktach konstrukcyjnych K65 i K35. Pierwsza skocznia w dolinie Łabajowa zbudowana została w 1931 roku, a skakali na niej m.in. Bronisław Czech, Stanisław Marusarz oraz późniejszy długololetni trener polskich skoczków Mieczysław Kozdruń.
Po przebudowie profilu skoczni w 1978 roku jej rekord wyniósł 63 m, a pierwsze szlify zdobywał na niej później Adam Małysz. Skocznia nosi imię Jana Lipowczana zasłużonego działacza Sekcji Narciarskiej “Watra” przy cieszyńskim Oddziale PTT, organizatora narciarstwa turystycznego i sportowego w Beskidzie Śląskim.
Obiekty nie posiadają igelitu przez co skoki na nich mogą odbywać się jedynie zimą. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że trasa zeskoku przecina potok Łabajów (na moście) i równolegle biegnącą drogę (prowadzącą do ośrodka narciarskiego pod Stożkiem), na której trzeba wstrzymywać ruch w czasie skoków.
Od skoczni do parkingu gdzie zostawiliśmy nasz samochód, pozostało nam już nie dużo. Kilkaset metrów za skocznią znajduje się zabytkowy wiadukt kolejowy. Jest to żelbetowy most łukowy nad doliną Łabajowa zlokalizowany na górskiej linii kolejowej poprowadzonej od Goleszowa. Wykonany został według projektu inżyniera Stefana Saskiego oraz Tadeusza Mejera w latach 1931-1933. Przed wiaduktem skręcamy w prawo i krótkim stromym podejściem wychodzimy na drogę, którą rano wyruszaliśmy. Stąd już tylko 100 metrów do samochodu i tak kończymy naszą kolejną wycieczkę.
Podsumowując mogę tą trasę polecić każdemu kto odwiedza Beskid Śląski, wspaniałe widoki, spory kawałek do przejścia, cudowne panoramy widokowe, no i wspaniałe schronisko na szczycie. Jedynym mankamentem tej trasy jest to, że znajduje się na niej sporo asfaltu, ale i tak jest godna polecenia.
O, jak dawno mnie tam nie było! Dziękuję za przypomnienie mi o tych okolicach 🙂
Przyjemna wycieczka, fajnie, że zaszliście też na Kiczory – te skałki są fajnym urozmaiceniem terenu 🙂
Poza tym miło się czytało :)I też myślę, że taka trasa jest godna polecenia. W Beskid Śląski wpisany jest nieustanny praktycznie kontakt z cywilizacją… Ale mimo wszystko da się go lubić! 😉
Pozdrawiam 🙂
Czy mrożna wejść na wiadukt
Oficjalnie wejścia nie ma 😉