Wysoka Kopa i Smrek 2016
Wysoka Kopa (1126 m.n.p.m.) i Smrek (1123 i 1124 m.n.p.m.) to dwa szczyty Gór Izerskich, położone w masywie Wysokiego Grzbietu. Zapraszam.
Trasa:
Rozdroże Izerskie – Rozdroże pod Zwaliskiem – Wysoka Kopa – Polana Izerska – Schronisko na Stogu Izerskim – Smrk – Schronisko na Stogu Izerskim – Świeradów Zdrój
Długość: ok. 28 km
Punkty GOT: 38 pkt.
Szczyty do Korony Gór Polski: 1
Mapa:
Relacja:
Niedziela (18.09.2016 r.) razem z Marcinem i Markiem – przyjaciółmi z PTTK, wczesnym rankiem bo aż o 4:00 wyruszamy z Nysy w stronę autostrady A4 i dalej w stronę Jeleniej Góry i Świeradowa Zdrój, z nadzieją na realizację bardzo ambitnego planu. Trafił nam się taki męski wypad. Ale od początku. W głowach zrodził nam się pomysł na wycieczkę w Góry Izerskie. Postanowiliśmy zdobyć Wysoką Kopę (1126 m.n.p.m.), czyli najwyższy szczyt całych Gór Izerskich, idąc od Rozdroża Izerskiego. Następnie po zejściu nasz plan zakładał przejazd do Świeradowa Zdroju i wejście na Stóg Izerski (1105 m.n.p.m.) i przejście na czeską stronę na Smrk (1124 m.n.p.m.). A każdy kto choć raz był w Górach Izerskich to wie, że aby dostać się na wspomniane szczyty trzeba pokonać sporą różnicę wysokości – stąd nasz plan okazał się być bardzo ambitnym.
Niestety już po drodze warunki panujące nie napawały optymizmem. Już w Nysie padał deszcz, a im bliżej byliśmy naszego celu ten nie ustępował. Nie poddaliśmy się jednak i około godziny 7:40 dotarliśmy na Rozdroże Izerskie (769 m.n.p.m.). Jest to zerokie rozległe siodło, głęboko wcięte w gnejsowe podłoże Gór Izerskich, o łagodnych podejściach oraz stromych skrzydłach. Łączy ono Wysoki Grzbiet Gór Izerskich po południowej stronie z Grzbietem Kamienickim po północnej stronie oraz stanowi wododział pomiędzy zlewniami Kwisy i Małej Kamiennej. W centralnym punkcie Rozdroża Izerskiego rozciąga się obszerna łąka, a dalsze otoczenie rozdroża zajmuje dolnoreglowy las świerkowy. Znajduje się też na nim węzeł szlaków turystycznych i skrzyżowanie dróg leśnych łączących Wysoki Grzbiet z Grzbietem Kamienickim. Przebiega tędy droga wojewódzka nr 404 nazywana Drogą Sudecką ze Szklarskiej Poręby przez Zakręt Śmierci do Świeradowa-Zdroju.
Na miejscu niestety deszcz nadal nie odpuszcza. Nam jednak szkoda kilometrów, które przejechaliśmy, dlatego też zabieramy plecaki z samochodu i ruszamy w drogę. Plan znamy, dlatego też ruszamy na lekko – przez co w samochodzie pozostawiamy jedzenie. Ubieramy płachty przeciwdeszczowe i ruszamy powoli za znakami zielonego szlaku turystycznego w stronę Rozdroża pod Zwaliskiem. Plan jest taki, aby idąc bez większego obciążenia wejść na Wysoką Kopę, szybko również zejść i ruszyć do Świeradowa Zdroju na drugą część wycieczki. Według wyliczeń do pokonania mamy ok. 14 kilometrów w obie strony. Początkowo trasa prowadzi nas płasko leśną szeroką ścieżką. Zielonemu szlakowi turystycznemu towarzyszy również żółty, który po około 800 metrach skręca w prawo. My natomiast skręcamy w lewo i kontynuujemy wędrówkę w stronę Wysokiej Kopy.
