Szczeliniec Wielki (919 m n.p.m.)
Szczeliniec Wielki (919 m.n.p.m.) to najwyższy szczyt w Górach Stołowych. Należy do Korony Gór Polski i jest jedną z największych atrakcji Sudetów. Miłej lektury.
Trasa:
Karłów – Schronisko na Szczelińcu – Tarasy Południowe – Karłów
Długość: ok. 3,5 km.
Punkty GOT: 4 pkt.
Szczyty do KGP: 1
Mapa:
Relacja:
Niedziela (07.07.2015 r.) razem z rodzicami ruszamy z Nysy na wycieczkę w góry. Dziś naszym celem będą Góry Stołowe oraz dobrze już nam znany, ale jeszcze nie opisany na blogu – Szczeliniec Wielki (919 m.n.p.m.). Dla nas jest to powrót w tą część pasma po 10 latach, gdyż ostatni raz byłem na Szczelińcu Wielkim w 2005 roku.
Same Góry Stołowe są wyjątkowe, bowiem wypiętrzone przed 30 milionami lat są jednymi z nielicznych w Europie gór płytowych. Płyty z górnokredowych piaskowców ciosowych ułożone są poziomo – stąd nazwa gór, bo płaskie jak stół. Zachodnia część Gór Stołowych leży na terenie Czech i nosi nazwę Broumovska Vrchovina. Zachodni skraj pasma w okolicach Mieroszowa – Gorzeszowa – Krzeszowa – Chełmska – Okrzeszyna nosi nazwę Zaworów. A wschodni i zarazem najwyższy to znane nam Góry Stołowe na terenie których w 1993 utworzono Park Narodowy Gór Stołowych.
Około godziny 12:00 docieramy do Karłowa. Jest to niewielka wieś położona w gminie Radków. Karłów został założony w 1730 r. przez cesarza Karola VI. Na początku miejscowość zamieszkiwali Czesi (ziemia kłodzka była od wieków częścią Królestwa Czech). Karłów to baza wypadowa w największe atrakcje Gór Stołowych: Błędne Skały, Białe Skały, Kopę Śmierci, Narożnik i Szczeliniec Wielki. Przez miejscowość przebiega Szosa Stu Zakrętów, tutaj też odgałęzia się droga do Ostrej Góry z dawnym przejściem turystycznym do Czech.
Pogodę na spacer mamy dziś idealną na rodzinny niedzielny spacer – słońce świeci. Mamy czerwiec tak więc sezon w pełni, nasze auto pozostawiamy na parkingu w Karowie, który jest już pełen. Tego można się było spodziewać – wszak Szczeliniec to bardzo popularny cel górskich wycieczek. Zabieramy z samochodu plecaki i ruszamy w drogę. Z parkingu kierujemy się za znakami żółtego szlaku turystycznego, który wpierw prowadzi nas kamienną ścieżką, przy której znajduje się cała masa straganów z pamiątkami oraz knajpek z jedzeniem. Po 10 minutach docieramy do bramek z oznaczeniami „WEJŚCIE” oraz „POWRÓT” – to znak, że tutaj zaczyna się zasadnicze podejście, kamiennymi schodkami do schroniska na Szczelińcu Wielkim.
Podchodząc w kierunku schroniska, zaczynają się pojawiać pierwsze formacje skalne. Idzie nam się całkiem dobrze, podejście pokonujemy dość sprawnie i szybko, a po około 40 minutach od wyjścia z parkingu meldujemy się przy schronisku na Szczelińcu Wielkim. Jest to górskie schronisko turystyczne położone na wysokości 905 m n.p.m. Pierwsza drewniana letnia altana dająca schronienie wędrowcom powstała w 1815 r. W 1845 r. dzięki działaniom miłośnika Gór Stołowych Franza Pabla wzniesiono w stylu tyrolskim schronisko-gospodę. W 1947 r. schronisko przejęło PTT, zmieniając nazwę na Szwajcarka, a w 1950 r. PTTK. Schronisko po kapitalnym remoncie służy turystom noclegami i bufetem.
Przed schroniskiem znajduje się punkt widokowy – tzw. Wielkie Tarasy, z którego roztacza się rozległa panorama na okolicę i okoliczne góry. Oczywiście wchodzimy do środka po pieczątki do książeczek GOT PTTK, a po wyjściu decydujemy się na przerwę, na podziwianie widoków oraz zdjęcia, na wspomnianych tarasach.
Po przerwie ruszamy w kierunku kasy czyli do wejścia na trasę turystyczną. Po drodze zaliczamy kolejny punkt widokowy znajdujący się na wybudowanej konstrukcji stalowej, można zobaczyć z niego zalew w Radkowie jak i samą miejscowość. Tutaj tylko szybko robimy zdjęcia i ruszamy dalej. Kupujemy bilety i wchodzimy na trasę turystyczną.
Wchodząc na trasę po krótkim czasie pojawiają się liczne ciekawe formacje skalne. Pierwszą z nich jest Tron Liczyrzepy, czyli skała na którą można wejść dzięki postawionym tam stalowym schodom. Właśnie ta skała uznawana jest za najwyższy punkt Szczelińca Wielkiego (919 m.n.p.m.). Jest to najwyższy szczyt w Górach Stołowych, zaliczany do Korony Gór Polski.