Wędrując dalej po prawej stronie mijamy pozostałości dawnej kopalni kwarcu. Wiemy również, że dzisiaj za rozdrożem będziemy przechodzić przez słynny, najwyżej położony w Polsce, kamieniołom kwarcu „Stanisław”. Ścieżka idąc dalej zaczyna się piąć coraz wyżej – systematycznie zdobywamy wysokość. Pogoda niestety się nie poprawia, dość mocno pada deszcz, a do tego jest bardzo gęsta mgła, przez którą na pewno nie będziemy mieli dziś jakichkolwiek widoków. Idąc dalej szlak skręca w prawo i zaczyna się najcięższy odcinek. Ze względu na mocne opady jest bardzo ślisko, do tego dochodzi stromizna – więc nasze tempo marszu trochę spada.
O godzinie 8:30 meldujemy się na Rozdrożu pod Zwaliskiem. Czyli po ok. 50 minutach marszu udaje nam się pokonać 233 m. przewyższenia na niespełna 3 km. Gdyby pogoda była lepsza pewnie czas byłby lepszy. Teraz jednak robimy sobie pamiątkowe zdjęcia pod tabliczkami. Spoglądamy również na mapę, aby dokładnie sprawdzić w którą stronę mamy dalej iść. W lewo odbija czerwony Główny Szlak Sudecki im. Mieczysława Orłowicza w stronę Wysokiego Kamienia (1058 m.n.p.m), na wprost idzie niebieski szlak w stronę Szklarskiej Poręby, w prawo (razem z dwoma pozostałymi) idzie nasz zielony. Chwilę później idziemy już dalej za znakami wszystkich trzech wspomnianych wyżej szlaków turystycznych w stronę Wysokiej Kopy. Przechodzimy przez Zwalisko (1047 m.n.p.m.) na szczycie, którego znajdują się liczne formacje skalne, przy których robimy sobie również pamiątkowe zdjęcia.
Tuż za szczytem znajduje się kolejne ciekawe miejsce warte odwiedzenia na naszej dzisiejszej trasie. Mianowicie jest to najwyżej położony kamieniołom w Polsce, kopalnia kwarcu „Stanisław”. Jest to odkrywkowa kopalnia położona na wysokości 1050 m.n.p.m. Miejsce gdzie się znajduje od wielu wieków znane było z występowania pięknych kryształów kwarcu. Pierwsi bogactwo góry poznali Walonowie, znajdując kryształy górskie i ametyst. Tradycje wydobycia kwarcu są bardzo odległe, bo sięgają XIII wieku, od wczesnych lat na terenie obecnej kopalni funkcjonował kamieniołom. Tutejszy kwarc o wysokiej jakości do początków XX wieku stosowany był wyłącznie w miejscowych hutach szkła i metali.
Kopalnię kwarcu „Stanisław” na Izerskich Garbach na miejscu istniejącej wcześniej kopalni utworzono w latach 50. XX wieku. W pierwszym okresie wydobycie kwarcu wynosiło 2700 ton miesięcznie w późniejszym okresie wydobycie systematycznie spadało. W 1991 r. Przedsiębiorstwo Państwowe JKSM zostało przekształcone w Jednoosobową Spółkę Skarbu Państwa. W 2001 r. Kopalnia Kwarcu Stanisław została sprzedana. Nowy właściciel nie podjął wydobycia z uwagi na nieopłacalność, związaną z trudnymi warunkami oraz sezonowością – prace górnicze można prowadzić właściwie tylko w ciepłej części roku. Obecnie cały teren został częściowo uporządkowany z zabudowań przemysłowych. Oczywiście podchodzimy do kopalni. Niestety przez gęstą mgłę nic nie zobaczymy, a penetracji kopalni we mgle ze względów bezpieczeństwa nie podejmujemy się. Postanawiamy więc wrócić na szlak i wędrować nadal w stronę Wysokiej Kopy.
Szlak po kilkudziesięciu metrach wyprowadza nas na drogę asfaltową. Domyślamy się, że jest to tzw. Szklarska Droga (Stara Droga Celna), która wiedzie z Jakuszyc właśnie do kopalni Stanisław. Tak się składa, że przez około 1 km wędrować będziemy teraz asfaltem. Właśnie w tym miejscu zrodził nam się w głowach pewien pomysł. Jak już pisałem na wstępie plan był taki, żeby na szybko wejść na Wysoką Kopę i wrócić na Rozdroże Izerskie i dalej ruszyć w stronę Szklarskiej Poręby. Jednak po dokładniejszym przeanalizowaniu mapy, a także zmęczeniu po dotarciu do tego miejsca i ciężkich warunkach pogodowych, podejmujemy decyzję o zmianie planu.
Z mapy wynika, że z rozejścia szlaków do którego po wspomnianym kilometrze drogi docieramy, odległość do Schroniska PTTK na Stogu Izerskim wynosi ok. 12 km. Odległość spora, ale jest jeden plus, który bardzo przeważa. Otóż Góry Izerskie charakteryzują się tym, że są w miarę płaskie. Gdy już zdobędzie się wysokość, idzie się prawie płasko i nie ma wielkich różnic w wysokościach między szczytami. W tych warunkach dzisiejszych stwierdziliśmy, że nie dalibyśmy rady wrócić na Rozdroże Izerskie (ok. 7 km drogi powrotnej), jechać do Świeradowa, by znów wejść na Stóg Izerski, który słynie z dość ciężkiego podejścia (ok. 600 m przewyższenia do pokonania).
Jest jednak jedno ale – niestety w samochodzie zostawiliśmy jedzenie czy napoje, które chcieliśmy wykorzystać na drugiej części wycieczki. Po krótkiej rozmowie i sprawdzeniu plecaków okazuje się, że mamy ze sobą jakieś rogaliki, wafelki i czekolady. Więc stwierdzamy, że musi to nam wystarczyć na dotarcie do schroniska, gdzie zjemy sobie coś ciepłego. Zmiana planów zaakceptowana. Zamiast ok. 7 km drogi powrotnej dokładamy kolejne 5 km i ruszamy w stronę Schroniska PTTK na Stogu Izerskim za znakami czerwonego Głównego Szlaku Sudeckiego. Najpierw jednak do zdobycia pozostaje jeszcze najwyższy szczyt Gór Izerskich – Wysoka Kopa. Pozostaje jeszcze jeden problem, ale o nim wspomnę na samym końcu relacji.
Tak się składa, że na Wysoką Kopę nie prowadzi, żaden znakowany szlak turystyczny. Aby tam trafić trzeba po prostu poszukać informacji w sieci o szczycie. Wiedząc o tym poszperałem trochę w internecie przed wyjazdem. Dzięki relacji naszej zaprzyjaźnionej stronki MyNaszlaku.pl dowiedziałem się jak trafić na Wysoką Kopę. Okazuje się, że w pewnym momencie, wędrując czerwonym szlakiem, skręca on w prawo, natomiast w lewo w stronę mostku drewnianego skręcać ma ścieżka. Na mapie faktycznie znajduje się takie rozejście. Właśnie ta ścieżka doprowadzić ma nas na Wysoką Kopę. Na miejscu okazuje się, że wspomnianego drewnianego mostku już nie ma. Został zniszczony i już ktoś posprzątał to miejsce. Są tylko pozostałości stąd wiemy, że to właśnie tą ścieżką mamy wędrować. Według mapy do szczytu pozostaje nam niecały kilometr drogi. Wędrujemy spokojnie i czujnie, aby się nie zgubić gdyż jesteśmy poza szlakiem.