Pomimo niedużej wysokości bezwzględnej szczyt ten jest widoczny już z daleka jako trapezoidalny blok skalny porośnięty lasem iglastym. Piaskowcowa powierzchnia szczytu jest zwietrzała i popękana, dzięki czemu tworzy różnorodne formy skalne przypominające swoim wyglądem ludzi i zwierzęta (Wielbłąd, Mamut, Słoń, Kwoka, Małpa, Pies, Żółw, Sowa, Fotel Pradziada) oraz głębokie wąwozy i korytarze (Piekiełko, Diabelska Kuchnia) tworzące labirynt skał.
Pierwszy znany ślad bytności człowieka na szczycie pozostawiono w 1576 r. Na skale zwanej Fotelem Pradziada wykuto wówczas napis IHSV 1576 (In hoc signo vinces – Pod tym znakiem zwyciężysz, zapewne pozostałość po ustawionym tam wówczas krzyżu).
Na szczyt prowadzi kręty szlak składający się z 665 schodów ułożonych w 1814 przez Franza Pabla, sołtysa pobliskiego Karłowa, pierwszego przewodnika, autora pierwszej broszury o Szczelińcu. Od strony północnej wiedzie szlak z Pasterki na przełęcz między Szczelińcami. Na okrężnej, jednokierunkowej trasie biegnącej wierzchowiną Szczelińca, znajduje się również schronisko turystyczne Szwajcarka wybudowane w 1846 roku w stylu tyrolskim. Wstęp na teren rezerwatu obejmującego szczytowe partie góry jest płatny w okresie turystycznym.
Oczywiście wchodzimy na wspomnianą wyżej skałę i naszym oczom wyłania się wspomniany już Tron Liczyrzepy. Sama formacja skalna to także ciekawy punkt widokowy na okolicę. Tak więc czas na chwilę przerwy tutaj.
Po przerwie schodzimy i ruszamy w dalszą drogę. Mijamy skałę o nazwie Wielbłąd i idziemy dalej. Kolejną atrakcją na naszej trasie jest skała o nazwie Małpolud, nie będę tłumaczył jak wygląda, sama nazwa wskazuje, a poniżej zdjęcia tej skały. Także i z tego miejsca roztacza się widok na Radków i dalsze okolice. Bowiem przygotowano tutaj kolejny zabezpieczony punkt widokowy.
Chwilę później ruszamy w dalszą drogę, wszak na szlaku czeka na nas jeszcze cała masa atrakcji. Kolejną z nich jest Piekiełko czyli głęboka na 25 metrów szczelina, skąd przez Czyściec wychodzi się do Nieba, gdzie znajduje się kolejny taras widokowy – brzmi ciekawie. Samo dojście do piekła jest dość ciekawe, trzeba przeciskać się przez kilka szczelin, gdzieniegdzie jest bardzo wąsko. Schodzimy po schodach do piekiełka i od razu uderza w nas różnica temperatur – jest tutaj chłodniej. Z samego piekiełka wychodzi się po kamiennych schodach, gdzie też trzeba się trochę schylić (czyściec), aż w końcu wychodzimy na taras w niebie.
Na tarasie widokowym w Niebie robimy dłuższą przerwę na posiłek, uzupełnienie płynów no i oczywiście sesję zdjęciową. Nie spieszy nam się za bardzo, gdyż zegarki wskazują nam na godzinę 13.30. Więc możemy sobie pozwolić na dłuższą przerwę.
Kolejna przerwa za nami i czas ruszać dalej. Teraz spokojnie wędrujemy w stronę słynnych tarasów widokowych. Przechodzimy obok kolejnych ciekawych formacji skalnych. Po pewnym czasie docieramy do miejsca skąd można zacząć schodzić w kierunku parkingu, ale tutaj także znajdują się dwa wejścia na ostatnie atrakcje jakie nam pozostały. Są nimi dwa tarasy widokowe tzw. Tarasy Południowe. Do pierwszego z nich docieramy przechodząc przesz skałę zwaną Tunelem. Stąd roztacza się świetny widok na okolicę. Żeby dostać się na drugi taras trzeba się wrócić przez Tunel i przejść parę metrów dalej ścieżką.
Świetne widoki z obu tarasów, ale czas ruszać w dalszą drogę. Powoli czas nam zaczyna się kończyć, więc jesteśmy zmuszeni rozpocząć zejście. Wracamy do miejsca gdzie rozpoczyna się zejście z trasy turystycznej i kamiennymi schodkami ruszamy w dół. Idzie nam to całkiem sprawnie i około godziny 14:00 meldujemy się z powrotem na parkingu. Kończymy naszą dzisiejszą wycieczkę w Góry Stołowe. Fajnie było tu wrócić po 10 latach i znów zobaczyć te niesamowite formacje skalne. Trasa turystyczna oczywiście jest wyjątkowa i polecam ją odwiedzić, ale pamiętajmy, że Góry Stołowe to nie tylko Szczeliniec Wielki i Błędne Skały.
Za każdym razem jak jestem w Górach Stołowych nie mogę wyjść z podziwu nad potęgą natury, tego, jak powstawały te wszystkie formacje skalne. Choć muszę przyznać, że niektóre nazwy nijak nie oddawały tego, co widziałam. 😀
Masz rację z tymi nazwami 😉