W pewnym momencie docieramy do rozejścia dróg. Szybko rzucamy okiem na mapę, która nic nam nie mówi. Tak się składa, że Marek na telefonie ma zainstalowaną aplikację Mapy.cz, dzięki której szybko odnajdujemy się. Skręcamy w lewo i wędrujemy kilkadziesiąt metrów by o godzinie 10:00 stanąć na szczycie Wysokiej Kopy (1126 m.n.p.m.). Jest to najwyższe wzniesienie Gór Izerskich w Sudetach Zachodnich. Wzniesienie położone jest najwyższej centralnej części Wysokiego Grzbietu Gór Izerskich, między wzniesieniem Złote Jamy po południowo-zachodniej stronie a Izerskimi Garbami po wschodniej stronie.
Jest to najwyższy szczyt Gór Izerskich zaliczany do Korony Gór Polski. Łagodna kopuła zbudowana z granitów, gnejsów i łupków, należących do bloku karkonosko-izerskiego, a ściślej do jego północno-zachodniej części – metamorfiku izerskiego. Partie wierzchołka porośnięte łąkami subalpejskimi z interesującymi gatunkami roślin. Szczyt bardzo często pokrywają chmury. Na Wysokiej Kopie długo (do początków maja) utrzymuje się pokrywa śnieżna. Postanawiamy na szczycie zrobić sobie krótką przerwę. Jesteśmy już trochę zmęczeni, przed nami jednak jeszcze spory kawałek drogi do schroniska. Wyciągamy nasze skromne racje żywnościowe, posilamy się i oczywiście robimy sobie pamiątkowe zdjęcia na szczycie.
Kwadrans później ruszamy w dalszą drogę. Według mapy na Marka telefonie do czerwonego szlaku doprowadzi nas inna ścieżka. Nie będziemy musieli wracać tą samą drogą. Ruszamy więc i po niespełna 10 minutach meldujemy się znów na Głównym Szlaku Sudeckim im. Mieczysława Orłowicza. W miejscu w którym wchodzimy na szlak znajduje się również ciekawa wiata wypoczynkowa, którą odwiedzamy. Jej dach porośnięty jest trawą. Wewnątrz jest miejsce na rozpalenie ogniska, są też oczywiście ławki i stoły.
Ruszamy dalej za znakami czerwonego szlaku turystycznego w stronę Polany Izerskiej i dalej w stronę Schroniska na Stogu Izerskim. Jak już wspomniałem wcześniej Góry Izerskie mają to do siebie, że między szczytami nie ma dużej różnicy przewyższeń, przez co idzie nam się całkiem dobrze. Marek dyktuje tempo, od czasu do czasu zatrzymujemy się, aby zrobić jakieś pamiątkowe zdjęcia. Dłuższych przerw, póki co nie planujemy. Na szczęście poprawiła się też pogoda, przestał padać deszcz, jednak mgła nie odpuszcza. Mijamy kolejne szczyty na trasie, przechodzimy przez Przednią Kopę (1114 m.n.p.m.) i Sine Skałki (1122 m.n.p.m.). Na tym drugim szczycie znajduje się punkt widokowy o ciekawej nazwie „Wiedźmin”, niestety widoków z tego punktu widokowego nie będzie dane nam dziś zobaczyć.
O godzinie 11:00 meldujemy się na Rozdrożu pod Kopą (998 m.n.p.m.), które to jest skrzyżowaniem szlaków żółtego idącego z Rozdroża Izerskiego z czerwonym. My oczywiście nadal wędrować będziemy czerwonym szlakiem w stronę schroniska. Według szlakowskazu do Polany Izerskiej pozostaje nam 1 godzina drogi (wg. mapy 4 km marszu), a do schroniska 2 godziny. Więc na godzinę 13:00 powinniśmy zameldować się w schronisku. Ruszamy więc dalej. Idzie nam się całkiem dobrze do momentu gdy docieramy do granicy Obszaru Natura 2000 „Torfowiska Gór Izerskich”. Wchodząc na teren obszaru chronionego, okazuje się, że szlak po intensywnych opadach jest w kiepskim stanie. Przed nami wyłaniają się liczne „kałuże”, a schodząc lekko poza szlak zapadamy się w błocie. Przed nami ciężki odcinek drogi.
W końcu udaje nam się pokonać ten cięższy odcinek drogi i o godzinie 12:05 meldujemy się na Polanie Izerskiej. Położona jest ona w okolicach przełęczy Wysokiego Grzbietu. Jest to rozległa międzyleśna wysokogórska łąka, w kilku miejscach zatorfiona i podmokła. Stanowi obszar źródliskowy dopływów Kwisy, od północnej strony i Izery od południowej strony. Polana Izerska leży na głównym kontynentalnym dziale wodnym zlewisk morza Bałtyckiego i Północnego. W latach 80. XX wieku na polanie stały budynki leśnictwa wykorzystywane przy usuwaniu skutków klęski ekologicznej, obecne pozostała jedynie stodoła leśnictwa i zwykła wiata przeciwdeszczowa. Otoczenie polany jest wylesione, dlatego trudno jest określić jej pierwotne granice. Polana powstała w XVIII wieku w wyniku wykarczowania lasu i zbudowaniu osady leśnej, złożonej z kilku bud.
W XIX wieku. w leśnej osadzie znajdowała się gospoda, będąca popularnym miejscem wycieczkowym kuracjuszy ze Świeradowa Zdroju, dla których wybudowano widokową Nową Drogę Izerską, dochodzącą do Starej Drogi Izerskiej. Przed II wojną światową osada nosiła nazwę niem. Kammhäuser, po 1945 r. – Drwale. Nazwa wzięła się od jej ówczesnego przeznaczenia – jej mieszkańcami byli miejscowi drwale. Według dawniejszych źródeł po 1945 r. osada na polanie stopniowo wyludniała się aż do zaniku. Faktycznie jednak miejscowa ludność osady została wysiedlona w wyniku decyzji ówczesnych władz. Przez jakiś czas była prawdopodobnie prawdziwą “osadą przemytników”, prężnie działających na polsko-czeskim pograniczu.
Na polanie znajduje się szlakowskaz oraz wiata odpoczynkowa z której postanawiamy skorzystać, aby odpocząć, gdyż ten ostatni odcinek kosztował nas sporo sił. Nasza przerwa trwa niecałe 10 minut. Raczymy się końcówką czekolady która nam została, a po przerwie zbieramy się i ruszamy dalej. Mimo niesprzyjającej pogody nie jesteśmy sami na szlaku. Odpoczywając tuż obok wiaty przeszło kilkanaście turystów. Może to za sprawą wyciągu którym można się dostać na Stóg Izerski. Domyślamy się, że wszyscy zapewne kierują się w stronę Hali Izerskiej, gdzie znajduje się znana chyba wszystkim turystom Chatka Górzystów. My dziś się tam niestety nie wybieramy, teraz natomiast zabieramy plecaki. Przed nami teraz blisko 3,5 km marsz, a wędrować będziemy z nadzieją, że nie napotkamy już trudności związanych z „mokradłami” na szlaku.
Idzie nam się całkiem dobrze. Deszcz odpuścił już jakiś czas temu, ścieżka jest w bardzo dobrym stanie. Spokojnym tempem wędrujemy dalej by o godzinie 13:25 ujrzeć przed sobą budynek górnej stacji wyciągu gondolowego. Uradowani tym widokiem przyspieszamy, bo wiemy, że tuż za wyciągiem znajduje się upragnione schronisko. Jesteśmy już głodni i potwornie zmęczeni tą wędrówką. Mijamy więc szybko zabudowania wyciągu, tuż za którym pojawia się budynek schroniska górskiego na Stogu Izerskim. Położone na wysokości 1060 m n.p.m. schronisko powstało z inicjatywy niemieckiej organizacji turystycznej RGV, dr Josefa Siebielta ówczesnego lekarza uzdrowiskowego oraz rodu Schaffgotschów, który przekazał grunt pod budowę oraz fundusze.
Kamień węgielny pod budowę schroniska położono 17 września 1922 roku. Schronisko oddano do użytku 24 października 1924 roku. Zostało wzniesione w typowym dla tego regionu charakterystycznym stylu śląsko-łużyckim. W piętrowym budynku o konstrukcji murowo-drewnianej z dwuspadowym dachem pokrytym blachą, mieściły się pokoje z 30 miejscami noclegowymi, rozległy taras widokowy, zaplecze gospodarcze, świetlica i kuchnia. Schronisko stało się jednym z ulubionych celów wypraw kuracjuszy oraz znakiem rozpoznawczym Świeradowa-Zdroju. Obiekt działał nieprzerwanie od czasu swojego powstania, nawet w okresie działań wojennych II wojny światowej rozwijała się tutaj działalność turystyczna. W latach 40 XX wieku w schronisku mieścił się posterunek WOP. Po II wojnie światowej schronisko nosiło przez jakiś czas imię Jana Kasprowicza. W ostatnim okresie schronisko zostało zmodernizowane.
Tak więc udało się – zdobyliśmy Wysoką Kopę i dotarliśmy na Stóg Izerski (choć wierzchołek właściwy znajduje się kawałek dalej), tak jak sobie zakładaliśmy od początku, choć zrealizowaliśmy to zupełnie inaczej. Przed schroniskiem robimy sobie jeszcze pamiątkowe zdjęcia i wchodzimy do środka, aby zrobić sobie dłuższą przerwę. W barze zamawiamy sobie pierogi, kupujemy też pamiątki i siadamy, aby odpocząć po dość długim i wyczerpującym marszu. W nogach mamy już ponad 16 km, ale przed nami dziś jeszcze zdobycie Smrka i zejście do Świeradowa.
Blisko 45 minut trwała nasza przerwa w schronisku. Wiemy jednak, że mamy dziś jeszcze do zdobycia Smrk (1124 m.n.p.m.), a na zegarkach godzinę 14:00. Czas więc ruszać w dalszą drogę. Wychodzimy z schroniska i ruszamy, tym razem za znakami zielonego szlaku turystycznego. Tuż za schroniskiem rozpoczyna się krótkie podejście na właściwy wierzchołek Stogu Izerskiego (1105 m.n.p.m.). Po chwili stajemy na wierzchołku wspomnianego szczytu. Jest to jeden z najwyższych szczytów Gór Izerskich, położony na zachodnim krańcu Wysokiego Grzbietu, w pobliżu granicy polsko-czeskiej.
Masyw Stogu zbudowany jest ze skał metamorficznych – gnejsów i granitognejsów z wkładkami amfibolitów należących do bloku karkonosko-izerskiego, a ściślej jego północno-zachodniej części – metamorfiku izerskiego. Stóg porośnięty jest prawie w całości lasem świerkowym. Do 2000 na Stogu stała drewniana wieża widokowa. Wybudowana z inicjatywy Towarzystwa Karkonoskiego, została oddana do użytku 29 lipca 1892. Dotrwała do 1907, kiedy to uległa zniszczeniu. Po odbudowie służyła jeszcze do lat 70. XX w. Z powodu zaniedbań, niechęci WOP i złego stanu technicznego została rozebrana. Oczywiście robimy sobie tutaj pamiątkowe zdjęcia.
Nie zatrzymujemy się na dłużej na szczycie Stogu Izerskiego. Ruszamy w dalszą drogę, gdyż przed nami teraz blisko 2,5 km marsz w stronę Smrku i znajdującej się po czeskiej stronie szczytu bardzo ciekawej i słynnej ze względu na swoją konstrukcję wieży widokowej. Ścieżka teraz prowadzi nas w miarę płasko, brak jakichkolwiek większych podejść. Spokojnie więc wędrujemy dalej. Mniej więcej w połowie drogi przechodzimy przez przełęcz Łącznik, na której znajdują się wiata odpoczynkowa. My jednak z niej nie korzystamy a wędrujemy dalej.
Po niecałych 40 minutach marszu docieramy do granicy państwa. Tak więc polski wierzchołek Smrka (a właściwie Smreka – 1123 m.n.p.m.) zdobyty. Teraz jednak czas zdobyć czeski wierzchołek i oczywiście odwiedzić wieżę widokową. Przekraczamy więc granicę państwową, przechodząc przez drewniany mostek ruszamy dalej. Po kilku krokach w oddali wyłania się też charakterystyczna wieża widokowa. O godzinie 14:50 meldujemy się na czeskim wierzchołku Smrka (1124 m.n.p.m.). Przy szlakowskazie robimy sobie pamiątkowe zdjęcia i ruszamy na wieżę.
Smrk (1123 m.n.p.m. i 1124 m.n.p.m.) to szczyt na zachodnim krańcu Wysokiego Grzbietu Gór Izerskich. Ma dwa wierzchołki oddzielone ledwo zauważalną przełączką. Jest najwyższym szczytem czeskiej części Gór Izerskich. Cały masyw zbudowany jest ze skał metamorficznych – gnejsów, należących do bloku karkonosko-izerskiego, a ściślej jego północno-zachodniej części – metamorfiku izerskiego. Wierzchołek 1123 m n.p.m. leży na granicy polsko-czeskiej, w jego pobliżu do 21 grudnia 2007 roku znajdowało się turystyczne przejście graniczne Smrk – Stóg Izerski. Wierzchołek 1124 m n.p.m. leży po stronie czeskiej. Na Smreku znajduje się także pomnik Theodora Körnera z 1909 r., upamiętniający pobyt niemieckiego poety na szczycie w 1809 r.
W pobliżu szczytu stoi 20-metrowa, zbudowana w latach 2001-2003 (w miejsce starej z 1892) wieża widokowa, z której roztacza się rozległa panorama na Góry Łużyckie i czeską część Gór Izerskich, Pogórze Izerskie, polską część Gór Izerskich i Karkonosze. Wieża ta jest jedną z najnowszych tego typu konstrukcji w Sudetach. W 1892 na niedalekim szczycie Stogu Izerskiego Towarzystwo Karkonoskie zaczęło stawiać drewnianą wieżę widokową. Zareagowali na to działacze Towarzystwa Upiększania z Novégo Města pod Smrkem, którzy postanowili wybudować własną również drewnianą wieżę po austriackiej (czeskiej) stronie granicy.
Szybka budowa trwała siedem tygodni i kosztowała 1683 guldenów. Otwarto ją 21 sierpnia 1892. Obok wieży wybudowano małą drewnianą chatkę, w której sprzedawano posiłki dla turystów. Wieża cieszyła się dużym powodzeniem. Początkiem końca wieży była II wojna światowa. Po jej zakończeniu, w 1946, rodzina Porsche, która opiekowała się wieżą, wyjechała do Niemiec. Opuszczona i nieremontowana wieża popadała w ruinę, a w latach 60. XX wieku zawaliła się. Dopiero w 1992 pojawiły się projekty odbudowy – w Novém Městě pod Smrkem powstało stowarzyszenie. Starania członków zostały uwieńczone sukcesem w 2001, kiedy rozpoczęto budowę nowej wieży. 20 metrowa wieża kosztowała 3,6 miliona koron i otwarto ją uroczyście 18 września 2003.
Wędrując w stronę wieży, przechodzimy oczywiście obok wspomnianego pomnika Theodora Körnera z 1909 r., upamiętniający pobyt niemieckiego poety na szczycie w 1809 r. Robimy sobie również pamiątkowe zdjęcia przy pomniku. O godzinie 15:00 stajemy pod charakterystyczną wieżą widokową o naprawdę ciekawej konstrukcji, która robi na nas spore wrażenie. Mimo braku widoków przez dość gęstą mgłę, wchodzimy na górę. Widok z wieży musi być na pewno przepiękny. Może następnym razem będzie nam dane podziwiać panoramę z wieży. Teraz jednak robimy sobie krótką przerwę na wykonanie pamiątkowych zdjęć.
Po przerwie schodzimy, robimy jeszcze kilka fotek pod wieżą i ruszamy w drogę powrotną w stronę Schroniska PTTK na Stogu Izerskim. Wracać będziemy tą samą trasą którą szliśmy na Smrk, więc pominę opis drogi powrotnej. Około godziny 16:00 meldujemy się przy schronisku, nie wchodzimy jednak do środka, lecz kontynuujemy naszą drogę. Ponownie wkraczamy na czerwony Główny Szlak Sudecki im. Mieczysława Orłowicza, którym teraz będziemy schodzić do Świeradowa Zdroju. Do pokonania mamy jak już wcześniej pisałem ok. 600 metrów różnicy przewyższenia – tym razem w dół; a do tego 4 kilometry drogi. Zatrzymujemy się jedynie na chwilę przy kamieniu, na którym wymalowana jest nazwa Stóg Izerski. Tutaj robimy sobie pamiątkowe zdjęcia.
Chwilę później idziemy dalej. Przechodzimy tuż obok budynku wyciągu, za którym szlak czerwony skręca w lewo i tutaj rozpoczynamy zejście do Świeradowa Zdroju. Początkowo szlak prowadzi nas leśną ścieżką, przechodzimy pod przejeżdżającymi nad nami kolejkami gondolowymi. Po około 1 kilometrze ścieżka wyprowadza nas na asfalt, którym jak się okaże dalej będziemy szli do samego Świeradowa. Schodzi nam się całkiem dobrze. Po pewnym czasie docieramy do miejsca, w którym szlak ma skręcać w prawo na leśną ścieżkę, jednak jak się okazuje ze względu na prace leśników, ścieżka jest zniszczona i wytyczono obejście asfaltem.
Kilka minut po godzinie 17:00 docieramy do pierwszych zabudowań Świeradowa Zdrój. Początkowo mijamy jakiś hotel tuż za którym nadal wędrujemy lasem, kilkaset metrów dalej mijamy ujęcie wody, a za nim wyłaniają się zabudowania miasta.
Tutaj pojawia się problem o którym pisałem na początku relacji wtedy gdy zmieniliśmy nasz plan. Otóż nasz samochód znajduje się na Rozdrożu Izerskim, jak się okazuje jest to jakieś 10 km od Świeradowa. My natomiast jesteśmy już potwornie zmęczeni po całym dniu wędrówki i jest to dla nas dystans nie do pokonania. Jesteśmy zmuszeni skorzystać z jedynego rozwiązania.
Gdy już jesteśmy na ulicach Świeradowa, Marcin dzwoni po taksówkę, która zabiera nas z Świeradowa i przewozi na Rozdroże Izerskie. Kosztowało nas to 50 zł, ale myślę, że taki wydatek wart był wydania, gdyż dotarcie na Rozdroże sprawiłoby nam bardzo duży problem idąc pieszo o późnej już porze.
Przejazd taksówką trwał niecałe 10 minut. W taki właśnie sposób kończymy naszą wycieczkę. Cóż, na koniec wycieczki ponieśliśmy pewien koszt – ale myślę warto było, gdyż wcześniej udało nam się przejść naprawdę ciekawą trasę. Zdobyliśmy kilka najważniejszych szczytów w Górach Izerskich, na czele z Wysoką Kopą (1126 m.n.p.m.). Na pewno jeszcze wrócę w Góry Izerskie, bowiem są to ciekawe góry i jest jeszcze tutaj co zdobyć.
Fajny wypad. Już dawno mnie w Izerach nie było i chyba czas tam zawitać. Zawsze poluję na nocleg w Chatce Górzystów i zawsze trafiam tam na grupę dzieciaków i brak miejsc :/
Byliśmy pierwszy raz, ale na pewno nie ostatni 🙂
Fajna relacja. W ubiegłym roku miałem okazję iść tym szlakiem ale przy zdecydowanie innej pogodzie. Cieszyłem się, że nie pada, gdyż nawet idąc przez torfowiska podczas upałów, jest tam błoto 🙂 Pozdrawiam